SPES dziękuje. Jest nadzieja

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 12.03.2018 14:43

W niewiele ponad rok udało im się zebrać środki i doprowadzić do finiszu budowę miejsca pamięci dzieci utraconych. Koszt był ogromny, ale też serca ludzi otwarte.

SPES dziękuje. Jest nadzieja Członkowie Komitetu Budowy Miejsca Pamięci Dzieci Utraconych SPES, ks. Artur Ważny - dyrektor Wydziału ds. Nowej Ewangelizacji oraz ks. Paweł Marzec - specjalista w dziedzinie teologii moralnej podczas spotkania "Miasto Ktosiów" Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Wydział ds. Nowej Ewangelizacji oraz Komitet Budowy Miejsca Pamięci Dzieci Utraconych "SPES" podczas spotkania "Miasto Ktosiów" dokonały podsumowania swoich działań na rzecz budowy mogiły i pomnika dzieci utraconych. Dzięki współpracy z tarnowskim samorządem i Zarządem Cmentarzy takie miejsce pamięci udało się stworzyć na mościckim cmentarzu.

- Pragnienie powstania takiego miejsca zrodziło się kilka lat temu w sercach rodziców po stracie, a odżyło w 2016 roku. Wtedy w maju zawiązaliśmy Komitet Budowy Miejsca Pamięci Dziecka Utraconego i zaczęliśmy zbierać na ten cel fundusze. Prawdę mówiąc, nie zdawaliśmy sobie sprawy z wysokości kosztów. I dobrze, bo być może nie podjęlibyśmy się realizacji tych planów - mówi Anna Podsiadło z Komitetu "SPES".

Koszt budowy grobowca i pomnika wyniósł ok. 140 tys. zł. Autorem projektu jest prof. Jacek Kucaba. Środki na budowę miejsca pamięci członkowie Komitetu zbierali pod tarnowskimi kościołami, na forach ewangelizacyjnych. W inicjatywę włączyły się instytucje kościele, tarnowskie firmy i prywatni darczyńcy. - Nasz pomysł i idea dotarła nawet do Stanów Zjednoczonych dzięki siostrze Maksymilianie Kamińskiej, która prowadząc rekolekcje Winnica Racheli, opowiadała o nas. Stamtąd również otrzymaliśmy pieniądze. Za wszystkie serdecznie dziękujemy - mówi Anna Podsiadło.

Już w październiku 2016 roku odbył się pierwszy pochówek dzieci utraconych. Wtedy do mogiły zbiorczej zostało pochowanych 66 dzieci. W 2017 roku 21 października nastąpiło poświęcenie pomnika przez biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża oraz pochówek 177 dzieci z tarnowskich szpitali. Pochówek odbywa się na koszt miasta.

- Na postumencie montowane są tabliczki z imionami dzieci, czasem z datą śmierci, innym razem jest to napis "Do zobaczenia aniołku", z tym, co rodzicom dzieci utraconych dyktuje serce. Takich tabliczek w tej chwili jest ok. 60, ale jest też miejsce na kolejne - informuje pani Anna.

Osoby, które chciałyby na pomniku taką tabliczkę zamieścić, powinny kontaktować się z komitetem SPES, którego obecnym celem jest opieka nad miejscem pamięci dzieci utraconych na mościckim cmentarzu. Można to zrobić poprzez stronę internetową www.dzieciutraconetarnow.pl lub profil na FB Komitetu SPES. Jego członkowie chcą, aby tabliczki zachowały swój jednolity charakter.

- Na naszej stronie internetowej znajduje się także księga pamięci, do której można wpisywać imiona dzieci utraconych. Zostaną one odczytane podczas pochówku, które będą co roku organizowane w okolicach Dnia Dziecka Utraconego, a jeśli będzie taka potrzeba, to i dwa razy do roku - dodaje Anna Podsiadło.

Komitet jest gotów dzielić się także swoim doświadczeniem z tymi, którzy chcieliby podobne miejsce stworzyć w swoich parafiach czy miastach.

Spotkanie "Miasto Ktosiów" rozpoczęło się Mszą św. w mościckim kościele, po niej prelekcję na temat nadziei zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu wygłosił ks. dr Paweł Marzec, specjalista w zakresie teologii moralnej. W swoim wystąpieniu odniósł się do dokumentu "Nadzieja zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu" Międzynarodowej Komisji Teologicznej oraz Katechizmu Kościoła Katolickiego, który także wypowiada się w tym względzie.

SPES dziękuje. Jest nadzieja   Biblia nie mówi wprost o losie dzieci umierających bez chrztu. Mówi wyraźnie o konieczności chrztu do zbawienia. Jednak - jak zauważają teologowie i co podkreślił ks. Paweł Marzec (na zdjęciu) - to, co zostało nam objawione o miłosiernym Bogu, o zbawieniu w Chrystusie i o Kościele, daje podstawy do nadziei na zbawienie dzieci umierających bez chrztu. Beata Malec-Suwara /Foto Gość Biblia nie mówi wprost o losie dzieci umierających bez chrztu. Mówi wyraźnie o konieczności chrztu do zbawienia. Jednak - jak zauważają teologowie i co podkreślił ks. Paweł Marzec - to, co zostało nam objawione o miłosiernym Bogu, o zbawieniu w Chrystusie i o Kościele, daje podstawy do nadziei na zbawienie dzieci umierających bez chrztu.

Mamy tu do czynienia z nadzieją, a nie z pewną wiedzą. Ta nadzieja więc nie powinna w żaden sposób prowadzić do lekceważenia sakramentu chrztu, ale też „Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych. Boża moc nie jest ograniczona do sakramentów (…). Bóg zatem może dać łaskę chrztu bez udzielania samego sakramentu, i ten fakt powinien być szczególnie wzięty pod uwagę, kiedy udzielenie sakramentu byłoby niemożliwe".