Apostołowie i Niewierny Tomasz (J 20,19-29)

ks. Piotr Łabuda

publikacja 12.04.2015 10:52

Celem medytacji jest zwrócenie uwagi na wiarę człowieka, która rodzi się z kontemplacji Chrystusa.

Duccio, Chrystus i niewierny Tomasz Duccio, Chrystus i niewierny Tomasz
AUTOR / CC 1.0

Poniższa lectio divina jest propozycją medytacji przekazu o Zmartwychwstaniu Jezusa i jego spotkaniu z Apostołami. Celem medytacji jest zwrócenie uwagi na wiarę człowieka, która rodzi się z kontemplacji Chrystusa. Warto zastanowić się, jak współczesny uczeń Chrystusa kontempluje tajemnicę Chrystusa? Czy umiem w ciemnościach, w trudnościach szukać Światła Zmartwychwstałego?

Modlitwa na początek

Duchu Święty, Boski Duchu światła i miłości, Tobie poświęcam mój rozum, serce, wolę i całą moją istotę, teraz i na zawsze. Spraw, aby mój rozum był zawsze posłuszny Twoim natchnieniom i by odkrywał Twoją obecność w Kościele, który Ty nieomylnie prowadzisz. Niech moje serce zawsze płonie miłością Boga i bliźniego, a moja wola niech będzie zgodna z wolą Bożą, aby całe moje życie mogło stać się wiernym naśladowaniem życia i cnót naszego Pana i Zbawcy Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie cześć i chwała wraz z Ojcem i Tobą na wieki. Amen.

I. Lectio – czytanie i zrozumienie Pisma

Po modlitwie i przyzwaniu Ducha Świętego przeczytajmy tekst, aby jak najlepiej go poznać i zrozumieć. Czytamy i poznajemy tekst.

Wydarzenia, które dokonują się po Zmartwychwstaniu Jezusa, według Ewangelii św. Jana, można podzielić na dwie zasadnicze części. Pierwsza to przekaz o pustym grobie (J 20,1-18), gdzie Ewangelista wyraźnie wymienia jedynie trzy postacie: Marię Magdalenę, Piotra oraz „drugiego uczenia, którego Jezus miłował”[1]. Druga część to objawienie się Jezusa Apostołom i przekaz o niewiernym Tomaszu (J 20,19-29). Zasadniczym tematem całości dwudziestego rozdziału Ewangelii wg św. Jana jest kwestia widzenia i wiary[2].

Przy pustym grobie

Pierwszymi, którzy dotykają tajemnicy pustego grobu są Maria Magdalena (J 20,1-2), Piotr oraz „uczeń, którego Jezus miłował” (J 20,3-10). Całość pierwszej części dopełnia janowy opis powtórnej obecności Marii Magdaleny przy grobie (J 20,11-18).

Maria Magdalena

Jako pierwsza do pustego grobu przybyła Maria Magdalena. Było to o świcie. Św. Marek i Łukasz przekazują, iż Jezus uwolnił ją od „siedmiu złych duchów” (Mk 16,9; Łk 8,2). Nie oznacza to, iż była ona nierządnicą. Być może była dręczona przez złe duchy, bądź też była poganką[3]. Według trzech pierwszych ewangelii wraz z Marią Magdaleną do grobu przybyły również i inne kobiety. Przybyły one, aby namaścić ciało Pana. Ewangelie synoptyczne opiszą, iż od anioła (aniołów) Maria Magdalena dowiaduje się, iż Jezus zmartwychwstał. Otrzymawszy polecenie oznajmienia tego faktu Apostołom, spieszy do nich. Św. Jan również pisze, iż Maria Magdalen udała się do grobu. Opis janowy wydaje się wyraźnie wskazywać, iż przybyła ona do grobu pchana porywem serca. Było to pierwszego dnia tygodnia, „wcześnie rano, gdy jeszcze było ciemno” (J 20,1).

Postać Marii Magdaleny wyłania się z ciemności (nocy) i zmierza ku światłu (dnia). Dzieje się to w dniu zmartwychwstania Jezusa – w czasie, który łączy się z Paschą, czyli z przejściem z nocy niewiary do światła wiary. W ciemnościach dociera ona do miejsca, gdzie pochowano Jezusa, i stwierdza, że kamień od grobu jest odsunięty. Jest pierwszą osobą, która stwierdza ten fakt i pierwszą, która świadczy o tym wobec innych. Ważnym stwierdzeniem jest tu wskazanie Jana – zobaczyła (gr. Blepo). Na razie tylko widzi – widzi, iż zabrano ciało Pana. Potem dopiero gdy zacznie wpatrywać się (gr.  Horao) w pusty grób zobaczy aniołów, a potem i samego Jezusa. Ale aby zobaczyć – trzeba wpatrzeć się. Musi dokonać się w niej przejście od zwykłego patrzenia do prawdziwej kontemplacji. Maria Magdalena spotkała się z radością zmartwychwstania, gdyż miała czas na kontemplacje.

Teraz jednak, przybywszy do grobu spojrzała tylko i zobaczył, że jest pusty. I tą wieść zaniosła Piotrowi i „uczniowi, którego Jezus miłował”. Przelotne zerknięcie w tajemnicę pustego grobu, nie mogło sprawić wiary w zmartwychwstanie. Zobaczyła tylko pusty grób. Jest jedynie (choć mimo wszystko i aż) świadkiem pustego grobu. I z tą wieścią pospieszyła do Apostołów. Oni jednak nie uwierzyli jej. Można by rzec – to było dla nich niemożliwe. Niemożliwe, by ktoś mógł wykraść ciało Pana[4]. Uczniowie przybyli, zobaczyli i wrócili. Maria zaś pozostałą i wpatrywała się w grób. To zatrzymanie się Marii i wpatrywanie się w pusty grób prowadzi ją do wiary (J 20,11-18).

Pięknym jest obraz Mari Magdaleny, która z miłości do Jezusa płacze. Bo zabrano ciało Pana. Grzegorz Wielki komentuje ten fragment: „Należy tu rozważyć, jaką miłością pałało serce tej niewiasty, iż nie odstąpiła od grobu Pana gdy uczniowie odeszli. Szukała Tego, kogo nie znalazła. Szukała z płaczem, płonąc ogniem miłości. Gorzała pragnieniem zobaczenia Tego, o którym sądziła, iż Go wzięto. Toteż stało się, iż tylko ona Go wtedy zobaczyła, aby Go szukać”[5]. Jej też objawia się Pan. Marię Magdalenę spotyka nagroda – spotkanie ze Zmartwychwstałym. Doświadczając zaś radości spotkania ze Zmartwychwstałym otrzymuje misję głoszenia prawdy paschalnej, której pierwszymi adresatami są uczniowie Jezusa.

Piotr i „uczeń, którego Jezus miłował”

Zanim wejdziemy w przekaz Czwartej Ewangelii warto pamiętać o informacji św. Łukasza, który wskazuje, iż „Piotr wybrał się i pobiegł do grobu; schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało” (Łk 24,12), a przekazując relację o Kleofasie i drugim nieznanym z imienia uczniu, którzy zdążali do Emaus, zapisze słowa Kleofasa: „poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli” (Łk 24,24).

Do Piotra i „ucznia, którego Jezus miłował” przybiegła Maria Magdalena oznajmiając „zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” (J 20,2). Obaj pobiegli do grobu. Umiłowany dociera do grobu pierwszy. Dlaczego ów uczeń przybył pierwszy? Niektórzy uważają, iż uwaga ewangelisty jest nieważna i nie ma znaczenia. Wskazują, iż jest to tylko relacja historyczna. Inni wskazują, iż ów uczeń był młodszy. Stąd też pierwszy przybywa. Być może jednak w pośpiechu „umiłowanego ucznia” trzeba widzieć podkreślenie szczególnej więzi miłości tego ucznia do Jezusa. Być może trzeba tu widzieć większą niż u Piotra dbałość o wniknięcie w tajemnicę pustego grobu[6]. Być może ewangelista w ten sposób chciał podkreślić autorytet Piotra. Odpowiedź na to pytanie jest trudna. Wydaje się jednak, iż rzeczywiście określenie „umiłowany uczeń” nie było tylko pustym wskazaniem.

Celowo także Autor Czwartej Ewangelii podkreśla, iż ów pierwszy uczeń zatrzymawszy się przed grobem Jezusa, nie wszedł do środka, ale czeka na przybycie Piotra. Piotr jest zatem pierwszą osobą, która weszła do pustego grobu. Jest on tym samym pierwszym świadkiem pustego grobu. „Umiłowany uczeń” zobaczył płótna. Piotr, oprócz płócien zobaczył także chustę, którą była okryta głowa zmarłego. Chustę, która leżała nie razem z płótnami, ale osobno zwinięta w jednym miejscu (J 20,6-7). Za Piotrem wszedł drugi uczeń, który zobaczywszy pusty grób – „ujrzał i uwierzył” (J 20,8). Trudno jednak powiedzieć w co Jan uwierzył. Najczęściej wskazuje się, iż uwierzył, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, czego potwierdzeniem był pusty grób. Zobaczył (gr. Horao) i uwierzył. Widzenie to było w opinii części komentatorów kontemplacją pustego grobu, płócien, kontemplacją która miała doprowadzić „umiłowanego ucznia” do wiary. Inni jednak wskazują, iż ów uczeń uwierzył w to co mówiła Maria Magdalena, iż zabrano ciało Pana (św. Augustyn).

Niewątpliwie „umiłowany uczeń” jest ideałem ucznia Chrystusa, który dzięki głębi widzenia oświeconego wiarą, potrafi w zewnętrznych znakach dostrzegać działanie samego Boga. Cennym jest także niezwykły szacunek, którym ów uczeń otaczał Piotra. W tym duchu bowiem wydaje się należy patrzeć na oczekiwanie, aż Piotr przybędzie do grobu.

O ile jednak można uznać, iż „ów uczeń” uwierzył, to zasadnym – mając w pamięci przytoczone na początku tego fragmentu fragmenty przekazu św. Łukasza – będzie uznanie, iż Piotr nie uwierzył[7]. Piotr zdaje się w oparciu o znaki nie dochodzić do wiary w Jezusa żyjącego. Widzi pusty grób, widzi płótna, chustę – to jednak nie prowadzi go do wiary[8]. Św. Łukasz wyraźnie to wskazuje pisząc, iż Piotr wrócił do siebie dziwiąc się temu. Niewątpliwie przekaz Czwartej Ewangelii podkreśla znaczenie apostoła Piotra. Ukazuje go jednak jako człowieka, który jest bliski wszystkim ludziom. Piotr również – choć zobaczył – niekoniecznie uwierzył. Być może miał wątpliwości. Na każdego bowiem człowieka przychodzi czas wątpliwości. Drugi uczeń inaczej spojrzał na pusty grób. Trudno uznać czy uwierzył – a raczej w co uwierzył. Również i Piotr – zobaczył pusty grób – i trudno stwierdzić, czy uwierzył czy też nie. Jest jednak niewątpliwym świadkiem pustego grobu. Jest pierwszym, który ujrzał, iż grób Jezusa jest pusty. Pozostały w nim jedynie płótna i chusta złożona osobno.

„Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pism” (J 20,9). Być może autor Czwartej Ewangelii pragnął podkreślić wielką wiarę „umiłowanego ucznia” – choć nie rozumiał pism, to jednak potrafił uwierzyć. A być może św. Jan pragnie podkreślić znaczenie pism w drodze do poznawania tajemnicy Chrystusa[9].

Wydaje się, że ani jednak pusty grób, ani znajomość Pism nie legły u podstaw wiary w zmartwychwstanie. Decydującym czynnikiem było ukazanie się Chrystusa. Musiało nastąpić spotkanie z samym Mistrzem. Ze Zmartwychwstałym.

Spotkanie Zmartwychwstałego z Apostołami

Pokój Wam

Wystraszeni tym wszystkim co się wydarzyło, apostołowie przebywali „tam”. Ewangelista nie pisze, iż są razem. Nie są wspólnotą. Są samotni. Autor Czwartej Ewangelii nie pisze także gdzie są. Wiadomo jest tylko tyle, że z obawy przed Żydami uczniowie Pana przebywają w pomieszczeniu osobnym, zamkniętym. Zapewne, jak chce tradycja są w wieczerniku. Tworzą nie tyle Kościół, co raczej wystraszoną gromadę – owczarnię bez Pasterza. Po Wielkim Piątku i Sobocie, po śmierci i pogrzebaniu Jezusa, także oni są umarłymi i pogrzebanymi. Ich serca zostały napełnione niewiarą i rozpaczą.

Grób Jezusa jest już pusty i otwarty. Wieczernik – zamknięty i wypełniony lękiem, pamięcią śmierci. Podczas ostatniej wieczerzy Jezus obiecał, iż nie zostawi uczniów samymi: że powróci (J 14,18), aby dać im swój pokój (J 14,27), swoją radość (J 16,20.22) i uczynić ich swoimi świadkami mocą Ducha (J 15,26-27). Oni jednak zwątpili. Jezus zaś dotrzymuje słowa.

