Wierzę, żeby rozumieć

Grzegorz Brożek Grzegorz Brożek

publikacja 06.11.2016 15:10

W Tarnowie odbyła się promocja książki - wywiadu rzeki z ks. prof. Michałem Hellerem.

Wierzę, żeby rozumieć Poza ks. Hellerem gośćmi spotkania byli prof. Bartosz Brożek (z lewej), Wojciech Bonowicz (z prawej) i niewidoczny ks. dr Zbigniew Liana Grzegorz Brożek /Foto Gość

Książka nosi tytuł „Wierzę, żeby rozumieć”. Ks. prof. Heller odpowiada w niej na wiele osobistych pytań dotyczących tak własnego życiorysu, jak i wewnętrznych wyborów. Opowiada o życiowej drodze wiodącej przez Sybir, seminarium duchowne, studia filozoficzne, wykłady - do Pałacu Buckingham, w którym odebrał Nagrodę Tempeltona „za pokonywanie barier między nauką a religią”. Wywiad z Michałem Hellerem przeprowadzili Wojciech Bonowicz, ks. Zbigniew Liana i Bartosz Brożek.

Tarnowskie spotkanie odbyło się 6 listopada po Mszy św. o godz. 10.30 w kościele pw. św. Maksymiliana, o którym ks. Heller mówi: „mój kościół”.

- To jest wyjątkowa książka, bo Michał do tej pory unikał opowiadania o swoim życiu i to, że nam się udało go do tego namówić, jest sporym osiągnięciem i wydarzeniem - mówił Wojciech Bonowicz na spotkaniu. 

Kościół św. Maksymiliana pojawił się w życiu Michała Hellera już w 1969 roku, kiedy zaczął odprawiać tu Msze św. Wiele razy wielu ludzi pytało go, dlaczego nie przeniósł się do Krakowa, Warszawy, w których byłoby może łatwiej prowadzić działalność naukową. Odpowiadał zwykle tak samo jak na tym tarnowskim spotkaniu. - Tu mi jest lepiej - mówił.

Ks. Michał Heller obchodził w tym roku 80. rocznicę urodzin. Od bardzo dawna zajmuje się fizyką, kosmologią i filozofią. W książce, odpowiadając na pytania swoich rozmówców, mówi o pracy duszpasterskiej jako młodego wikarego, o studiach, o spotkaniach z Janem Pawłem II, o modelach kosmologicznych, o lekturach i spotkaniach, które go ukształtowały i o wielu innych kwestiach, o których dotąd nie mówił. Na spotkaniu zaś, odpowiadając na pytanie W. Bonowicza, podzielił się swym marzeniem, którym byłby lot w kosmos. - Ale niedaleko. Najlepiej na orbitę albo na stację kosmiczną, żeby zobaczyć, jak to wszystko z góry wygląda - mówi naukowiec.