Od samego początku bł. Karolina ma oddanych sobie ludzi, środowiska, które są w nią wpatrzone i miejsca, w których czczona jest w sposób wyjątkowy.
Tadeusz Kowal maluje, rzeźbi i mówi o Karolinie
od 25 lat
zdjęcia Grzegorz Brożek
Tadeusz Kowal jest mieszkańcem Woli Radłowskiej. Stąd do Wał-Rudy tylko 4 kilometry. O Karolinie wygłosił już setki prelekcji, opowieści. Namalował kilkadziesiąt jej obrazów, wyszył kilka sztandarów i rzeźbił ją wiele razy.
Słowem, pędzlem, dłutem
– Moja babcia ją znała, bo Karolina przechodziła koło mojej stodoły, tędy biegła ścieżka z Wał-Rudy do Radłowa, którą chodziła – opowiada Tadeusz Kowal. Sam lepiej poznał Karolinę, kiedy zaczął się jej proces beatyfikacyjny. W kieszeni na piersi nosi wydaną wtedy modlitwę ze zdjęciem Karoliny. – W 1987 r. przyjechał ksiądz z Olkusza, żebym namalował mu jej portret. Nie malowałem wtedy postaci, więc mówię mu, żeby poszedł do kogoś, kto to już takie rzeczy malował. A on na to, że jemu zależy, aby namalował ktoś, kto ją znał – wspomina pan Tadeusz.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.