Trzeba się "bić" o życie

Grzegorz Brożek Grzegorz Brożek

publikacja 08.10.2017 16:30

Ulicami Grybowa przeszedł IX Diecezjalny Marsz dla Życia i Rodziny.

Trzeba się "bić" o życie Na czele marszu szli niosąc wielki baner harcerze z "Zawiszy" Grzegorz Brożek /Foto Gość

Uczestnicy marszu zebrali się najpierw w bazylice grybowskiej, w której uczestniczyli w Mszy św. Wszystkich powitał kustosz świątyni ks. prał. Ryszard Sorota. – Jesteśmy tu bo opowiadamy się za życiem, za jego świętością, nienaruszalnością. Chcemy służyć życiu. W parafii robimy to na różne sposoby. Modlitwą, świadectwem, naszą pracą, zaangażowaniem na rzecz zbierania podpisów pod inicjatywą ustawodawczą przeciw aborcji eugenicznej. Robimy to także konkretnie wspierając rodziny. Od paru tygodni trwa intensywna praca przy budowie przedszkola parafialnego dla 70 dzieci z oddziałem integracyjnym – mówił witając wszystkich uczestników Mszy św. ks. Ryszard Sorota.

Trzeba się "bić" o życie   W Mszy św. wzięli udział tegoroczni nowożeńcy Grzegorz Brożek /Foto Gość

Eucharystii przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż. Przypomniał, że w 1948 roku doszło do powstania Deklaracji Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych, która w art. 3 stwierdza jasno: „Każdy człowieka ma prawo do życia”. Zaś art. 6 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 roku obowiązującego w 169 krajach, również w Polsce, mówi że „każda istota ludzka ma przyrodzone prawo do życia. Prawo to powinno być chronione przez ustawę. Nikt nie może być samowolnie pozbawiony życia”. - Tym bardziej smutny i niepokojący jest fakt, że współpracujący z Organizacją Narodów Zjednoczonych Komitet Praw Człowieka chce obecnie zmienić ten zapis. Prace nad „nową definicją prawa do życia” trwają od co najmniej dwóch lat. Komitet Praw Człowieka planuje wydanie takiej interpretacji zapisu o ochronie życia, by nie tylko wykluczyć z przysługującej ochrony nienarodzone dzieci, osoby nieuleczalnie chore i starsze, ale wręcz uznać, że w ramach prawa do życia istnieje „prawo” do aborcji, eutanazji i tzw. wspomaganego samobójstwa – mówił biskup Andrzej Jeż.

- Właśnie dlatego, że wydawałoby się oczywiste, niepodważalne prawo do życia jest podważane trzeba dawać wyraz temu, że my sami uważamy je za wartość nietykalną, niezmienną – mówi grybowianka Małgorzata Komsta. – Trzeba się „bić o życie”, bo bez jego nienaruszalności nie ma przyszłości – dodaje.

Trzeba się "bić" o życie   W marszu wzięła udział m.in. rodzina Małgorzaty Bukowiec z Jaworznej Grzegorz Brożek /Foto Gość

Szczególnie, że życie nie znajduje się w naturalnym poszanowaniu. Małgorzata Bukowiec z Jaworznej przyjechała na marsz z mężem Stanisławem i czwórką dzieci. – Na marszu jesteśmy po raz trzeci z kolei. Jesteśmy tu, bo chcemy, bo widzimy, że trzeba być, trzeba pokazać, zamanifestować poglądy. Jesteśmy z czwórką dzieci, bo rodzina dla nas jest podstawą, fundamentem. Zawsze chcieliśmy mieć dużą rodzinę. Tymczasem - to także ciekawe zjawisko, którego doświadczamy - kiedy okazuje się, że stanowimy dużą rodzinę niektórzy patrzą na nas dziwnie. Mało komu przychodzi do głowy, że mamy 4 dzieci bo chcieliśmy. Czasem wręcz musimy się z tego tłumaczyć – opowiada Małgorzata. To i wiele podobnych przypadków niezbyt optymistycznie karze spoglądać na naszą rzeczywistość społeczną. Dlatego radosne wydarzenie, jakim mimo padającego w Grybowie deszczu, był marsz i piknik rodzinny, który odbył się po nim, jest okazją pokazania, że życie jest piękne, wartościowe, a rodzina jest podstawą społeczeństwa.

 

Trzeba się "bić" o życie   Marsz dla Życia i Rodziny na ulicach Grybowa Grzegorz Brożek /Foto Gość