Dziewczęta z Bouar

Beata Zajączkowska

|

Gość Tarnowski 27/2015

publikacja 02.07.2015 00:15

Przez ponad pół wieku od odzyskania niepodległości państwo nie wybudowało w Republice Środkowoafrykańskiej ani jednej szkoły. Kościół jest tam promotorem edukacji.

Clarise, która skończyła kurs, uczy teraz inne dziewczęta Clarise, która skończyła kurs, uczy teraz inne dziewczęta
Zdjęcia Beata Zajączkowska

Za wykształcenie chłopaka rodzina jest jeszcze w stanie zapłacić, dziewcząt generalnie do szkoły się nie posyła – mówi s. Renata Grzegorczyk, dodając, że w RŚA zarówno służba zdrowia, jak i edukacja są płatne i na bardzo niskim poziomie. Misjonarka ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza prowadzi w Bouar Centrum Kulturalne Świętego Kizito. Jego największym skarbem jest, jak na tutejsze warunki, doskonale wyposażona biblioteka. Korzystają z niej m.in. uczniowie leżącego nieopodal liceum. 300 uczniów w każdej klasie sprawia, że lekcje odbywają się pod chmurką. Poza nauczycielem nikt nie ma podręczników. W podstawówce nauka polega na głośnym powtarzaniu czytanych przez niego tekstów, w liceum na przepisywaniu ich do zeszytów. Te marne szkoły i tak są marzeniem wielu. Przeciętny mieszkaniec środkowej Afryki „podpisuje się” odciskiem swego kciuka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.