Zarażeni maszerowaniem

Beata Malec-Suwara

publikacja 11.10.2015 20:00

Ulicami Brzeska przeszedł ponad dwutysięczny, radosny i kolorowy VII Diecezjalny Marsz dla Życia i Rodziny.

Dzieci należy prowadzić tak, aby zrozumiały, że życie od samego początku jest święte Dzieci należy prowadzić tak, aby zrozumiały, że życie od samego początku jest święte
Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Marsz odbył się w ramach XV Dnia Papieskiego, stąd też jego hasło: "Jan Paweł II - patron rodziny". Rozpoczął się Eucharystią sprawowaną pod przewodnictwem bp. Władysława Bobowskiego w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Brzesku.

- Rodzina to wspólnota miłości wiernej i dozgonnej, wspólnota życia, wspólnota dobrego wychowania dzieci w miłości, wierze, postępowaniu zgodnie z przykazaniami Bożymi - przypomniał podczas homilii bp Bobowski. - Dobre rodziny wychowują do pięknego człowieczeństwa i dojrzałego chrześcijaństwa, do świętości, do zbawienia wiecznego. Nikt rodziny nie zastąpi. To ona jest siłą Kościoła.

Po Mszy św. wierni przeszli trzykilometrową trasę ulicami Brzeska. W marszu wzięło udział ponad dwa tysiące osób, rodzin z dziećmi, starszych i młodych, siostry zakonne i księża. Wśród uczestników nie brakowało osób, które co roku biorą w nim udział.

- Jesteśmy zarażeni pasją chwalenia rodziny i radością, jaka jest na tych marszach, więc idziemy co roku. Żyjemy w czasie, kiedy rodzina stała się niemodna i niepiękna, kojarzy się z obowiązkiem, z trudem, a tak nie jest. Rodzina to fantastyczna przygoda i radość, którą właśnie pokazujemy - podkreślają Renata i Paweł Łachutowie z Mielca.

Z kolei Małgorzata i Stanisław Bukowiec z Limanowej na marszu byli pierwszy raz. Mają pięcioosobową rodzinę, na razie - jak mówią. - Chcemy świadczyć, że to właśnie ona jest prawdziwą wartością i warto żyć w rodzinie - podkreślają.

Pomysł na coroczne maszerowanie dla życia i rodziny zrodził się w 2010 roku. To właśnie wtedy 10 października odbył się pierwszy oficjalny marsz. Jego inicjatorem był Jacek Bulzak z Nowego Sącza. Z roku na rok bierze w nim udział coraz więcej osób. - Co roku dołączają do niego ci, którzy pochodzą z miejsc, w których marsz był już organizowany - zauważa ks. Jan Banach, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Małżeństw i Rodzin tarnowskiej kurii.

Jak podkreśla, niezwykle ważne jest to, co dzieje się przed marszem, jak i to, co z niego wyrasta. - Ludzie, organizując marsz, muszą zderzyć się z tą ideą, przepracować ją w sobie, w ten sposób rodzą się różne pomysły. Owocem tegorocznego marszu będzie pochylenie się nad rodzicami, którzy utracili dzieci - zapowiada ks. Banach.

Do szpitali trafią ulotki skierowane do rodziców, których dotknęła utrata dziecka. Znajdą się w nich informacje o możliwości uzyskania duchowego wsparcia, a także dotyczące praw, jakie przysługują rodzicom utraconych dzieci.

Przyszłoroczny marsz odbędzie się w Limanowej.