Na Terezjadzie zrobili raban...

Beata Malec-Suwara

publikacja 05.10.2015 01:19

...i to już drugi raz. To odpowiedź na apel papieża Franciszka skierowany do młodych dwa lata temu.

Punktem kulminacyjnym Rabanu było uwielbienie Punktem kulminacyjnym Rabanu było uwielbienie
Beata Malec-Suwara /Foto Gość

- Terezjada to już tradycja mościcka, impreza organizowana bodaj po raz siódmy. To święto parafialne ku czci św. Teresy połączone z świętem pracowników Grupy Azoty S.A. skierowane do rodzin, na które przybywają nie tylko parafianie, ale i mieszkańcy Tarnowa - wyjaśnia Dariusz Snopkowski z lokalnego stowarzyszenia Kanon, prowadzący festyn.

Impreza, którą co roku organizują Kręgi Domowego Kościoła działające w parafii, odbyła się 4 października na placu św. Antoniego. Atrakcją były domowe ciasta, gastronomia i loteria, w której każdy los wygrywał.

Tegoroczna Terezjada połączona była ze świętem młodych, tzw. Mościckim Rabanem.

- Raban urządziliśmy po raz drugi. Idea powstała dwa lata temu pod wpływem młodzieży, która wróciła z pielgrzymki. Wtedy to właśnie papież Franciszek zaprosił młodych, aby robili raban, więc zrobiliśmy Mościcki Raban - mówi ks. Artur Mularz z parafii w Tarnowie-Mościcach.

Na Rabanie wystąpił m.in. raper Arkadio, dając podczas koncertu świadectwo swego nawrócenia. - Byłem chłopakiem, który długo błądził. Brałem narkotyki, miałem długi, okradałem swoich bliskich i nie mogłem już patrzeć na siebie w lustrze. Byłem w momencie totalnej depresji - opowiada Arkadio. - Wtedy zacząłem przyglądać się mojemu starszemu o 7 lat bratu, który zabrał mnie na Mszę, po której poszedłem do spowiedzi z całego życia. Pamiętam, jak po niej poszedłem nad wodospad, przy którym wcześniej paliłem różne specyfiki, i tam spaliłem kartkę z grzechami, które musiałem sobie wcześniej wypisać, bo było tego naprawdę sporo. Widziałem, jak ta spalona karta odpływa, i wtedy poczułem, że zaczyna się nowy etap w moim życiu - dodaje raper. Dzisiaj ma żonę i dwójkę dzieci, skończył studia i żyje swoją pasją, stara się robić to, co kocha, dając świadectwo swojej wiary i nawrócenia.

Momentem kulminacyjnym Mościckiego Rabanu, na który zaproszono młodzież (i nie tylko) z całej diecezji tarnowskiej, był koncert uwielbienia, który poprowadził ks. Artur Ważny, kierujący w tarnowskiej diecezji Wydziałem ds. Nowej Ewangelizacji, i 30 młodych muzyków z parafii i okolic, w tym chór, sekcja smyczkowa i sekcja rytmiczna. - Nie nazwałbym tego koncertem. Na koncercie oklaskuje się artystów za ich talent, a my staramy się, aby nasz talent służył ludziom w modlitwie, w zbliżeniu się do Boga. Główną "gwiazdą" wieczoru jest Pan Jezus - wyjaśnia Jasiek Gąsawski, jeden z muzyków i głównych odpowiedzialnych za Mościcki Raban.

Jak przekonuje, uwielbienie to coś w rodzaju dwugodzinnych rekolekcji. - To nie jest jedynie uniesienie, ale autentyczne otwarcie się na Boga, znikają blokady i walą się mury, które stawiamy Bogu, i to wpływa na całe nasze dalsze życie - mówi Jasiek.