Mietek z kompani karabinów

gb

|

Gość Tarnowski 37/2014

publikacja 11.09.2014 00:15

Mimo że minęło 75 lat od rozpoczęcia tragicznej wojny, ciągle poznajemy naszą historię, zwłaszcza tę najbliższą.

Tadeusz Giza (syn gen. Józefa Gizy) do Radłowa przyjeżdża każdego roku, by modlić się i uczcić pamięć brata Mieczysława, który tu zginął Tadeusz Giza (syn gen. Józefa Gizy) do Radłowa przyjeżdża każdego roku, by modlić się i uczcić pamięć brata Mieczysława, który tu zginął
Grzegorz Brożek /foto gość

W Radłowie 6 i 7 września obchodzono 75. rocznicę bitwy radłowskiej, największej w tych okolicach w kampanii wrześniowej. – Jako mieszkańcy ziemi tarnowskiej jesteśmy zobowiązani otoczyć troską pamięć o wydarzeniach i ludziach, którzy na naszej ziemi stawili opór niemieckiemu najeźdźcy – uważa Roman Łucarz, starosta tarnowski. Na „Szatanówce” odsłonięty został obelisk upamiętniający kilkudziesięciu żołnierzy poległych w akcji odbicia mostu na Dunajcu i osłaniania przeprawy kilkunastu tysięcy polskich żołnierzy na drugą stronę Dunajca. 
– To dla mnie ważna chwila. Tu zginął mój brat. Przez 2–3 lata po wojnie rodzina nic o tym nie wiedziała. Poznaliśmy prawdę, kiedy dostaliśmy relację świadka i wojskową blachę brata. Od tej chwili przyjeżdżamy tu–7 września każdego roku – mówi Tadeusz Giza, brat poległego na „Szatanówce” kpr. pdch. Mieczysława Gizy. Inicjatorem upamiętnienia poległych był lokalny badacz historii Roman Kucharski. – To skromny obelisk, ale oni dokonali wielkiej rzeczy. Przez 8 godzin skromnymi siłami odpierali ataki jednostek pancernych. Pod Radłowem zginęło w sumie 250 żołnierzy, ale umożliwiło to zorganizowanie obrony innym jednostkom na linii Wisły i Sanu – mówi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.