Chrześcijanie gotowi na męczeństwo i muzułmanie na modlitwach o uzdrowienie

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 05.03.2018 19:30

Doświadczyły tego Basia i Agnieszka w czasie swojej podróży do Egiptu.

Chrześcijanie gotowi na męczeństwo i muzułmanie na modlitwach o uzdrowienie Agnieszka Matera (z lewej) i Basia Tokarska z Łodzi opowiadały w Tarnowie o swojej podróży do Egiptu Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Agnieszka Matera i Basia Tokarska z Łodzi przyjechały do Tarnowa na zaproszenie parafii Miłosierdzia Bożego. - Pomysł na zorganizowanie tego spotkania wyszedł od jednej z naszych parafianek - mówi ks. Czesław Haus, miejscowy proboszcz.

Agnieszka i Basia są związane ze stowarzyszeniem "Dom Wschodni - Domus Orientalis", które pomaga Kościołowi na Wschodzie. Organizuje wiele projektów, takich jak chociażby "Płyniemy do Aleppo". Inny to wsparcie "Klubu Szczęścia" dla niepełnosprawnych, działającego przy parafii św. Marka w Kairze.

Chętnych dużo więcej

Dziewczęta opowiadały o swojej podróży do Egiptu, jaką odbyły na przełomie września i października. Rozpoczęła się ona Pielgrzymką Zawierzenia organizowaną przez wspólnotę Taizé w klasztorze założonym przez biskupa koptyjskiego na pustyni w miejscowości Anafora, 75 km od Kairu. Jest to ośrodek rekolekcyjny dla chrześcijan różnych wyznań.

Były na pustyni Sketis, gdzie powstały pierwsze na świecie chrześcijańskie monastyry i w IV wieku żyli Ojcowie Pustyni. Odwiedziły klasztor św. Makarego, skąd wywodzi się medytacja chrześcijańska.

- Monastycyzm chrześcijański w Egipcie od kilkudziesięciu lat przeżywa wielki rozkwit. Dla przykładu - w klasztorze św. Makarego w roku 1969 było sześciu mnichów, teraz jest ich 140, a chętnych dużo więcej. Niewątpliwie jest to związane z prześladowaniami chrześcijan w Egipcie i ich trudną sytuacją materialną. To, że od kilkudziesięciu lat nasilił się ekstremizm islamski w Egipcie spowodowało, że ludzie zbliżyli się do Boga, zaczęli się więcej modlić i odkrywać swoje powołanie, wybierając życie monastyczne. Nie tak łatwo jednak wstąpić do klasztoru. Trzeba spełnić różne wymogi, żeby zostać mnichem, m.in. skończyć studia i mieć dobry wyuczony zawód. Do klasztorów przyjmuje się jedynie te osoby, które mają co w życiu zostawić - wyjaśnia Agnieszka.

Koptowie

Dzięki współpracy stowarzyszenia "Dom Wschodni - Domus Orientalis" z parafią katolicką w Kairze, Agnieszka i Basia mogły w Egipcie zostać dłużej i poznać jedną z najstarszych społeczności chrześcijańskich na świecie - Koptów.

Zgodnie z podaniem, są oni pierwszymi nawróconymi przez św. Marka Ewangelisty chrześcijanami. Założenie Kościoła koptyjskiego sięga czasów jego misjonarskiej wyprawy w 42 roku do ówczesnej stolicy Egiptu - Aleksandrii. "Kopt" w języku staroegipskim to po prostu Egipcjanin.

- Język staroegipski, koptyjski, zapisywany hieroglifami, do czasu najazdu arabskiego, był językiem używanym w Egipcie. Koptowie później go stracili, bo został on zakazany. Wolno go było używać tylko w liturgii, choć i to nie zawsze. Aktualnie Koptowie mówią więc po arabsku, a języka koptyjskiego używają tylko w pewnych elementach liturgii - tłumaczy Agnieszka.

Koptowie dziś są największą społecznością chrześcijańską na Bliskim Wschodzie, chociaż w 70-milionowym Egipcie stanowią jedynie ok. 10 proc. społeczeństwa. Ponad 90 proc. z nich to Koptowie prawosławni, a reszta grekokatolicy, katolicy i ewangelicy.

Egipt stopniowo stał się krajem większości muzułmańskiej, a Kościół koptyjski - jednym z najbardziej prześladowanych. Koptowie, jak też inni chrześcijanie Bliskiego Wschodu, są celem brutalnych ataków grup terrorystycznych.

Wielu zapewne pamięta zamach bombowy w czasie liturgii Niedzieli Palmowej w 2016 roku w koptyjskim kościele w Tanta, kiedy zginęło 47 chrześcijan, a 126 zostało rannych.

Żywa radość

- Chociaż Kościół w Egipcie jest Kościołem prześladowanym, jest też Kościołem świętującym, celebrującym swoje rocznice, odpusty. Nie jest tak, że ludzie chowają się w kącie i cierpią, tylko przekuwają swoje doświadczenia w żywą radość bycia z Jezusem - mówi Basia.

Opowiada o bliskości i życzliwości, jakiej doświadczyły tam ze strony chrześcijan. - Relacje między chrześcijanami mają tam inny wymiar niż u nas. To niewątpliwie też jest efekt uboczny prześladowań, tego, że ludzie mają świadomość kruchości życia. Bardzo doceniają więc te chwile, kiedy mogą być ze swoimi bliskimi - twierdzi Basia.

Góra się przesunęła

Dziewczyny były też na Mukattamie. Jest to położona na wschodzie Kairu dzielnica, zamieszkała przez Koptów, w której ludzie żyją ze zbierania śmieci. Kairskie slumsy.

Jest to jednak wyjątkowe miejsce, i to nie ze względu na tony odpadów i specyficzny zapach, który dają, ale z powodu kilku wykutych w skale kościołów. Tam też znajduje się jedno z najświętszych miejsc dla Koptów, z którym związana jest ciekawa historia.

- Koptowie wierzą, że góra, która się znajduje na Mukattamie, przeniosła się o 3 km. Wcześniej znajdowała się na placu Tahrir w centrum Kairu. Stało się to wtedy, kiedy Egiptem rządził sułtan, który interesował się różnymi religiami, lubił je zgłębiać. Doczytał się w Nowym Testamencie, że jeśli będzie miał wiarę jak ziarnko gorczycy, wystarczy, że powie górze, żeby się przesunęła, a ta przesunie się. Wezwał więc do siebie koptyjskiego "papieża" i zapytał go, czy to prawda - opowiada Agnieszka.

Kiedy ten potwierdził, sułtan zażądał dowodu i wskazał mu górę, którą koptyjski zwierzchnik miał przesunąć. "Papież" próbował tłumaczyć, że to tylko symbol, ale sułtan zagroził, że jeśli ten tego nie zrobi, straci wszystkich chrześcijan albo zażąda od nich przejścia na islam. - Taki zestaw możliwości często do dziś dostają chrześcijanie na Bliskim Wschodzie - zauważa Agnieszka.

"Papież" poprosił o trzy dni. Wezwał wszystkich chrześcijan, żeby się modlili. Jemu zaś ukazała się Matka Boża, która powiedziała mu, żeby wyszedł na ulicę. Tam spotka jednookiego mężczyznę, który przeniesie tę górę. Był to Szymon szewc. Jego prosta głęboka wiara nie znała symboli. Góra się przesunęła.

Narażeni na śmierć

Klasztor znajdujący się na tej górze jest świętym miejscem nie tylko dla Koptów. Dziewczyny były świadkami egzorcyzmów, o jakie biskupa poprosiła muzułmanka, która przyszła tam ze swoją córką. Równie popularne są tam również modlitwy o uzdrowienie, na które przychodzą i muzułmanie. Uczestniczą też w chrześcijańskich świętach maryjnych.

- Konwersja z islamu na chrześcijaństwo nie jest w Egipcie czymś łatwym. Jest w zasadzie prawnie niemożliwa. Ludzie w Egipcie mają wpisane w dowodzie osobistym wyznanie i nie mogą tego zmienić. Były przypadki, że ludzie w sądach ubiegali się o zmianę, a i tak nie zgadzano się na to, uważając, że islam jest najdoskonalszą religią. Poza tym przejście na chrześcijaństwo jest dla nich niebezpieczne. Muzułmanin, który przyjmuje chrześcijaństwo, naraża się na śmierć - mówi Agnieszka.

Krzyż i męczeństwo

Prześladowanie chrześcijan jest tam nagminne. Na co dzień wyraża się nienawistnych spojrzeniach czy okrzykach kierowanych do nich przez radykalnych islamistów, ale i dyskryminacją w różnych obszarach życia. Można być gorzej potraktowanym na studiach czy nie dostać pracy, mimo posiadanych kompetencji. Do tego dochodzi zagrożenie terrorystyczne i zdarzające się raz na jakiś czas zamachy. Dziś i tak jest ich mniej niż w czasach, kiedy w Egipcie rządziło Bractwo Muzułmańskie.

- Mimo zagrożenia, chrześcijanie nie poddają się strachowi terroru. Afiszują swoją wiarę o wiele bardziej niż u nas. Koptowie tatuują sobie najczęściej na nadgarstku krzyże, czasem jest to twarz Jezusa lub Maryi. W chrześcijańskich sklepach wisi duży krzyż, znajduje się on także w taksówce, którą prowadzi chrześcijanin - wylicza Agnieszka.

- Rozmawiałam z jednym z ojców, na których w Egipcie mówi się abbuna. Był to człowiek, którego tata zginął w zamachu terrorystycznym. Opowiadał o tym, że u niego w domu było mnóstwo obrazów męczenników, podobnie jest w tamtejszych kościołach, od małego więc wiedział, że bycie chrześcijaninem łączy się z męczeństwem. To jest nieodłączny element wiary. Dla nas jest to szokujące, że za wiarę można zapłacić życiem, a tam tego się uczysz od małego - mówi Basia.

W tarnowskiej parafii Miłosierdzia Bożego organizowane będą także kolejne spotkania. Najbliższe będzie miało miejsce w Tygodniu Miłosierdzia, a gośćmi spotkania będą siostry z Łagiewnik.