Zakręcona Ruda

Joanna Sadowska

|

Gość Tarnowski 16/2015

publikacja 16.04.2015 00:15

Wioska tematyczna. Mówią, że z ich żelaza wytapiano miecze do bitwy pod Grunwaldem. Stąd też wysyłano miotły na Węgry, produkowane z żarnowca specjalnie sprowadzanego z Alp. Nawet jodu w powietrzu jest tu więcej niż gdzie indziej. Ruda Kameralna zaprasza.

Pozytywnie zakręceni, od lewej Marcin Ogórek, Małgorzata Płonka i Wojciech Szczepanek Pozytywnie zakręceni, od lewej Marcin Ogórek, Małgorzata Płonka i Wojciech Szczepanek
Joanna Sadowska /foto Gość

Już sama nazwa miejscowości budzi uśmiech na twarzy i dobre nastawienie. Nie znika ono, gdy odwiedzi się to miejsce, znajdujące się wzdłuż drogi biegnącej z Paleśnicy do Filipowic w gminie Zakliczyn, blisko zapory na Jeziorze Czchowskim i rzeki Dunajec. Wioska pozornie ukryta wśród wzgórz potrafi zachwycić położeniem terenu, ciszą, bogactwem przyrody i powietrzem, w którym jest bardzo dużo jodu. Doceniają to mieszkańcy Krakowa i Śląska, budując tu swoje domki letniskowe. Pierwsza wzmianka o tym miejscu pochodzi z 1372 roku i dotyczy założenia wsi przez braci Błażeja i Filipa z Tworkowej. Nazwa zaś wywodzi się najpewniej od tradycji wydobywania tutaj rud żelaza w okresie średniowiecza. – Wtedy eksploatowano tu rudę żelaza w postaci syderytu ilastego. Wytapiano też surówki w małych piecach ziemnych na węglu drzewnym, w tzw. dymarkach – opowiada Robert Ogórek, członek „Kameralnych”, były sołtys. – A „na Rudzie” skowronki ćwierkają, że to stąd wydobyta ruda żelaza posłużyła za tworzywo, z którego zrobiono miecze pod Grunwald – dodaje z uśmiechem. Do niedawna, dzięki rodzinie Rozkochów, Ruda Kameralna słynęła też z garncarstwa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.