Św. Faustyna była narzędziem objawienia światu Boskich tajemnic. Ks. Michał Sopoćko zaś był narzędziem prowadzenia s. Faustyny. Podobnie jak mało jeszcze znany i chyba niedoceniony nasz rodak o. Józef Andrasz SJ.
Wierni z Zabełcza spotykają się i modlą prywatnie przed ołtarzem Bożego Miłosierdzia, przy którym za zgodą biskupa postawiono także portret o. Andrasza
Grzegorz Brożek /Foto Gość
Faustyna zanotowała to w „Dzienniczku”. Razu któregoś widziała o. Andrasza sprawującego Mszę św. i miała wizję radosnego Dzieciątka Jezus. Zdziwiło ją to, bo nie zawsze było takie wesołe. – Wtem usłyszałam głos z wewnątrz: Bo dobrze Mi jest w sercu jego – zapisała zakonnica.
W Towarzystwie Jezusowym
Jest rok 1891. W Wielopolu tuż przed wjazdem od strony Tarnowa do Nowego Sącza w rodzinie Piotra i Katarzyny (z domu Bednarek) Andraszów 16 października rodzi się syn, któremu dają na imię Józef. Ochrzczony zostaje w kościele parafialnym w Wielogłowach. Miał sześciu braci i trzy siostry. Uczył się w jezuickim niższym seminarium w Nowym Sączu w latach 1902–1906. Ukończył cztery klasy gimnazjalne. – Już wówczas był gorliwym członkiem Sodalicji Mariańskiej, prowadzonej przez powszechnie znanego w Nowym Sączu o. Franciszka Gawlikowskiego – pisze o. Stanisław Cieślak, jezuita, w biografii o. Andrasza.
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.