Czyje są dzieci Franka Kucharczaka?

Beata Malec-Suwara

publikacja 06.02.2016 08:10

Autor popularnych felietonów ukazujących się na łamach naszego tygodnika gościł wczoraj w Nowym Sączu.

Czyje są dzieci Franka Kucharczaka? - Żeby moje ojcostwo nie było dziadostwem, muszę zawierzyć Bogu tych, których kocham - przekonywał w Sączu Franciszek Kucharczak Beata Malec-Suwara /Foto Gość

- Bóg zatroszczył się o wszystkie moje sprawy. Będąc ojcem, nie muszę się napinać i robić Bóg wie czego. Bóg mówi do mnie: "Troszcz się o moje sprawy, a Ja zatroszczę się o twoje" - przekonywał wczoraj Franciszek Kucharczak zebranych w sali Przemienienia Pańskiego przy bazylice św. Małgorzaty w Nowym Sączu. - Oczywiście, nie chodzi o to, żebym cały czas spędzał w kościele, zaniedbując swoje dzieci, ale o właściwą hierarchię wartości.

Wypływa ona, jak tłumaczył, przede wszystkim z zawierzenia i zaufania Bogu. - Żeby moje ojcostwo nie było dziadostwem, muszę zawierzyć Bogu tych, których kocham - przekonywał. Kiedy w akcie zawierzenia oddamy swoje dzieci Bogu, to też On jest ich właścicielem. - Przecież ja nie panuję nad żadną chwilą swojego życia. Nie wiem, co się teraz dzieje w domu, ale czy mogę wykupić lepszą polisę dla swoich dzieci niż ta, że oddam je Jezusowi? Co mogę lepszego zrobić? - mówił dziennikarz "Gościa Niedzielnego". - Choćbyśmy wozili dzieci wozem opancerzonym do szkoły, to i tak nie możemy zagwarantować im bezpieczeństwa. Kiedy oddam je Panu Jezusowi, i to wynika z mojej deklaracji, to nie muszę się o nie bać. A nawet wiem, że On się upomni o nasze dzieci, kiedy się gdzieś kiedyś zagubią - dodał.

Czyje są dzieci Franka Kucharczaka?   Spotkanie stało się także okazją do zakupu książki "Bóg lubi tych, którzy walczą" z autografem autora Beata Malec-Suwara /Foto Gość Franciszek Kucharczak zaznaczył także, że nie można być dobrym ojcem, jeśli nie jest się dobrym mężem. Równie ważne są relacje z naszymi rodzicami. - Nasze relacje z dziećmi są radykalnie inne niż ja miałem z moim ojcem, właśnie dlatego, że udało się przerwać ten przeklęty łańcuch, który wielu z nas ciągnie za sobą - mówił Kucharczak, zwierzając się ze swoich relacji z tatą. Bał się zostać ojcem, ale postanowił się modlić w tej sprawie.

Zaczął odmawiać koronki, Różańce, litanie, leżał krzyżem, nic tego dnia nie jadł. Modlił się w kółko i z ogromną determinacją. - Dopłynęła do mnie fala świadomości, usłyszałem głos, brzmiało to jak imperatyw: "Powiedz ojcu, że go kochasz"... i to było straszne. Tato był porządnym człowiekiem, ale coś między nami nie zagrało - zwierzył się felietonista.

Próbował wypierać z siebie ten głos. Nic to nie dało. Nie było rady, trzeba było zadzwonić. Rodzice spędzali ten dzień u rodziny w centralnej Polsce. Wydawało się, że przez telefon będzie łatwiej. Nie udało się za pierwszym razem, ale za drugim już tak...

- Bóg uzdrawia relacje, cały ciąg przyczynowo-skutkowy. On sprawił, że wreszcie wyczyściłem to, co przeszkadzało mi być dobrym mężem i ojcem. Skoro Bóg mówi: "Czcij ojca swego i matkę swoją", to przecież nie ma tam aneksu: "... o ile na to zasłużyli". Jest tylko po prostu "czcij" - zauważa redaktor.

Franciszek Kucharczak gościł w Nowym Sączu 5 lutego na zaproszenie Stowarzyszenia Ojców w Obronie Dzieci i Integralności Rodziny. - Od wielu lat czytamy z żoną "Gościa Niedzielnego", czytamy także felietony Franciszka Kucharczaka i liczymy, że jego bardzo wyrazisty przekaz przemówi do ludzi. Świat proponuje nam dzisiaj swoje rozwiązania zmierzające donikąd, w ciemność, a my, jako chrześcijanie, powinniśmy pokazywać radość i piękno życia - mówi Paweł Bogdanowicz, prezes stowarzyszenia.

Jak uważa, ojcostwo przeżywa dzisiaj kryzys. Wpływa na to brak postaw męskich w życiu rodzinnym, publicznym i społecznym.

Czyje są dzieci Franka Kucharczaka?   - Ojcostwo przeżywa dzisiaj kryzys - zauważa Paweł Bogdanowicz, prezes Stowarzyszenia Ojców w Obronie Dzieci i Integralności Rodziny Beata Malec-Suwara /Foto Gość - Dzisiaj mężczyzna nastawiony jest do życia bardzo konsumpcyjnie, kobieta jest obiektem jego pożądliwości i posiadania, a nie miłości i wrażliwości - mówi P. Bogdanowicz.

Nie brakuje też mężczyzn, którzy myślą podobnie. - Chyba nic mnie nie zaskoczyło z tego, co dzisiaj usłyszałem, ale dało do myślenia. Dobrze jest czasem posłuchać kogoś, kto wydaje się mądrzejszy ode mnie i mówi trochę inaczej niż na co dzień krzyczy świat - uważa Rafał z Nowego Sącza.

Krzysztof mówił z kolei, że takich spotkań powinno być więcej. - Spodobała mi się polisa na życie, jaką można zagwarantować swoim dzieciom, polegająca na zawierzeniu ich Bogu. To takie proste, a tak wiele z tego wynika.