Czasem chodzi o to, żeby ktoś uwierzył. Andrzej doświadczył najpierw nawrócenia, a potem Bóg uleczył jego ciało... w Wigilię Paschalną.
Cuda dzieją się nadal. – Sześć lat temu dowiedziałem się, że w lewym udzie w okolicach pachwiny mam guza sięgającego pod miednicę. W styczniu 2011 roku byłem operowany i wycinek wzięto do badania. W lutym okazało się, że to rak złośliwy. Roztaczano przede mną perspektywę ponownej operacji, radioterapii i chemioterapii – opowiada historię swojej choroby Andrzej z Zakliczyna. Jej początek zbiega się z jego drogą nawrócenia, choć, jak mówi, uważał, że jest dobrym chrześcijaninem, chodził przecież do kościoła.
Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.