Dyżurują jak strażacy

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 45/2014

publikacja 06.11.2014 00:15

Poradnictwo katolickie. Dzięki temu, że Noe pozabierał trochę stworzeń na swoją łódź, przetrwało życie na ziemi. Arka to sprytne urządzenie. Całe szczęście mamy takich kilka w diecezji.

Na konferencji, zbiegającej się z 15-leciem sądeckiej poradni byli m.in. doradcy z siostrzanych „Arek” Na konferencji, zbiegającej się z 15-leciem sądeckiej poradni byli m.in. doradcy z siostrzanych „Arek”
Zdjęcia Grzegorz Brożek /foto gość

Pierwszą zbudowano w Tarnowie. Był rok 1981. Ks. dr Władysław Szewczyk został diecezjalnym duszpasterzem rodzin. Rozwijał poradnictwo rodzinne w parafiach.

Może ksiądz mi pomóc?

– Przychodzili do mnie ludzie i mówili, że skoro jestem także psychologiem, to może pomógłbym im jako psycholog, bo mają też inne problemy niż te, którymi zajmują się poradnie parafialne – wspomina ks. Szewczyk. Tak doszło do powołania do życia Poradni Specjalistycznej „Arka”. Na początku w Tarnowie dyżurowały 4 osoby: prawnik, doradca życia rodzinnego, psycholog i kapłan. W 1990 roku powstał telefon zaufania – dziś funkcjonujący pod numerem 19487. Minęło kilka następnych lat i zaczęły postawać kolejne poradnie, w Bochni, Dębicy, Mielcu i w 1999 roku w Nowym Sączu. Ta ostatnia obchodzi właśnie 15 lat istnienia.

Biurko na telefon

Właściwie jest o rok starsza, ale na początku borykała się z problemami lokalowymi. Przez niemal rok, mimo prawie 30-osobowej grupy specjalistów, gotowych pomagać bliźnim, nie mieli własnej przystani. – Mieliśmy na przykład przydzielony numer dla telefonu zaufania, ale nie było pokoju, gdzie można by postawić aparat – wspomina ks. Ryszard Podstołowicz, pierwszy prezes sądeckiej „Arki”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.