Niektórzy mówią, że jest związany z kościołem w Wojkowej nierozdzielnie. Że świątynia i on to jedno.
Antoni Głąb od 50 lat służy swojej świątyni
Grzegorz Brożek /GN
Jest niczym biblijny starzec Symeon, prawy i pobożny – mówi ks. Janusz Kiełbasa, proboszcz z Powroźnika koło Krynicy-Zdroju. W tej parafii, kilka kilometrów dalej, w Wojkowej, kościołem opiekuje się 87-letni Antoni Głąb, człowiek legenda.
Matko, ratuj!
– Ja jestem człowiek doświadczony – mówi pan Antoni, ale uśmiecha się przy tym. W czasie II wojny światowej dwa razy cudem uniknął śmierci. – Raz byłem „oprawiany” przez Niemców na placu przed dworcem kolejowym w Starym Sączu. Bili tak, że nie odczuwałem już bólu, czułem, że jest błogo i że lecę – opowiada. Kiedy indziej, w 1943 roku, wiózł 10 kg jabłek dla cioci do Tarnowa. W Stróżach wpadli Niemcy i rewidowali ludzi. W Tuchowie wyrzucili ich na peron.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.