Nić Uszwicy

ks. Zbigniew Wielgosz

|

Gość Tarnowski 34/2014

publikacja 21.08.2014 00:15

Borzęcin jest jedną z największych wsi w Małopolsce. Zarówno miejscowość, jak i cała gmina mają bogatą historię. Warto ją poznać – naocznie.

  Pani Zofia mieszka w ponadstuletnim domu Pani Zofia mieszka w ponadstuletnim domu
Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Najstarsza w Borzęcinie jest… Uszwica. Płynęła tutaj na długo przed tym, jak nad jej brzegami osiedlili się pierwsi osadnicy. Jej zielonawa wstęga wije się teraz przez sam środek wsi jak nić zszywająca przyklejone do drogi domy i długie pasy pól ciągnące się hen, aż po horyzont. Dawniej była nazywana Glinikiem, bo kiedy była wzburzona, lubiła nieść glinę o barwie ugru i palonej sieny. Robi to zresztą do tej pory. Rzeka łączy historię Borzęcina w jedną opowieść. A zaczęła się ona 650 lat temu, za czasów Kazimierza Wielkiego. Wieś założył biskup krakowski Bodzanta, od niego więc miejscowość wzięła swą nazwę. – Znajdujemy się w kolebce Borzęcina, zwanej do dzisiaj Starą Wsią. To obecnie część miejscowości, ale tu właśnie wszystko się zaczęło. Wieś to najpierw 20 osadników, którzy zajęli wyższy brzeg nad rzeką, żeby ustrzec się przed powodzią. Kmiecie dostali po jednym łanie ziemi, czyli po pasie o szerokości 100 metrów i długości 200. Sołtys i pleban dostali po dwa łany – mówi mój przewodnik Lucjan Kołodziejski, historyk.

Mrówki czasu

Wieś rozrastała się wzdłuż lewego i prawego brzegu rzeki, kierując się zgodnie z nurtem Uszwicy. Wśród mieszkańców znaleźli w Borzęcinie swój dom także Żydzi. – W 1720 roku ówczesny pleban miał dochodów 2 tys. florenów. Zdeponował te pieniądze u Żydów w Nowym Wiśniczu. Z tych funduszy był opłacany żydowski kantor w Borzęcinie, który śpiewał w kościele. Więc relacje polsko-żydowskie nie zawsze były nacechowane wrogością. Pierwsi Żydzi osiedli się we wsi podczas zaborów. Wznosili swoje domy przy drogach, gdzie prowadzili handel – opowiada pan Lucjan. Naprzeciw kościoła, dziś znajdującego się po prawej stronie Uszwicy, stoi obrośnięty winobluszczem dom. Drewniane drzwiczki zakrywają okna, błyska tu i ówdzie kłódka. To jeden z żydowskich domów. Mieszkał tu kupiec, który prowadził sklep bławatny. Niedaleko była też drewniana synagoga, spalona pod koniec wojny. I cheder, gdzie chłopcy uczyli się Talmudu u miejscowego mełameda. Borzęcińskich Żydów wywieźli Niemcy do getta w 1942 roku. – W Borzęcinie mamy osiem osób, które uratowały dziewięciu Żydów, a Instytut Yad Vashem odznaczył troje z nich medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata – podkreśla pan Lucjan. Ziemia borzęcińska pamięta jeszcze jedno tragiczne wydarzenie z czasów wojny. W lesie przy drodze na Zabawę Niemcy zastrzelili 21 Romów, w tym większość dzieci. W poszyciu sosnowego lasu, niedaleko miejsca kaźni, pracowicie krzątają się mrówki rudnice. Leśne sprzątaczki, symbol czasu, który czyści pamięć. Żmudnej pracy przeczy pomnik i 21 kamieni, każdy z nich jest jak jedno zabrane życie. Szkoda, że to miejsce jest słabo oznakowane.

Film i busola

Jeśli jechać dalej na północ prawobrzeżną drogą nad Uszwicą, spotkać można najstarszą drewnianą kapliczkę ze św. Janem Nepomucenem, który skrył się pośród wielkich sztucznych chryzantem. A potem dwór. – Dwór, więc i pańszczyzna. Bywało, że ludzie umierali z głodu, że wielkie były obciążenia pracą u pana, a krnąbrnych zakuwano w dyby. Poprawiło się w czasie zaborów, ale nie można mówić o jakimś bogaceniu się, po prostu chłopi nie umierali z głodu – podkreśla mój przewodnik. Spod dworu ruszamy do Przyborowa. Wieś królewska ma starą, XIV-wieczną metrykę. W Przyborowie można podjechać do przysiółka Podedwórze, gdzie znajduje się klasycystyczna siedziba Łasińskich, dawnych właścicieli wsi. Czegóż to nie wymyślił Edmund Łasiński, „geniusz z Przyborowa”? Film dźwiękowy, różne typy megafonów i głośników, film trójwymiarowy, urządzenie zabezpieczające przed fałszowaniem srebrnych monet, aparat do wykrywania gniazd karabinowych, fluoryzująca lampa jarzeniowa, czyli świetlówka, czy wreszcie płetwy. Po raz pierwszy wypróbował je w 1914 roku w Porto Re nad Adriatykiem. Edmund miał też uzdolnionego brata, malarza naturalistę – Stanisława. Nieopodal znajduje się posiadłość zwana Bezardówką. 5 maja 1871 roku przychodzi tutaj na świat Johann Ritter von Bezard. Był profesorem kartografii i topografii, żołnierzem I wojny światowej oraz wojny polsko-bolszewickiej. W tej ostatniej walczył po stronie swojej ojczyzny – Polski. Zapisał się jako wynalazca znanej na całym świecie polowej busoli, zwanej busolą Bezarda.

Kamienne wniebowzięcie

Od południa Borzęcin sąsiaduje m.in. z Łękami, wsią królewską należącą obecnie do borzęckiej gminy. Przy remizie strażackiej znajduje się piękna polichromowana figura św. Floriana, najstarsza w tej okolicy, bo z 1760 roku. Nie ustępuje jej jednak w niczym dzieło borzęcińskiego rzeźbiarza Adeodata Martyńskiego. Przy samej drodze do Wokowic stoi kamienne Wniebowzięcie. Na cokole fryz z apostołami wpatrzonymi w górę i wznoszącymi ręce. Powyżej chmura obłoków, spomiędzy których wychylają główki anielskie putta. A na szczycie Maryja w otoczeniu aniołów dmących w trąby. Rozkoszne! Z czasów XIX wieku zachowało się mnóstwo figur. Najwięcej znajduje się w Borzęcinie przed domami, zwłaszcza po lewej stronie Uszwicy. Istna aleja figur! Nie brakuje ich też w następnej miejscowości gminy – Bielczy. Tu jednak trzeba się zatrzymać przed neogotyckim kościołem pw. Matki Bożej Anielskiej, zachowanym w jednorodnym stylu, odnawianym przez parafię. Z Bielczy droga prowadzi do Warysia, najmniejszej miejscowości gminy. Waryś leży tuż przy lesie radłowskim, a na jego skraju jeden z wielu cmentarzy I wojny, gdzie śpią już spokojnie żołnierze wrogich niegdyś wojsk austriackich i rosyjskich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.