Nie było objawień, nie ma łaskami słynącego obrazu, cudów (z pewnym zastrzeżeniem), a w Straszęcinie rodzi się kult Matki Bożej z groty massabielskiej.
Marian Borek mówi, że sam na sobie odczuł działanie groty solnej. Obok ks. Bogusław Czech P
zdjęcia Grzegorz Brożek
Trzy lata temu było tu „ściernisko”. Patrząc od drogi, z lewej stoi kościół, dalej jest potok, potem olbrzymi plac przed wejściem na cmentarz. – Było też sporo kamienia. Z niego miała powstać kapliczka na tym placu. Ale projekt dość dynamicznie się zmienił – mówi ks. Bogusław Czech, proboszcz parafii.
Pierwsza grota
Zamiast małej kapliczki w dwa lata wybudowana została grota MB z Lourdes. – Regularnie tu przychodzę. Kiedy idę na cmentarz, zawsze zatrzymuję się na chwilę modlitwy w grocie. To miejsce nastraja refleksyjnie – przyznaje Lidka Leśniowska, parafianka. Kiedy rozmawiamy, kilka osób podchodzi, zapala świece i stawia u stóp Maryi. – Grotę poświęciliśmy rok temu. Powstała z pobożności, żeby natchnąć do modlitwy – prosto rzecz tłumaczy ks. Czech. Miejscowa świątynia, jak wszystkie w diecezji, bywa zamykana na noc, nie jest otwarta 24 godziny na dobę, a grota owszem. Stoi przy parkingu.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.