Okrągły oddech

ks. Zbigniew Wielgosz

|

Gość Tarnowski 08/2014

publikacja 20.02.2014 00:15

Kościół tarnowski. Po 1989 roku również dla niego zaczęły się nowe dzieje, wyznaczone zmianami w Polsce, ustalonymi w Pałacu Namiestnikowskim przy najsłynniejszym meblu w kraju.

Szkoła niepokalanek w Nowym Sączu jako jedyna przeżyła wszystkie zawieruchy Szkoła niepokalanek w Nowym Sączu jako jedyna przeżyła wszystkie zawieruchy
ks. Zbigniew Wielgosz /gn

Czy Okrągły Stół miał tylko plusy, czy same minusy. Jest taka maksyma łacińska, która mówi, że prawda leży pośrodku – mówi ks. dr hab. Kazimierz Talarek, historyk Kościoła i proboszcz w Nagoszynie.

Bieda i Caritas

Kościół po Okrągłym Stole zyskał osobowość prawną, został uznany przez państwo. – Podkreśla się, że zaczął odzyskiwać zagrabione przez komunistów majątki. W Archiwum Diecezjalnym w Tarnowie zachowała się dokładna ankieta, sporządzona przez ks. dyrektora Kazimierza Szwargę, w której zawarto wszelkie wnioski zgłaszane przez księży dotyczące zabranych majątków. Wyszczególniono 146 pozycji. Zwrot dóbr był jednak częściowy – zaznacza ks. Talarek. Wraz z nowymi czasami pojawiła się możliwość zakładania legalnych organizacji kościelnych. Interesujące, że pierwszą, jaką 8 grudnia 1989 roku erygował biskup tarnowski Jerzy Ablewicz, była Caritas. – Struktury istniały jeszcze przed wojną. Za komunistów działaliśmy inaczej, ale pomoc była udzielana potrzebującym – wspomina ks. prał. Stanisław Gurgul. Po Okrągłym Stole bieda wcale nie znikła, co więcej, pogłębiała się. – Taką sprawą nieciekawą w naszej diecezji był upadek zakładów lotniczych WSK w Mielcu. Na kanwie odcinania się od Wschodu – lata 90. – zamknięto w tym zakładzie wydział wschodni. Z 23 tys. ludzi zostało pewnego dnia nieco ponad 7 tys. pracowników. Wydział wschodni był lokomotywą, która ciągnęła cały zakład. Ludzie, bez pracy, budząc się rano, nie wiedzieli, co robić. Byli przerażeni, popełniali samobójstwa… Pamiętam najsmutniejszą dotychczas kolędę w Mielcu, gdzie spotykałem ludzi, którzy całe swoje życie związali z upadającym zakładem. Płakali. Pół biedy, jak jeden z domu był zwolniony, a drugi pracował. Pół biedy, jeśli ktoś przybył do Mielca z okolicznych wsi. Gorzej, jak ktoś przyjechał pracować tu z daleka i nie mógł wesprzeć się blisko mieszkającą rodziną. Ci wywodzący się spod miasta wyjeżdżali całymi rodzinami do swoich wsi, przywozili ziemniaki, inne płody rolne i tak mogli przeżyć. Bagażniki samochodów wlokły się po ziemi. Ja to widziałem – mówi ks. Talarek. Pomoc Caritas tym bardziej była potrzebna. I nie zmieniło się to do dzisiaj. Z żywności dla „najuboższych krajów Unii Europejskiej” korzystaliśmy od 2004 roku. – Dotychczas do prawie 400 tys. osób potrzebujących trafiło 7 tys. 392 tony żywności o wartości ponad 20 mln zł – wyliczają pracownicy Caritas.

Czas na Dobrą Nowinę

Zmiany, niesione przez nowy system, najlepiej wykorzystał bp Józef Życiński. Przede wszystkim w dziedzinie ewangelizacji. Najpierw poprzez dobrą książkę. 26 listopada powstało diecezjalne wydawnictwo Biblos. W ciągu pierwszych lat istnienia wydawnictwo przygotowało ponad sto książek. W 2001 r. było ich już ponad 300 o łącznym nakładzie ponad miliona egzemplarzy. – Dzięki naszym książkom czytelnicy czerpią korzyści, których nie można przełożyć na liczby czy pieniądze, zdobywają rzetelną wiedzę o wierze katolickiej, kulturze chrześcijańskiej. Wydawnictwo pomaga zwykłym ludziom w interpretacji Biblii, daje wiele materiałów do przemyśleń z zakresu filozofii i wiary. Duchownym proponuje materiały do homilii i nabożeństw, pracy duszpasterskiej – mówi ks. dr Jerzy Zoń, obecny dyrektor wydawnictwa. Kolejnymi dziełami bp. Życińskiego na progu lat 90. było wprowadzenie diecezjalnej mutacji „Gościa Niedzielnego” (28 września 1993 roku) i założenie diecezjalnej rozgłośni radiowej Radio Dobra Nowina (24 grudnia 1993 roku). Radio Dobra Nowina, dziś RDN Małopolska i RDN Nowy Sącz, jest najchętniej słuchaną rozgłośnią w regionie, dociera nie tylko do ponad miliona mieszkańców diecezji, ale także poza jej granice. Tarnowski „Gość” może się poszczycić już 20-letnią historią udziału w ewangelizacji diecezji. – Trzeba też powiedzieć o tym, że poszczególne parafie mogły wydawać swoje pisma, a wielu księży, świeckich swoje książki, co wcześniej nie było możliwe, choćby ze względu na cenzurę i reglamentowany dostęp do papieru – dodaje ks. Talarek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.