Nowy numer 11/2024 Archiwum

Tam, gdzie nasz ksiądz został biskupem

Do diecezji Bouar w RCA niebawem uda się Marek Zych z Czermina, ale do Afryki w tym miesiącu wyjechało już trzech innych wolontariuszy.

Chciała też polecieć Tosia.

- Do diecezji Bouar w Republice Środkowoafrykańskiej jadę drugi raz. Ostatnio zajmowałem się tam naprawą instalacji elektrycznych, choć wiele czasu pochłania także zdiagnozowanie tego, jak one tam funkcjonują. Czasem wykonane prowizorycznie, niewiele mają wspólnego z tym, jak to u nas wygląda, oprócz tego że prąd płynie - mówi nam Marek Zych na kilka dni przed wylotem do Afryki.

Z wyjazdu się cieszy, zwłaszcza że będzie miał okazję wziąć udział w święceniach biskupich ks. Mirosława Gucwy. - Mogę sobie tylko wyobrazić, jak będą one wyglądały. Afryka jest cierpiąca, ale i piękna. Bieda i ciągły strach przed zagrożeniem rebelią, która obejmuje 3/4 kraju, nie zabiła w ludziach radości. Kiedy dowiedzieli się, że ks. Mirek został biskupem, w mieście tańczyli i śpiewali - opowiada pan Marek.

Ludzie ogromnym zaufaniem darzą misjonarzy. - Tam naprawdę widać, jak wiele się robi z funduszy pozyskanych przez kolędników misyjnych. Praca misjonarzy to nie tylko duszpasterstwo. Budują tam szpitale i szkoły, zakładają seminaria. Nie wszystko są w stanie zrobić sami, a w Afryce brakuje specjalistów, którzy potrafiliby wykonać prace hydrauliczne, budowlane czy elektrykę - wylicza pan Marek.

Po to wyjeżdżają tam wolontariusze. Tylko w styczniu do Kongo Brazzaville udał się Adam Marek z Tylicza, a do Republiki Środkowoafrykańskiej - Michał Mikołajczyk i Witold Salamon z parafii Zabrzeż. Dołączy do nich pod koniec miesiąca Marek Zych z Czermina.

Tam, gdzie nasz ksiądz został biskupem   Wszyscy panowie należą do Tarnowskiego Wolontariatu Misyjnego. Na zdjęciu z biskupem nominatem Mirosławem Gucwą. W każdym spotkaniu TWM uczestniczy także córka i żona pana Marka. arch. Marek Zych Razem z panem Markiem do Afryki chciała polecieć jego 8-letnia córka Tosia. - Jest za mała. Musi poczekać, ale bardzo pomagała przy pakowaniu. Między bagaże upychała pluszaki dla tamtejszych dzieci. Zapakowała je wszystkie w woreczki i każdemu na kartce napisała pozwolenie na wyjazd. Pożegnała się z nimi i dopytywała, czy im ubezpieczenie wykupiłem - uśmiecha się tata.

Tam, gdzie nasz ksiądz został biskupem   Tosia, córka pana Marka, pomaga przy pakowaniu walizki arch. Marek Zych Do walizki zapakowali także koło do wózka inwalidzkiego dla niepełnosprawnego chłopca, którego pan Marek poznał, będąc w Afryce pół roku temu, 6 kg lekarstw od Izabeli Cywy, która była dyrektorem szpitala w Bagandou, ale też kredki, długopisy, słodycze, które zorganizowane zostały przez osoby, które dowiedziały się o wyjeździe. Swoje dołożyli także uczniowie ze szkoły w Czerminie. Rzeczy osobiste na miesięczny wyjazd pan Marek zapakował do bagażu podręcznego. - Tam niewiele człowiekowi potrzeba - zauważa wolontariusz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy