Po co się tym chwalić?

„Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. Lepiej nie w każdym przypadku.

Po co się tym chwalić?

Pamiętam rok 1999 (żadna w tym moja zasługa) i kanonizację bł. Kingi. Pamiętam 8 lat później, kiedy św. Kinga został patronką samorządowców polskich. Miała ona – jak mawiano - duszę pobożną i pokorną, ale kiedy trzeba było to także jako zakonnica wspierała sprawy państwowe radą, mądrością i autorytetem. Można powiedzieć, że miała duszę także „polityczną”. Nie ma w tym chyba nadmiernego nadużycia, bo Kościół uczy, że polityka to wszak „roztropna troska o dobro wspólne”. Na wspomnienie św. Kingi nachodzi mnie, kiedy czytam w społecznościowych mediach teksty i komentarze wielu naszych lokalnych polityków i samorządowców.

Pan X innego, który generalnie galanterią w wypowiedziach się nie wyróżnia obrzuca „prymitywem”. Pan Y pisze o „srace wujka z Sydney”. Pan Z sypie złośliwościami z rękawa, co jak rozumiem buduje wizerunek człowieka inteligentnego, bo tylko ponoć tacy potrafią być prawdziwie złośliwi. Boli mnie jeden fakt, że takim językiem i w ten sposób swobodnie operują komentując sprawy państwowe i lokalne. Wygląda na to, że miejska czy gminna, lokalna polityka jest dla nich jedynie areną zmagań, przynajmniej werbalnych, nie o lepsze miasto czy wieś, ale o to, czyje na wierzchu, kto komu bardziej przyłoży. Czy to jest polityka?

Zupełnie niedługo, 2 grudnia, w diecezji odbędzie się mający kilkunastoletnią tradycję Adwentowy Dzień Skupienia dla Samorządowców. Czas refleksji i modlitwy. Ciągle mam przed oczyma pustki na sali spotkań w Tarnowie. W innych ośrodkach diecezji też bywa różnie. Nie chcą, nie mają czasu, czy nie potrzebują przypomnienia Dekalogu, przykazania miłości Boga i bliźniego? Raczej wierzą, bo panowie X, Y i Z chodzą do kościoła, są katolikami, często publicznie afirmują tysiącletnią tradycję Kościoła w Polsce. Dlaczego nie hamują się w publicznych wypowiedziach, a przecież do takich należą teksty w internecie? Czyżby chcieli przypomnieć, że tak jak my wszyscy, są ludźmi grzesznymi? Tylko po co się tym chwalić?