Róż, tusz i już!

Grzegorz Brożek Grzegorz Brożek

publikacja 05.03.2017 14:50

Wizażystki pojawiły się na rekolekcjach w sobotnie popołudnie. Przecież piękno zewnętrzne jest emanacją najwyższego Piękna.

Róż, tusz i już! Majka Klimontowska (w środku) jest zadowolona z trzech dni spędzonych na rekolekcjach. Grzegorz Brożek /Foto Gość

Która z kobiet nie zastanawiała się, czy jest piękna? Czy może się komuś podobać? Z jednej strony jest świat z wyretuszowanymi modelkami, z drugiej - hasła, że ważniejsze jest piękne wnętrze niż uroda. Chcesz się podobać, ale nie chcesz być próżna? Chcesz być piękna, ale nie sztuczna? Jak to zrobić, żeby wydobyć swoje zewnętrzne i wewnętrzne piękno? Komu i dlaczego warto się podobać? Kto w tym wszystkim jest najważniejszy?

Tak organizatorzy zapraszali dziewczęta na trzydniowe rekolekcje, które zakończyły się 5 marca w willi „Pogoń” w Krynicy-Zdroju. Poprowadził je ks. Marcin Baran z Wydziału Duszpasterstwa Młodzieży tarnowskiej Kurii.

- Właściwie jednak te rekolekcje dla dziewcząt prowadziły same dziewczęta, kobiety. Nikt tak dobrze nie zrozumie drugiej kobiety, jak inna kobieta - twierdzi ks. Marcin.

- Bałam się tych rekolekcji, bo zastanawiałam się, jak wytrzymam trzy dni wśród samych dziewczyn, ale pomyślałam, że zaczął się Wielki Post, więc to może jest okazja, by czegoś posłuchać, zastanowić się nad życiem, bo cały czas studia praca, nie ma czasu żeby się zatrzymać i wyciszyć. Dziś cieszę się, że tu jestem - mówi Maria Klimontowska z Korzennej. 

Jeśli spodziewały się ciągłego widoku księdza na ambonie, to trochę zostały zaskoczone.

- Na mnie ogromne wrażenie zrobiło spotkanie z Magdą Kleczyńską z Poradni Rodzinnej w Bochni. Stanęła przed nami młoda, atrakcyjna kobieta. Jak zaczęła opowiadać, jaką ma relację z Jezusem, jak to procentuje w małżeństwie - to mogła nie kończyć, tak się jej dobrze słuchało. Myślę, że kiedy słucha się świadectwa normalnej dziewczyny, to można uwierzyć, że takie życie jest możliwe w przypadku każdej z nas. Mówiła o trudach, chorobie dziecka, jak potrafiła na tyle Bogu zaufać, by powiedzieć Mu „jak je weźmiesz do siebie, to przyjmę to od Ciebie”. Nie każda z nas byłaby gotowa dziś na to, by tak powiedzieć, ale to też daje mi poczucie, że Bóg nie zrzuca na nasze ramiona w życiu więcej niż jesteśmy w stanie unieść. Oczywiście, jeśli dbamy o relacje z Jezusem. Z Panem Bogiem po prostu można przenosić góry - twierdzi Kasia Wąsik z Limanowej.

W rekolekcjach wzięło udział 30 dziewcząt w wieku od 16 roku do 28 roku życia.

- To w większości studentki, ale są te z osoby pracujące. Wiele z nich w tym wieku ma problem, bo skończyły studia, pracują, ale nie znalazły w życiu radości, pasji i czują się niespełnione - mówi ks. Baran.

Nie zawsze związane jest to z tym, że nie założyły rodziny. Czasem problem jest bardziej elementarny. Jaki?

- Nie mają poczucia, że są wartościowe. Czują się nieważne, niewiele znaczące. Tymczasem poczucie własnej wartości, pewność siebie jest bardzo ważna - mówi ks. Marcin.

Może także dlatego pojawiły się w sobotnie popołudnie na rekolekcjach wizażystki. Doradzały jak się ubrać, jak dobierać dodatki, jak efektywnie i efektownie korzystać z kosmetyków do makijażu. Bo trudno nie zgodzić się z obserwacją, że piękno zewnętrzne jest emanacją najwyższego Piękna. 

W życiu duchowym także potrzebujemy kosmetyków. Jako że człowiek nie jest z natury zły, toteż czasem potrzebuje niewiele, by oczyścić się z tego, co tłumi blask Piękna i Prawdy.

- Takim duchowym wizażem, makijażem, narzędziem służącym do kształtowania duszy są rzeczy, które w skarbcu Kościoła znajdują się cały czas od wieków. Okazało się, że dziewczyny skorzystały z okazji i adoracja Najświętszego Sakramentu trwała do późnych godzin nocnych. Spowiadałem i rozmawiałem z uczestniczkami do 2-3 nad ranem. To są realne owoce rekolekcji, efekt nawiązania relacji z Jezusem - tłumaczy ks. Marcin.