Dla ciebie, Stasiu...

ks. Zbigniew Wielgosz

|

Gość Tarnowski 16/2017

publikacja 20.04.2017 00:00

Bohaterem nie zostaje się ot tak, a odwagę złożenia najwyższej ofiary wykuwa się w codziennej wierności. W rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz przypominamy jedną z ofiar...

Pani Stanisława pokazuje akt zgonu ojca z Auschwitz. Pani Stanisława pokazuje akt zgonu ojca z Auschwitz.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Józef Kachniarz urodził się 8 lutego w 1907 roku w Mszalnicy. Jego ojciec, Jan, był bardzo szanowanym gospodarzem i dobrym człowiekiem. Ludzie docenili to, wybierając go na swojego wójta. Jan ożenił się z Józefą z Donatów, pochodzącą z Dębicy. Jako kilkunastoletnia dziewczyna przyjechała do Mystkowa, by pomagać w kuchni na plebanii. – Tam wypatrzył ją sobie dziadek. Pewnego dnia poszedł do proboszcza, ks. Jana Jarzębińskiego, pod którego opieką pozostawała Józefa, i poprosił księdza o jej rękę – opowiada Stanisława Popiela, wnuczka Jana i Józefy. „Jasiu, musisz zaczekać, dziewczyna nie ma jeszcze lat” – odpowiedział proboszcz. I Jan czekał, aż w końcu zgodę otrzymał. Mieli czworo dzieci: Annę (mamę ks. Tadeusza, misjonarza w Boliwii, i siostry służebniczki Cecylii), Wojciecha (jezuitę), Józefa i Marię (służebniczkę dębicką o imieniu zakonnym Janina, zmarłą w opinii świętości).

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.