Koronkowa stolica

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 06.10.2016 09:24

Na kilka dni Bobowa zamieni się w światową stolicę koronki klockowej.

Koronki klockowej będzie można nauczyć się podczas festiwalowych warsztatów Koronki klockowej będzie można nauczyć się podczas festiwalowych warsztatów
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

A wszystko za sprawą XVII Międzynarodowego Festiwalu Koronki Klockowej, który potrwa w Bobowej od 6 do 9 października.

Do miasta przyjadą wytwórcy koronek z Anglii, Argentyny, Austrii, Belgii. Chorwacji, Czech, Estonii, Francji, Holandii, Niemiec, Rosji, Słowacji, Węgier, Włoch i Polski.

Podczas festiwalu odbędzie się także XXII Ogólnopolska Pokonkursowa Wystawa Koronki Klockowej oraz XVI Ogólnopolskie Targi Rękodzieła.

– Według tradycji koronkę i sposób jej wykonania do Polski przywiozła królowa Bona – mówi Jadwiga Bryndal, dyrektor Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa.

Wyrobem koronek zajmowały się bobowskie mieszczki. Był to towar luksusowy, dostarczany na dwór królewski czy dwory szlacheckie. Biedni chłopi nie mogli sobie na koronkę pozwolić.

Czas raz osłabiał, raz wzmacniał rozwój koronczarstwa. Dość powiedzieć, że kiedyś istniała w Bobowej klasa w szkole zawodowej, w której dziewczęta uczyły się wykonywać koronki. W pobliskiej Jankowej działała prężnie spółdzielnia „Koronka”, która w dobrych latach zatrudniała nawet 400 osób.

– Dziś jest w upadłości. Zresztą koronka przetrwała do dziś dzięki rodzinom, w której kobiety przekazywały swym córkom, wnuczkom umiejętność robienia koronek – wyjaśnia pani Jadwiga.

Zachowaniem tradycji koronczarstwa zajmują się bobowskie Centrum Kultury i Stowarzyszenie Twórczości Regionalnej. Organizują warsztaty dla dzieci w szkołach, wystawy. Raz w roku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Koronki Klockowej.

– Koronki klockowe robię od 10 roku życia, a nauczyła mnie tego babcia. Łatwa to praca nie jest, ale jak się już nabędzie doświadczenie, to robota idzie… – mówi Joanna Malec.

Żeby wykonać koronkę potrzebny jest wałek albo, jak go w Bobowej nazywają, bęben, który jest wykonany z materiału wypchanego sianem. Na bęben przypinany jest wzór koronki.

– Nawijamy lniane nici na specjalne kołeczki zakończone tak zwanym klockiem i wykonujemy koronkę. Pomagają w tym jeszcze szpilki i szydełko. Splotów jest dość dużo, na przykład płócienko, girlandka, siekanka, pikotki, listeczki, krateczka w kształcie plastra miodu. Bobowskie są ślimaki lub liście kasztana lub dębu, stare i dobre bobowskie wzory koronek – mówi pani Joanna.

Dzieci do nauki koronczarstwa jest sporo, choć tylko niektóre wracają potem do tego rękodzieła. – Zabiegamy o to, żeby koronka klockowa w Bobowej nie zniknęła – podkreśla Joanna Bryndal.

Na pewno nie zniknie ze ściany Centrum Kultury, gdzie artystka NeSpoon namalowała niezwykły mural. Pojawił się tam w ubiegłym roku i przypomina wszystkim o niezwykłej tradycji rękodzielniczej, która żyje do dzisiaj.