Jest wieczór. Wieczór zaś dla izraelitów jest początkiem nowego dnia. Tu jest dopełnieniem Tego dnia. Wieczór, początek nocy, przywołuje na myśl Paschę, gdy to obłok rozświetlał ciemności (zob. Wj 14,20). Kreślący historię Marii Magdaleny, Piotra i „umiłowanego ucznia” Autor Czwartej Ewangelii wskazuje, iż miała ona miejsce o świcie. Nawiązywał do nowego stworzenia. Odniesienie zaś do wieczoru nawiązuje do Paschy – oto człowiek zostaje uwolniony z niewoli grzechu, od zła (J 20,23). Oto teraz powraca czas Światła, by nawiedzić noc uczniów i wszystkie noce człowieka. Jest to godzina, po zachodzie słońca, w której pierwsi chrześcijanie gromadzą się, by celebrować pamiątkę męki Pana.

Jezus przychodzi do Apostołów mimo zamkniętych drzwi. Pierwsze słowa, które wypowiada do nich Zmartwychwstały Pan to: „Pokój Wam” (J 20,19). I choć pozdrowienie to jest zwyczajnym, tradycyjnym powitaniem na Bliskim Wschodzie, to jednak tu nabiera szczególnego sensu teologicznego. Przychodzący do wystraszonych uczniów Pan przynosi im pokój. Jezusowy „pokój” oznacza jednak nade wszystko pełnię wszelkich błogosławieństw mesjańskich. Jest darem Jezusa, który mówi: „pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję” (J 14,27). On daje pokój, którego świat nie zna. Pokój miłości, która zwycięża nienawiść: „To wam powiedziałem, byście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie smutku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat” (J 16,33).

Jezus przynosi uczniom obiecany im pokój, pokój przeznaczony dla nich i ten pokój jest już wśród nich. Pokój to niezwykły dar Jezusa który mówi: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam (J 14,27). Jezus daje swoim uczniom pokój, którego świat nie zna. Jest to pokój miłości, która pokonuje nienawiść.

Objawiając się Apostołom, Pan ukazuje im rany na rękach i boku. Przebite ręce i przebity bok stanowią tożsamość Zmartwychwstałego: jest Ukrzyżowanym. Pokazuje im dłonie, którymi dokonywał tak wiele znaków, którymi karmił ludzi, którymi obmywał ich stopy. Dłonie, które z miłości do ludzi zostały przybite do krzyża. Pokazuje im bok, z którego wypłynęła krew i woda. W tych, którzy patrzą na Tego, który został przebity, rozlewa się Duch łaski i pociechy (Za 12,10). Jezus jest źródłem, z którego wytrysnęło na obmycie grzechu i zmazy (Za 13,1). Jezus jest źródłem wody żywej. Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie i pije…

Uczniowie kontemplują ręce i bok, znak miłości Boga, widzą światłość świata; otrzymują pokój i niegasnące światło. Rozpoczyna się czas, kiedy „Pan będzie królem nad całą ziemią. I będzie jeden Pan i jedno będzie Jego imię” (Za 14, 9). Rozradowali się widząc Pana. Zjednoczeni z Nim jak latorośle z winnym krzewem, mają w sobie Jego pełną radość (J 15,11; 17,13). Smutek zamienia się w radość, której nikt im nie odbierze (J 16,23). O nic nie pytają Pana (J 16,23), gdyż otrzymują wszystko” pokój i radość, Ducha Świętego i zdolność przebaczania[10].

„Uradowali się zatem uczniowie”. Uczniowie uradowali się bo ujrzeli Pana. Gdy opowiadają Tomaszowi o tym spotkaniu powiedzą: „Widzieliśmy Pana” (J 20,25). Zobaczenie jest początkiem. Z niego wypływa radość. Radość Pana, która jest naszą siłą (Ne 8,10): wypędza lęk i śmierć. Radość jest właściwa dla tego, kto trwa w miłości: jeśli jesteśmy zjednoczeni z Jezusem, jak winna gałązka z latoroślą, Jego radość jest w nas i nasza radość jest pełna (J 15,10.11; 17,13). Po czasie smutku przychodzi radość. Sprawia to Zmartwychwstały. Ten bowiem z kim spotyka się Zmartwychwstały doświadcza radości. Tej radości nikt nie może nam odebrać (J 16,23). Rodzi się bowiem z miłości, która oparła się mocy śmierci.

Weźmijcie Ducha Świętego

Jezus jednak powtórnie mówi do uczniów: „Pokój wam” (J 20,21). On jest prawdziwym dawcą pokoju. Radość i pokój, radosny pokój i spokojna radość są charakterystyczne dla obecności Pana, który upodabnia nas do siebie. Po tych słowach posyła ich: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was wysyłam” (J 20,21). Jezus daje zatem uczniom uczestnictwo w życiu, które otrzymał od Ojca. Zatem Dzieło Chrystusa będzie się dokonywać w jeszcze większych dziełach Jego uczniów (J 14,12). Mają oni być świadkami miłości Jego Ojca, który jest też naszym Ojcem.

Według Ewangelii św. Mateusza Zmartwychwstały Pan posyła uczniów, aby nauczali i chrzcili (Mt 28,16-20). Św. Łukasz podkreśla, by uczniowie dawali świadectwo (Łk 24,50-53). W Czwartej Ewangelii Jezus ukazany jest jako zwycięzca śmierci i grzechu. Wysyła uczniów, którzy mają Jego władzę nad grzechem. Uczniowie mają kontynuować misję Jezusa Chrystusa, a to wymaga, by Pan był obecny w czasie jej trwania, tak jak Ojciec był obecny podczas misji Syna. Możliwe to będzie dzięki Duchowi Świętemu. Jak Jezus miał objawiać Ojca, który Go posłał, tak uczniowie mają głosić światu Jezusa zmartwychwstałego, który ich posłał.

Wtedy „tchnął na nich i powiedział weźmijcie Ducha Świętego” (J 20,22). Czynność tchnienia komentatorzy wyjaśniają przypominając tchnienia Boga, przez które dał On życie pierwszemu człowiekowi. Jest to tchnienie, które Bóg tchnął w dawnego Adama (Rdz 2,7)[11], a które nowy Adam przekazuje nam z krzyża sprawiając, że z Jego boku wypłynęła krew i woda (J 19,40). Po raz drugi w Starym Testamencie jest mowa o tchnieniu, gdy Pan ożywia wyschłe kości (Ez 37,9).

Znamienne jest, iż Jezus prosi, by przyjąć Ducha Świętego. Prosi, by przyjąć Jego dar. Dar, który czyni człowieka tym kim jesteśmy: Jego braćmi i synami Boga Ojca. Boga Jego i naszego.

Przez swego Ducha uwielbiony Jezus jest obecny w uczniach. Są oni wspólnotą, w której przez Ducha Świętego żyje chwalebny Jezus[12]. Wewnętrzne zjednoczenie z Duchem sprawiało (osoba Jezusa) i sprawi (uczniowie), że słowa posłanego wzbudzają wiarę, która daje życie wieczne. Uczniowie, odrodzeni i napełnieni tym samym Duchem, zostają uzdolnieni do przekazywania słów, które prowadzą ludzi do życia wiecznego (J 20,31), gdyż ich słowa są także Duchem i życiem (J 6,63).

Tchnął w nich Ducha Świętego. Duch, który daje nam nowe życie. Życie Boga staje się naszym życiem. To nowy Duch, który zabiera nam serce kamienne i daje serce z ciała, zdolne żyć według słowa Bożego i „zamieszkiwać” ziemię (Ez 36,24nn). Duch, który ożywia wyschłe kości (Ez 37,9nn) i daje nam poznać Pana: „Poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę” (Ez 37,13).

Komu odpuścicie…

Przekazanie Ducha Świętego łączy się nierozdzielnie z kolejnym zdaniem danym uczniom – odpuszczanie i zatrzymywanie grzechów (J 20,23). Jezus przekazuje władzę uczniom bez ograniczeń. Oni mają być sędziami. Będą sądzić, gdyż będzie nimi kierował Duch Święty, który wie, co kryje się w sercu człowieka i będzie pomagał uczniom w sądzeniu świata (J 16,8). Wszystko to ma dziać się we wspólnocie uczniów, we wspólnocie Kościoła.

Dla tych, którzy po chrzcie upadają w grzechu, Jezus Chrystus ustanowił sakrament pokuty, kiedy powiedział: Weźmijcie Ducha Świętego; którym odpuścicie grzechy będą im odpuszczone, a którym nie odpuścicie, będą im zatrzymane (J 20,22-23)[13].

Uczniowie sami z siebie nie mogą mu udzielić odpuszczenia grzechów. Czynią to mocą Ducha Świętego. Jednak konieczna jest także dyspozycja. Gdy człowiek trzyma się niewiary i grzechów, sam niejako odrzuca dar miłosierdzia Boga. Wspólnota Kościoła ma władzę orzekać, kiedy grzech jest odpuszczony, a kiedy zatrzymany w miarę tego, jak grzesznik przyjmuje przebaczenie lub je odrzuca. Także Jezus oświadcza faryzeuszom, że ich grzech trwa, gdy nie uznając Go, nie przyjmują przebaczenia (J 9,41). Wykazywanie grzechu jest aktem miłosierdzia, gdyż wskazuje grzesznikowi drogę wyjścia ze stanu grzechu. Stąd też zadaniem Ducha-Parakleta jest przekonywanie świata o grzechu (J 16, 8); wykazanie grzechu i jego poznanie jest podstawą zbawienia[14].

Bóg daje uczniom boską władzę przebaczania, jednakże to sam Bóg zawsze i sam przebacza. Jezus przypomina ważność przebaczania we wspólnocie. Ale jeżeli my nie przebaczamy, to trwamy jeszcze w naszym grzechu: nie żyjemy przebaczeniem Boga.

Duch Jezusa Chrystusa czyni nas zdolnymi do życia jako bracia zwyciężających zło dobrem (por. Rz 12,21). Dlatego misja uczniów polega na przebaczaniu grzechów. Przebaczenie wobec braci realizuje na ziemi miłość Ojca. Miłość Ojca żyje w nas, jeśli miłujemy braci[15]. A zatem dar odpuszczania grzechów łączy się także z naszym przebaczaniem żalów i przewinień. A zatem władza przebaczania grzechów łączy się z darem przebaczania – jest to władza zdążania ludzi oczyszczonych do źródła życia wiecznego, by jednocząc się z prawdziwym krzewem winnym, stanowili święty lud Boży w wierze i miłości (J 15,1-17).

Uczniowie zatem nie tylko mają wzywać ludzi do pokuty i przemiany, zwiastując im zbawienie w Jezusie Chrystusie. Uczniowie otrzymują władzę i obowiązek odpuszczania przewinień grzesznikom pokutującym, a tym, którzy nie podejmują pokuty, mogą grzechy zatrzymywać, to znaczy oświadczać, że trwając w grzechu wciąż są oddzieleni od Miłości. Przez swój grzech są w sytuacji odseparowania aż do momentu swojej naprawy relacji z Bogiem i swymi bliźnimi. Jest to władza o charakterze eklezjalnym, która daje autorytet i moc nie tylko dopuszczania do chrztu, lecz także do wybaczania przewinień wewnątrz wspólnoty uczniów lub do ich zatrzymywania.

Dlatego Apostoł Paweł pojmuje swoje apostolstwo jako „posługę jednania”. Albowiem „w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania” (2Kor 5,19). Dlatego też do wszystkich kieruje apel: „Pojednajcie się z Bogiem” (2Kor 5,20). „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia” (2Kor 6,2).

Nauka św. Tomasza z Akwinu

Komentując ten fragment Ewangelii św. Jana św. Tomasz z Akwinu zapisze: „Odpuszczenie grzechów jest stosownym skutkiem działania Ducha Świętego. On bowiem jest miłością i przez Niego otrzymujemy miłość: «Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany» (Rz 5,5). Natomiast odpuszczenie grzechów nie dokonuje się inaczej jak przez miłość. Ponieważ «miłość wszelki błąd ukrywa» (Prz 10,12). «Miłość zakrywa wiele grzechów» (1 P 4, 8). Tylko Bóg odpuszcza grzechy. Sakrament pokuty, jako że jest sakramentem nowego prawa, przynosi łaskę, tak jak przynosi ją chrzest. I jak przy chrzcie kapłan jest jedynie narzędziem, a jednak przynosi łaskę, podobnie też w sakramencie pokuty sakramentalnie na mocy posługi (sacramentaliter et ministerialiter) uwalnia od kary i winy, o ile udziela sakramentu, w którym odpuszczone zostają grzechy. A gdy się mówi, że tylko Bóg odpuszcza grzechy, jest to prawda na mocy autorytetu. Podobnie też sam Bóg chrzci: lecz poprzez posługę kapłana.

Ponadto zapytać trzeba o słowa: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie, są im odpuszczone. Wydaje się, że kto nie ma Ducha Świętego nie może odpuszczać grzechów. Odnośnie tego należy stwierdzić, że jeśliby odpuszczenie grzechów było własnym zadaniem kapłana, to mógłby uświęcać o tyle, o ile sam byłby świętym. Jednakże odpuszczenie grzechów jest własnym dziełem Boga, który własną mocą i autorytetem odpuszcza grzechy. Jest to zaś dzieło kapłana tylko jako narzędzia. Podobnie więc jak pan przez swego niewolnika i sługę, niezależnie od tego czy jest on dobry czy zły, może pełnić swoją wolę w wykonywaniu czegoś, tak też i Pan przez sługi, nawet jeśli są źli, może udzielać sakramentów, w których daje łaskę.

Ponadto trzeba zapytać o słowa: Którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone. Odnośnie tego należy stwierdzić, że, jak już powiedziano, kapłan w sakramencie działa jako sługa Boga: «Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych» (1 Kor 4,1). W ten sam więc sposób, w jaki Bóg odpuszcza i zatrzymuje grzechy, podobnie też i kapłan. Bóg odpuszcza grzechy, rozszerzając łaskę. A mówimy, że zatrzymuje, nie rozszerzając jej z powodu przeszkody od strony przyjmującego. Podobnie też sługa odpuszcza grzechy, jeśli ofiarowuje sakrament Kościoła, a zatrzymuje, gdy ktoś okazuje się niegodny przyjęcia sakramentu”[16].

Niewierny Tomasz

Jerozolima, to szczególne miejsce objawiania się Jezusa uczniom po zmartwychwstaniu. Opowiadanie o Tomaszu stanowi dalszy ciąg opowiadań o ukazywaniu się Zmartwychwstałego uczniom. Uczniowie do których przyszedł Zmartwychwstały Jezus przyjęli zadanie bez żadnych zastrzeżeń. Uwierzyli i przyjęli powierzoną im misję. Natomiast nieobecny Tomasz formułuje sprzeciw i zastrzeżenia. Dzieje się tak, gdy nie przyjmuje orędzia apostolskiego. Można powiedzieć, iż jego grzech zostaje zatrzymany. Znamiennym jest, że w czasie publicznej działalności Jezus nie czynił znaków na czyjeś żądanie. W stosunku jednak do Tomasza robi wyjątek. Pragnie bowiem, by Tomasz wraz z innymi apostołami był Jego autoryzowanym świadkiem. Grzesznika przemienia w świętego. Wiara Tomasza rodzi się na podstawie spotkania i widzenia Mistrza. Jezus zaś ogłasza błogosławieństwo tych, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Didymos

Apostoł Tomasz otrzymuje w Czwartej Ewangelii przydomek Didymos (J 11,16; 20,24). Po grecku znaczy bliźniak. Bliźniak to znaczy ktoś czujący myślący tak samo jak brat. Bliźniak to ktoś bardzo podobny jak brat. Być może Autor Czwartej Ewangelii pragnie pokazać nam kogoś bardzo nam podobnego. Historia Tomasza w pewnej mierze jest historią i opowiadaniem które może być bliskie nam – to historia naszego bliźniaka. A zatem może i nasza historia. Historia która może się i do nas odnosić.

W analizowanym przez nas opisie ewangelista jednak podkreśla, iż Tomasz jest jednym z Dwunastu. Podkreśla jego przynależność do ścisłego kręgu uczniów Jezusa. Był jednym z Dwunastu. Jednak w czasie, gdy Jezus przybywa do apostołów, nie ma z nimi Tomasza. Nie wiemy gdzie przebywał. Ale nie był wraz z innymi. Podkreślenie, iż Tomasza nie było ze wszystkimi, i dlatego nie doświadczył spotkania z Jezusem, może być swoistym ostrzeżeniem. Można powiedzieć, że Jezus przychodzi do wspólnoty. „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). We wspólnocie można doświadczyć spotkania z Jezusem. Tomasz nie był z innymi. Dlatego nie spotkał się z Jezusem.

Apostołowie po spotkaniu z Panem, gdy przybywa do nich Tomasz z wielką radością oznajmiają mu: „Widzieliśmy Pana!” (gr. heorakamen ton Kyrion). Owo „Widzieliśmy Pana” oznacza jednak nie tylko przeszłe, historyczne wydarzenie, ale nade wszystko aktualny stan (perfectum). Można by grecką formułę przetłumaczyć „Widzieliśmy i widzimy Pana!”.  Jak pierwsi powołani przez Jezusa uczniowie którzy zawołali „Znaleźliśmy Mesjasza!” (J 1,41), tak Apostołowie dają świadectwo wiary w Zmartwychwstanie Chrystusa. Widzieliśmy i On w nas jest. Opowiadają to, czego osobiście doświadczyli.

Tomasz jednak kategorycznie odrzuca radosne świadectwo o Zmartwychwstałym. Jego postawa jest jednoznaczna. Kiedy uczniowie mówią mu: „Widzieliśmy Pana”, kategorycznie odrzuca ich świadectwo. On chce dotykalnego dowodu, który może osobiście zweryfikować; chce doświadczać, widzieć, dotykać Jezusa w Jego rzeczywistości fizycznej. W przeciwnym wypadku nie uwierzy. Stawia warunki wiary. Sam – osobiście chce zobaczyć. Chce, by jego wiara była jego własną, nie zaś wiarą, która opiera się na widzeniu, doświadczeniu i wierze innych. W intencji ewangelisty Tomasz ze swoim pragnieniem stwierdzenia śladu gwoździ na rękach oraz przebitego boku Jezusa pragnie być autoryzowanym świadkiem tożsamości Jezusa zmartwychwstałego z ukrzyżowanym. Warto zwrócić uwagę, iż jedynie w J 20,25 jest mowa, że Jezus był przybity do krzyża gwoździami, a nie przywiązany.

Kolejny pierwszy dzień tygodnia

O ile rozmowa uczniów z Tomaszem ma najprawdopodobniej miejsce tego samego wieczoru, w którym ukazał im się Zmartwychwstały, spotkanie Jezusa zmartwychwstałego z Tomaszem ma miejsce tydzień później, kiedy uczniowie byli razem. Jest to kolejny pierwszy dzień tygodnia – niedziela, kiedy chrześcijanie obchodzili pamiątkę zmartwychwstania Jezusa.

Pojawienie się Jezusa zmartwychwstałego wśród uczniów dokonuje się tak samo jak w ów pierwszy dzień. Uczniowie wraz z Tomaszem są wewnątrz domu. Jezus przychodzi do nich mimo zamkniętych drzwi. Staje na środku i pozdrawia ich słowami: „Pokój wam!” Potem nakazuje Tomaszowi, by spełnił swój wymóg i stał się wierzącym. Jezus na nowo pokazuje swoją miłość do tych, których wybrał.

Autor Czwartej Ewangelii kładzie szczególny nacisk na fizyczny aspekt dowodu, którego Tomasz żąda i na który Jezus zezwala. Ciało Jezusa jest tym ciałem, które przeszło przez śmierć i zawsze pozostanie ze śladami śmierci w swoim definitywnym, uwielbionym, chwalebnym stanie. Chrystus pokazuje, iż zmartwychwstanie nie pozbawia Go poprzedniej ludzkiej natury ani nie oznacza przejścia do innej – wyższej kondycji ludzkiej. Zmartwychwstanie doprowadza naturę ludzką do formy szczytowej, która przejmuje całą swą poprzednią historię.

Pan mój i Bóg mój

Konieczne było, by pierwsi uczniowie widzieli i rozpoznali Jezusa zmartwychwstałego. Było to konieczne, by mogli o Nim świadczyć. Tomasz należy do nich. Dlatego Pan ukazał mu się. Nie był jednak wtedy, gdy inni widzieli Jezusa. Stąd też jest podobny do nas. Jest wezwanych do widzenia poprzez świadectwo innych.

Osobiste spotkanie Tomasza z Chrystusem zmartwychwstałym przemienia go, tak iż dotykanie ran Jezusowych nie jest potrzebne. Słowa Jezusa skierowane do Tomasza, że chce się oprzeć tylko na sobie i swoich zmysłach nie oznacza krytyki znaków i potrzeby ukazywania się Zmartwychwstałego dla wiary, ale odnosi nas do wiary do świadectwa uczniów.

Słowa Tomasza „Pan mój i Bóg mój” (gr. ho Kyrios mou kai ho Theos mou; J 20,28) są wyznaniem wiary. Greckie Kyrios i Theos to przekład hebrajskich terminów odnoszonych tylko do Boga: JHWH, Alohim (zob. Ps 34,23): „Przebudź się, wystąp w obronie mego prawa, w mojej sprawie, mój Boże i Panie”. Tomasz zatem, a jego ustami wszyscy jego Didymos – bliźniacy, wyznają, iż Jezus jest Bogiem. Wyznaje, iż Jezus ma władzę Boga – jest stwórcą, Sądzią i Królem.

Dla Tomasza Jezus jest Panem „moim” i Bogiem „moim”. Jest odtąd Jego życiem. Zaimek dzierżawczy podkreśla związek uczuciowy: „mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2,6; 6,3; 7,11). W tej obustronnej przynależności miłości realizuje się plan Boga wobec człowieka.

Odpowiedzią Jezusa na wyznanie Tomasza jest błogosławieństwo: „błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli” (J 20,29). Nie jest to jednak napiętnowanie Tomasza. Nie jest to również wyrzut Jezusa, a jedynie wskazanie dla wszystkich takich jak Tomasz. Jezus wyraźnie mówi: Tomaszu uwierzyłeś dlatego, że mnie doświadczyłeś, bo spotkałeś się ze Mną. Uwierzyłeś, gdyż możesz teraz dotknąć moich ran. Jednak szczęśliwymi – błogosławionymi są wszyscy ci – wszyscy twoi bracia, wszyscy którzy przybędą do wspólnoty Kościoła, którzy nie widzieli, a uwierzyli świadectwu tych, którzy Mnie widzieli. Każdy kto uwierzy świadectwu Kościoła zostaje przez Jezusa  nazwany błogosławionym – szczęśliwym. Wiara Kościoła w aktualną obecność Pana opiera się na wierze uczniów, świadków ukazywania się paschalnego, i na Piśmie. Szczęściem ludzi Kościoła jest wiara. Wiara która prowadzi do głębokiego dotarcia, do wniknięcia w tajemnicę Jezusa.

II. Meditatio – spojrzenie i przemyślenie siebie w świetle słowa Bożego

Medytacja, to czas baczniejszego spojrzenia na siebie. To czas spojrzenia na moje miejsce w poznanej i zgłębionej historii.
Jest to czas ponownego czytania i zastanawiania się, jak to słowo odnosi się do mojego życia. W tej części naszej medytacji będzie więcej ciszy, więcej przyglądania się sobie samemu i swojemu życiu.

Z nocy do światłości

Wszyscy bohaterowie: Maria Magdalen, Piotr, „umiłowany uczeń”, pozostali apostołowie ale i Tomasz, przechodzą z ciemności niewiary, braku nadziei, braku sił, do jasności radości i pokoju. Przychodzący Jezus napełnia ich radością i pokojem. Po mrokach nocy – w której często działa Zły, przychodzi czas poranka – czas nadziei.

Często w życiu przychodzi czas ciemności. Czas smutku, niepewności. Czas zwątpienia. Może po tym czasie przyjść radość i pokój, jeśli będziemy wiernie trwali przy Jezusie. On bowiem jest jedyną naszą nadzieją. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest nasza wiara” (1Kor 15,17). On jednak zmartwychwstał. Pokonał mroki śmierci. Zwyciężył smutek, brak nadziei. Czy jednak w chwilach trudnych, gdy nadchodzi owa noc – gdzie wtedy szukam wsparcia. Gdzie jest wtedy moje oparcie?

Zobaczyć – wpatrzeć się

Aby spotkać się z Chrystusem, trzeba się wpatrzeć w Jego tajemnicę. Jak długo Maria Magdalena, Piotr, umiłowany uczeń, Tomasz jedynie patrzyli na wydarzenie Jezusa, tak długo widzieli tylko rzeczy zewnętrzne. Nie dostrzegali głębi. Nie dostrzegali szczegółów wiary. Dopiero gdy spokojnie zatrzymali się, gdy spokojnie spojrzeli na tajemnicę pustego grobu, tajemnicę Jezus, wtedy otworzyły się im oczy.

Aby spotkać się z Panem, aby odkryć prawdę o Jezusie, potrzebnym jest spokojny czas. Czas modlitwy. Czas mojej Eucharystii. Czas, który winien być czasem spokojnego wpatrywania się. Czas, który winien być sposobnością kontemplowania Boga. Boga, który mówi do tych, którzy Go szukają. Odwieczny pośpiech, brak czasu – czy nie jest cechą mojego życia? Jak wygląda moje spotykanie się z Bogiem. Jeśli jest to tylko szybkie i pospieszne zerkanie – nie doprowadzi to mnie do spotkania, do wiary. Jaka jest moja modlitwa. Jak wygląda czas mojej Eucharystii?

Niewierzący

W rzeczywistości trzeba uznać, iż nikt – żaden z uczniów, nikt z bliskich Jezusowi, nie wierzył, że Jezus zmartwychwstał. Również i Tomasz. Dlaczego zatem tak łatwo potępiamy tylko Tomasza? Tak łatwo jest nam wydawać sądy, tak łatwo nam oceniać innych ludzi. Tak trudno szukać w innych dobra. Tymczasem na Tomasza można popatrzeć jako na tego, który szukał, który chciał pragnął spotkać się z Chrystusem. Trzeba nam chcieć patrzeć na innych z miłością. Czy patrzę z miłością na innych. Czy w każdym człowieku, czy w każdym czynie drugiego szukam dobra. A może patrząc na innych wolę krytykować, szukać – czy wręcz doszukiwać się zła? Jak patrzę na innych?

Pokój wam

Przychodzący do uczniów Jezus nade wszystko przynosi im pokój. Przynosi im radość. I rzeczywiście uczniów przepełnia Jego pokój, radość, miłość. Gdy ja przychodzę do innych, gdy przychodzę do miejsca pracy, do szkoły, do domu, do moich bliskich, do mojej rodziny – czy wnoszę pokój i radość? Czy jestem człowiekiem sprawiającym pokój i radość. Moje słowa, moje zachowanie, moje postępowanie czy są źródłem radości i pokoju dla innych? Jakim jestem człowiekiem?

Jezus posyła mnie, bym niósł pokój, radość i przebaczenie. Czy niosę do moich bliskich, czy jestem dla moich bliskich radością, pokojem i przebaczeniem? Czy umiem przebaczać? Jezus mówi weźmijcie Ducha Świętego i przebaczajcie. Czy umiem przebaczać? Czy raczej chowam urazy, trzeba mnie długo przepraszać, bym wybaczył, bym zapomniał?

Jezus jest źródłem radości i pokoju. Czy przychodzę do Tego źródła, by z Niego czerpać moc? ON prosi, byśmy przyjęli Jego Ducha.

Komu odpuścicie

Jezus posyła swoich Apostołów, by Ci odpuszczali grzechy. By uwalniali ludzi z ciężaru zła. I wciąż idą, i wciąż pełnią posługę jednania. Moja spowiedź. Jaka ona jest? Jak często przystępuje do spowiedzi? Czy pamiętam o przygotowaniu? O spokojnym spojrzeniu na moje życie? Rachunek sumienia. Spowiedź to czas spojrzenia na siebie w prawdzie, by się poprawić, by coś zmienić w swoim życiu. A może ja jestem na to zbyt leniwy. Może mi dobrze z moimi grzechami. Jakim ja jestem uczniem Pana? Czy pamiętam o dziękczynieniu – o modlitwie za kapłana który jedna mnie z Panem? Tak łatwo rzucać pochopne opinie, tak łatwo nam dotykać obmową, oszczerstwem, niepotrzebnymi osądami kapłanów. Tak rzadko za kapłanów się modlimy.

Didymos

Tomasz – mój brat. Ten, który mimo wszystko szukał spotkania z Bogiem. Czy ja szukam spotkania z Bogiem. Łatwo powiedzieć – niewierny Tomasz. Czy jednak ja jestem wierny Bogu? Tomasz chciał spotkać się z Bogiem. Czy ja pragnę spotkać się z Bogiem? Czy jestem poszukującym tego spotykania?

Tomasz spotkał Jezusa i uwierzył, gdy był we wspólnocie. Jak wygląda moje życie wspólnoty – moje życie w Kościele. Koniecznym jest dotknięcie i wpatrzenie się w Pana. Dokonuje się to w słuchaniu Słowa i w Eucharystii. Jak wygląda moje słuchanie Słowa, jak często i jak przystępuję do Eucharystii? Czy jest to świadectwo, że Jezus jest moim Panem i Bogiem? Czy za Tomaszem mogę zawołać: „Pan mój i Bóg mój”?

Takim szczególnym dniem spotkania z Tobą jest niedziela. Dzień pierwszy – najważniejszy. Jak wygląda moja niedziela? Czy rzeczywiście jest to mój czas dla bliskich, nade wszystko czy jest to mój czas spotkania się z Panem? Moja niedziela – jaki to dzień?

III. Oratio – zwrócenie się do Boga

To, co poznałem w sobie, w konfrontacji ze słowem Bożym, co poznałem w czasie dwóch pierwszych kroków, teraz omawiam z Bogiem. Może to być czas przeproszenia, podziękowania, prośby.

Czas modlitwy i rozmowy z Panem.

Czas, by stanąć przed Panem by przepraszać, dziękować, by prosić...

IV. Kontemplatio – czas bycia sam na sam z Panem

Po lectio – po poznaniu słowa, po spojrzeniu na siebie – meditatio, po oratio – po modlitwie, następuje czas ciszy – bycie w ciszy z Bogiem.

Zmartwychwstały Pan

Nade wszystko pragnę uwielbiać Cię Panie za tę niezwykła tajemnicę. Za dar Twojego Zmartwychwstania. Za dar nadziei. Skoro bowiem Tyś Zmartwychwstał, to wierzymy, że i my  kiedyś – kiedyś po trudzie naszego życia, po trudzie codziennych obowiązków, trosk, spraw i prac, po trudzie śmierci, która napełnia nas lękiem – wierzymy, że i my kiedyś będziemy blisko Ciebie. Wierzymy że wraz z Tobą i my zmartwychwstaniemy. Panie wierzymy i wielbimy Cię za dar Twojego Zmartwychwstania. Ale i prosimy, byś nas napełnił wiarą – wiarą w życie wieczne. Wierzę Panie… ale zaradź memu niedowiarstwu…

On moją mocą

Panie, gdy nadchodzi na mnie czas mroków. Gdy przychodzi ciężki czas. Proszę bądź blisko mnie. Bądź blisko, gdy nie potrafię dźwigać krzyża codziennych spraw, codziennych obowiązków. Ty Panie wiesz, jak trudno jest żyć. Ty poznałeś los, życie człowieka. Stałeś się nam podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Ty, który znasz mnie, który przenikasz moje serce: proszę Cię Panie o wsparcie i pomoc. Proszę Cię, bo tak trudno jest z godnością żyć. Tak trudno w mrokach codzienności dostrzec Ciebie. Panie proszę Cię o pomoc w trudnościach. Ty znasz moją codzienność. Ty znasz moje troski. Panie proszę o pomoc.

Moja modlitwa – kontemplacja

Panie, Ty mówisz w ciszy i spokoju. Nie ma Cię w szumie, gwarze, w pośpiechu. Ty nie przychodzisz do tych, którzy Ciebie nie szukają. Przepraszam Cię Panie za mój codzienny pospiech. Pośpiech modlitwy. Szczególnie przepraszam za pośpiech niedzielny. Za to, że tak często nie mam czasu, by w dzień, który winien być Tobie poświęcony, iż nawet wtedy w pośpiechu jedynie przemykam się obok Ciebie.

Proszę Cię Panie, naucz mnie szukać prawdziwego spotykania się z Tobą. Naucz mnie pragnąć spotkania z Tobą. Naucz mnie Panie być blisko Ciebie. Panie, proszę Cię, spraw, bym zechciał nie tyle patrzeć, co wpatrywać się w Ciebie. Panie, tak bardzo pragnę spotykać się z Tobą. Tak bardzo pragnę zobaczyć Cię, by uwierzyć.

Szukać w każdym dobra

Każdy człowiek Panie jest dobry. Każdy bowiem został stworzony na Twój obraz i podobieństwo. Każdy też, mając w sobie cień grzechu pierworodnego czasami czyni zło. Choć, zapewne chciałby czynić dobro. Ja jednak Panie tak często w innych dostrzegam zło. Koncentruję się na złych sprawach i cechach. Panie tak trudno mi dostrzegać w innych dobro. Tak łatwo innych krytykować, osądzać.

Panie, proszę daj mi miłość, która sprawi we mnie, iż będę w innych szukał dobra. Miłość, która sprawi, że będę w innych widział Ciebie. Ty bowiem Panie jesteś w każdym człowieku. Ja tylko tak rzadko to dostrzegam. Panie naucz mnie miłować każdego. Naucz mnie z miłością patrzeć na innych. Są bowiem tacy, do których jestem uprzedzony. Których tak trudno mi kochać. Pragnę teraz prosić dla mnie i dla nich o miłość. Panie naucz mnie kochać tych, których tak trudno miłować.

Pokój wam

Panie, przychodząc do uczniów dajesz im pokój i radość. Proszę Cię, bym i ja umiał wszędzie tam gdzie się pojawiam, w moim domu, w miejscu pracy – bym wszędzie niósł pokój i radość. Daj Panie, bym był Twoim znakiem. Znakiem radość i pokoju. I przepraszam za słowa i postawę, za wszystko co niszczy w innych pokój i radość. Przepraszam Panie za łzy, które sprawiam. Przepraszam za zło i smutek, którego tak często jestem powodem.

Mam Panie nieść radość, pokój i przebaczenie. Proszę naucz mnie przebaczać. Naucz mnie zawsze wyciągać rękę do zgody. Przepraszam za gniew. Przepraszam, że tak często noszę w sercu złość – że często tak długo nie potrafię wybaczyć.

Komu odpuścicie

Dziękuję Ci Panie za dar sakramentu pokuty i pojednania. Dziękuję, że mogę przychodzić, by być bliżej Ciebie. Dziękuję, że w tajemnicy sakramentu pojednania oczyszczasz mnie z grzechów i napełniasz mnie łaską do czynienia dobra. Bądź uwielbiony Panie za świętą spowiedź. Bądź uwielbiony za dar wspólnoty Kościoła, gdzie Ty dokonujesz mojego oczyszczania. Bądź uwielbiony za kapłanów, którzy  mnie z Tobą jednają. Proszę napełniaj kapłanów mądrością Ducha Świętego, by mnie prowadzili, by wskazywali mi właściwe drogi

Proszę Cię też Panie, o dar wiary – wiary, że Ty rzeczywiście działasz. O dar wiary, że potrzeba mi często i solidnie przystępować do sakramentu spowiedzi. Pani tak rzadko i tak pobieżnie czasami przystępuję do tronu miłosierdzia Twojego. A Ty pragniesz mnie przemieniać, a Ty pragniesz mnie wspomagać. Daj mi Panie łaskę dobrej spowiedzi.

W Kościele

Panie, Ty jesteś obecny we wspólnocie Kościoła. W Kościele jesteś obecny w tajemnicy Swojego Słowa, w tajemnicy Najświętszego Sakramentu. Proszę – Panie przymnóż mi wiary. Proszę Panie spraw, bym uwierzył, że Ty pragniesz do mnie mówić w Swoim Słowie, że Ty pragniesz by mógł Cię dotykać w Eucharystii. I przepraszam za moje niedziele, gdy Ty jesteś na tak dalekim miejscu. Przepraszam, że ważniejszym staje się wypoczynek, wyjazd, tak często zakupy. Tak mało czasu by się w Ciebie wpatrywać.

Bądź uwielbiony Ty, który pragniesz mi siebie dawać. Bądź uwielbiony Ty, który czekasz na mnie w Słowie – w Biblii, który czekasz na mnie w tajemnicy Eucharystii. Bądź uwielbiony i daj mi dar łaski wiary, bym prawdziwie w Ciebie uwierzył. Daj, bym z Tomaszem mógł zawołać: „Pan mój i Bóg mój”!.

Modlitwa na zakończenie medytacji

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli” (Ef 1,3-5).

 

[1] Warto jednak pamiętać, iż w J 20,2 Maria Magdalena mówi „nie wiemy, gdzie Go położono” co wskazuje, iż wraz z Marią do grobu Jezusa przybyły również inne osoby, co zgodne jest z tradycją synoptyczną. Zob. A. Sikora, Świadkowie pustego grobu w Czwartej Ewangelii, w: Zmartwychwstał prawdziwie, red. A. Paciorek, A. Tronina, P. Łabuda, Tarnów 2010, s. 215-216.

[2] Zob. S. Mędala, Ewangelia według świętego Jana, rozdziały 13-21, IV/2, Częstochowa 2010, s. 272.

[3] Zob. B. Brunet, Maria Magdalena. Od skruszonej grzesznicy do oblubienicy Chrystusa, Poznań 2005, s. 63-64.

[4] A. Sikora wskazuje, iż świadectwo Mari Magdaleny było niezwykle wiarogodne, stąd też obaj uczniowie udają się niezwłocznie do grobu Jezusa. Zob. A. Sikora, Świadkowie pustego grobu w Czwartej Ewangelii, s. 221.

[5] Tamże, s. 221.

[6] Zob. L. Stachowiak, Ewangelia według św. Jana. Wstęp. Przekład. Komentarz, Poznań-Warszawa 1975, s. 387.

[7] Zdaniem części komentatorów liczba mnoga w zdaniu: „dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych” (J 20,9)  wskazuje, iż owo zobaczenie i uwierzenie odnosi się do obu uczniów. Zob. L. Stachowiaka, Ewangelia według św. Jana, s. 388.

[8] Zob. S. Mędala, Ewangelia według świętego Jana, s. 281.

[9] Zob. A. Paciorek, Ewangelia Umiłowanego Ucznia, Lublin 2000, s. 211.

[10] Zob. S. Fausti, Rozważaj i głoś Ewangelię, t. 2, Kraków 205, s. 324.

[11] W Septuagincie występuje ten sam grecki termin enefysesen.

[12] Zob. H. Witczyk, Zbawcze posłannictwo uczniów Jezusa (J 20,21-23), w: Słowo Twoje jest prawdą, red. W. Chrostowski, Warszawa 2000, s. 360.

[13] Orzeczenie Soboru Trydenckiego Sesja 14, kan. 3,10: DS 1542-1543.

[14] Zob. S. Mędala, Ewangelia według świętego Jana, s. 306-307.

[15] Zob. S. Fausti, Rozważaj i głoś Ewangelię, t. 2, 327.

[16] Tomasz z Akwinu, Super Evangelium S. Johannis Lectura, 20,4,5, cyt. za S. Mędala, Ewangelia według świętego Jana, s. 309-310.