Dzień narodzin

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 09.08.2016 12:28

25 lat temu o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek zginęli męczeńską śmiercią.

Bł. o. Michał Tomaszek i o. Zbigniew Strzałkowski Bł. o. Michał Tomaszek i o. Zbigniew Strzałkowski
Dom Polski Peru

Piątek 9 sierpnia 1991 roku. W Pariacoto jest dwóch polskich misjonarzy – o. Zbigniew Strzałkowski z Zawady i o. Michał Tomaszek z Łękawicy. Ich przełożony o. Jarosław Wysoczański przebywa na urlopie w Polsce.

Po południu w wiosce pokazują się uzbrojeni i zamaskowani terroryści z Sandero Luminoso (Świetlistego Szlaku), lewaccy partyzanci o skrajnej orientacji marksistowsko-maoistycznej. Wchodząc do przypadkowych domów, podsycają atmosferę zagrożenia. Nie śpieszą się do klasztoru, choć to on będzie ich celem.

Jest godz. 15, kiedy o. Zbigniew dowiaduje się od kucharki o obecności terrorystów w wiosce. „Nie mamy nic do ukrycia. Jeśli przyjdą, damy świadectwo prawdzie” – odpowiada.

Tradycyjnie o 19.00 odprawiają Mszę św. i przeczuwając, co się za chwilę zdarzy, ofiarowują ją za siebie. „Przyjmij naszą krew, która będzie wylana za Ciebie, mój Panie” – modlą się. Po Mszy św. ojcowie, a także s. Berta ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusa i młodzież gromadzą się w jednej sali. Słychać wystrzały z broni maszynowej. Dzieci boją się wracać do domów. Ojciec Zbigniew wychodzi z chłopcem do innego pomieszczenia, by opatrzyć mu ranę. Po chwili stukanie do drzwi.

Do klasztoru wchodzi trzech uzbrojonych terrorystów w kominiarkach. Szukają misjonarzy. Chcą zabrać ze sobą także trzech obecnych tam postulantów, czemu stanowczo sprzeciwia się o. Zbigniew: „Nie, oni nie. Tylko my dwaj jesteśmy kapłanami” – mówi. Związano im ręce i zapakowano do furgonetki. Wsiadła z nimi s. Berta: „Nie chciałam ojców zostawić samych” – wyjaśnia w późniejszej relacji.

40-minutowa rozmowa między misjonarzami a terrorystami w samochodzie to – jak pisze Nijak – „parodia sądu mająca uprawomocnić przyczyny pojmania”. Padają obelgi i zarzuty. „Jeżeli uważacie, że źle pracowaliśmy, powiedzcie, w czym popełniliśmy błąd?” – pyta ich o. Strzałkowski.

Przestępstwem według terrorystów było głoszenie Biblii, karmienie głodnych, głoszenie pokoju, sprawiedliwości i miłości. W końcu terroryści każą s. Bercie wysiąść z samochodu. Ta się wzbrania, w końcu wypychają ją lufami karabinów. Sami z misjonarzami odjeżdżają. Widząc, jak ta jeszcze biegnie za nimi, dodają gazu, za chwilę się zatrzymują, ale tylko po to, by podpalić drewniany mostek, który przejechali, odcinając jej drogę.

Około godz. 21 zatrzymali się na wysokości Pueblo Viejo, w miejscu, w którym dawniej była kaplica kolonialna poświęcona Chrystusowi Wywyższonemu na Krzyżu, i tutaj zabijają z zimną krwią leżących twarzą do ziemi misjonarzy, a także sołtysa Justino Masa.

Na plecy o. Zbigniewa, który ginie, mając 33 lata, rzucają tekturkę z napisem w języku hiszpańskim: „W ten sposób umierają lizusy imperializmu”. Odręcznie narysowany jest na niej jeszcze sierp i młot, a nieco niżej „Viva…” – trudno odczytać napis, bo litery zamazuje krew o. Zbigniewa.

Dwaj polscy misjonarze zostali beatyfikowani 5 grudnia 2015 roku w Chimbote w Peru. Kult bł. o. Zbigniewa najbardziej rozwija się w jego rodzinnej Zawadzie k. Tarnowa. W kościele przechowywane są relikwie męczennika, niedawno został też konsekrowany nowy ołtarz, w którym również umieszczono relikwie o. Zbigniewa.

Drugim miejscem związanym z męczennikiem jest tarnowska katedra, gdzie o. Zbigniew został ochrzczony. Relikwie o. Zbigniewa są przechowywane także w tarnowskiej katedrze i w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Tarnowie.

– Wspomnienie bł. o. Zbigniewa będzie obchodzone w Zawadzie w pierwszą niedzielę czerwca, wtedy też odbywa się doroczny Memoriał o. Zbigniewa Strzałkowskiego – mówi ks. Adam Wyrwa, proboszcz w Zawadzie.

O bł. o. Zbigniewie i jego kulcie przeczytaj także w: