Słudzy Księgi

Grzegorz Brożek Grzegorz Brożek

publikacja 04.12.2016 20:40

Do posługi lektora zostali wprowadzeni 42 chłopcy z parafii dekanatu Mielec-Południe.

Słudzy Księgi Nowych ministrantów Słowa Bożego do posługi przyjął ks. prał. Kazimierz Czesak. Grzegorz Brożek /Foto Gość

Uroczystość odbyła się 4 grudnia w czasie wieczornej Mszy św. w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W jej trakcie 42 chłopców z 6 parafii dekanatu (mieleckich Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Trójcy Przenajświętszej, Przecławia, Trześni, Książnic i Kiełkowa) zostało przyjętych w poczet lektorów. Do posługi wprowadził ich dziekan dekanatu ks. prałat Kazimierz Czesak.

– Wcześniej chłopcy przeszli dwumiesięczny kurs lektorski, w czasie którego podejmowaliśmy kwestie ściśle związane z przekazem słowa Bożego, a także zagadnienia liturgiczne, ogólnoformacyjne. Nie zabrakło również ćwiczeń językowych i zajęć biblijnych – mówi ks. Sławomir Szyszka, dekanalny duszpasterz Liturgicznej Służby Ołtarza.  

Kurs lektorski w dekanacie organizowany jest co roku. Co roku też do posługi włączana jest podobna liczba lektorów. – Robimy to w rytmie rocznym, by ministrantom tworzyć, po osiągnięciu przez nich stosownego wieku, czyli gimnazjum, szansę szybkiego włączenia do posługi lektora, by cały czas mieli perspektywę białej alby przed sobą, i by nie uciekali ze służby, czekając na ogłoszenie kolejnego kursu przygotowującego do posługi lektora. U nas po prostu wiadomo, że w październiku każdego roku rozpoczyna się kurs lektorski – dodaje ks. Szyszka. 

– Przygotowujemy chłopców na kursie do czytania Pisma Świętego w zgromadzeniu wiernych. Jednak tak naprawdę tej posługi oni uczyć się będą cały czas. Z czasem będą zdobywać coraz większą pewność. Ale też musimy mieć świadomość, że nie wszyscy z nich będą czytać – mówi ks. Sławomir. Są w każdej grupie, na każdym kursie w diecezji, tacy, którzy nigdy nie będą czytać. Dlaczego? Pedagodzy mówią, że młodzież ma dziś problemy z płynnym czytaniem. Znając swoją niedoskonałość, niektórzy nowi lektorzy nie pójdą czytać. Brak odwagi to kolejny czynnik, że niektórych nie zobaczymy na ambonie.

– Ale to nie znaczy, że są gorsi czy nieprzydatni. Oni doskonale będą pełnić posługę jako lektorzy przy innych czynnościach. Poza tym musimy pamiętać, i to jest sprawa ważna dla każdego ministranta, zwłaszcza lektora, że środowisko LSO bardzo fajnie oddziałuje wychowawczo. Oni znajdują tu wspólnotę, która ich buduje i która daje im możliwość wzrastania – tłumaczy ks. Szyszka.