Nawała z północy

GB

publikacja 27.11.2015 11:00

Minęła 360. rocznica bitwy wojnickiej, o której pamięta mało kto, a była ważnym epizodem najazdu szwedzkiego na Polskę w 1655 roku.

Nawała z północy Spotkanie Towarzystwa w Izbie Regionalnej każdorazowo gromadzi kilkadziesiąt osób zainteresowanych historia Wojnicza i okolic Grzegorz Brożek /Foto Gość

Z okazji rocznicy bitwy Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Wojnickiej zorganizowało wykład historyka dr. Marka Smoły na temat tej bitwy.

- Ciekawe, że w naszym regionie nie było poza Wojniczem w zasadzie żadnych walk w trakcie tamtej kampanii. Wiśnicz, nowoczesna i potężna twierdza, która miała wszelkie dane ku temu, by się obrobić przez szwedzką nawałnicą poddała się bez walki. Kraków właściwie też bez walki. Najbliższe poważne działania wojenne toczyły się w Częstochowie. Opór zaś jako pierwsi królowi szwedzkiemu Karolowi Gustawowi stawili sądeccy górale - opowiada dr Smoła.

Znamy dość dokładnie przebieg bitwy pod Wojniczem. Wojska starły się 3 października 1655 roku. Polem bitwy był teren znaczony dziś ulicami Braci Mirochów, Loretańską i ulicą Wąwóz Szwedzki. Polski obóz zlokalizowany był w okolicy Zakrzowa. 

- Przegraliśmy tę bitwę, daliśmy się przegonić, ale w kontekście starć z 1655 roku, kiedy to nasze wojska na potęgę uciekały zanim jeszcze chwyciły za broń, pod Wojniczem polskie wojska stanęły do walki. Mało to, bitwa miała dwa wyraźne etapy. Pierwszy, kiedy nie było głównych sił szwedzkich na polu i nasi odnosili względny sukces, bo zadali im trochę strat, a przede wszystkim przepędziły szwedzką awangardę, która podchodziła w okolice Wojnicza. Gdy nadeszły główne siły dowodzone przez króla Karola Gustawa umiejętnie oskrzydliły nasze wojska i nastąpił ich odwrót - opowiada dr Marek Smoła.

Uczestnik tej bitwy znany barokowy poeta Wespazjan Kochowski w swoich annałach napisał, że odwrót nie był katastrofalny, bo Szwedzi zdołali wziąć do niewoli małą część polskich żołnierzy, tych, którzy byli w obozie. - Wszystkie chorągwie kwarciane czyli mobilne wojsko mobilne, kawaleria wycofały się spod Wojnicza, ocalały i odeszły pod Tarnów, choć później ostatecznie oddały się pod komendę Karolowi Gustawowi - dodaje dr Smoła.

- Powinniśmy jednak znać historię naszej lokalnej ojczyzny, bo to stanowi o naszej tożsamości - uważa Teresa Duman, prezes TPZW.

W czasie spotkania w Izbie Regionalnej oprócz wykładu dr. Marka Smoły można było usłyszeć opowieść prepozyta kapituły wojnickiej ks. dr Jana Gębarowskiego na temat kościółka św. Leonarda i jego renowacji. Wyróżnienia odebrali nagrodzeni w plastycznym konkursie na wydarzenie z dziejów Wojnicza, które mogłoby się znaleźć na znaczku pocztowym.