Józef ze Zdroju

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Zdaniem Jarosława Małka ten święty jest jak latarnia morska. Rozbijają się o niego sztormowe fale, a on trwa i cały czas daje światło.

	Od lewej: Leszek Arak, Elżbieta Oleksy i Jarosław Małek. Od lewej: Leszek Arak, Elżbieta Oleksy i Jarosław Małek.
Grzegorz Brożek /Foto Gość

Kilka lat temu w parafii Wniebowzięcia NMP w Krynicy-Zdroju proboszczem został ks. Andrzej Liszka, moderator nadal największej na świecie grupy modlitewnej św. o. Pio. Jak to bywa przy takiej okazji, przyniósł do parafii nowe pomysły, energię. – W którymś momencie zacząłem nosić się z zamiarem utworzenia grupy, wspólnoty modlitwy św. Rity, modlitwy w intencji dzieci, które odeszły od Boga i od Kościoła. Nawet założyłem w komputerze jakiś katalog, w którym gromadziłem teksty, materiały – opowiada ks. Andrzej. Podzielił się tym pomysłem i od Jarosława Małka, przedsiębiorcy, cieśli, zaangażowanego w życie parafialne, usłyszał: – A co by było, gdyby zamiast św. Rity był św. Józef? – dodaje Jarosław. „Dobrze, próbujmy”. Te rozmowy odbyły się jakieś półtora roku temu. Od nieco ponad roku w każdy trzeci czwartek miesiąca o 18.30 mają miejsce nabożeństwa do św. Józefa o błogosławieństwo dla rodzin i modlitwa rodziców za dzieci i wnuki, zwłaszcza za te, które odeszły od Pana Boga i Kościoła.

Dialog

Spotkania zaczynają się adoracją Najświętszego Sakramentu, potem jest odczytanie próśb, które ludzie składają na nabożeństwo. – Tylko ich odczytanie zajmuje zwykle pół godziny, czasem dłużej, choć staramy się wcześniej nieco niektóre skrócić. Jest ich naprawdę bardzo dużo – mówi proboszcz. Po odczytaniu jest Litania do św. Józefa oraz pieśń, i zaczyna się konferencja, co miesiąc poświęcona innemu wezwaniu z odmówionej litanii. Konferencja trochę inna, niż wszędzie się spotyka, bo dialogowana. Mówią ksiądz Andrzej, pan Jarek, czasem prosi się, by ktoś ze świeckich podzielił się doświadczeniem i świadectwem. – Mam koleżankę w Londynie. Sylwia uczestniczy w nabożeństwach przez transmisję i zachwycona jest tym, że to tak wygląda, bo dla niej jest to żywe, bardzo autentyczne – komentuje parafianka Elżbieta Oleksy.

Po konferencji jest Msza Święta. Parafia zdrojowa to wyjątkowe miejsce na mapie Krynicy, bo poza członkami wspólnoty zaglądają tu także kuracjusze. – Co trzy tygodnie wymienia nam się jakaś część wspólnoty modlitewnej – przyznaje ks. Andrzej. Leszek Arak, Wielki Rycerz miejscowej chorągwi Zakonu św. Jana Pawła II, ma na co dzień żywy kontakt z wypoczywającymi w Krynicy-Zdroju ludźmi. – Przyjeżdżający z północnej czy zachodniej Polski widzą u nas, że świeccy są aktywni, że biorą udział w życiu religijnym, nabożeństwach. Wyjeżdżają podbudowani, śledzą stronę internetową, a ta parafialna ewangelizacja daje ludziom skrzydła – mówi.

Medalik

Wróćmy do Józefa. W czerwcu na nabożeństwie refleksji poddane zostało wezwanie „opiekunie Odkupiciela”. Świadectwem podzieliła się Bożena. – Kilka lat temu – był to akurat okres Bożego Narodzenia – rodzinnie wybraliśmy się do kościoła do Czarnego Potoku na koncert kolędowy. Szukaliśmy ławki, by usiąść. Tam, gdzie przycupnęliśmy, znaleźliśmy medalik, większy niż nam znane. Wzięłam go do ręki i przeczytałam napis: „Idźcie do Józefa”. Poruszyło mnie to wydarzenie. Wtedy mieliśmy trudny okres w naszym życiu, duże cierpienie związane z chorobą, trudnościami. Pamiętam do dziś wzruszenie, jakie mi towarzyszyło, kiedy znalazłam medalik. Od tej pory św. Józef jest z nami. Zaczęliśmy się modlić, z mężem pojechaliśmy dwa razy do Kalisza, zawierzyliśmy rodzinę św. Józefowi. Zastanawiałam się potem, co zrobić z medalikiem. Dałam go córce, bo uważałam, że bardzo tego potrzebowała. Modliła się o dobrego męża. Dziś ma już rodzinę, a my z mężem nadal codziennie klękamy, modlimy się wspólnie Litanią do św. Józefa i mimo trudności mamy świadomość, że opiekuje się nami ktoś niezwykły – opowiadała Bożena.

Światowy kurz

To, że ludzie modlą się o błogosławieństwo dla rodzin, wydaje się absolutnie naturalne. Dlaczego jednak o powrót do Boga dzieci i wnuków? – Po prośbach, rodzaju, ich liczbie widać, że jest potrzeba. To jest istotny problem także u nas, w Krynicy-Zdroju. Są dzieci, nie tak znowu ich mało, które poszły na studia, wywodzą się z rodzin religijnych, poukładanych, a nagle zerwały kontakt z Panem Bogiem. Jeszcze sakrament małżeństwa jest w kościele, ale już na przykład swoich dzieci nie chrzczą – ze smutkiem przyznaje ks. Liszka. Bycie uzdrowiskiem i kurortem trochę zmienia środowisko wychowawcze. Cała Polska zjeżdża się do Krynicy na tydzień, dwa lub trzy, ze swoimi problemami, z chęcią oderwania się od nich, wytchnienia, potem ludzie wyjeżdżają, przyjeżdżają następni, a kurz światowego życia opada na mieszkańców i nie pozostaje bez wpływu na dzieci i młodzież. Potem bywa różnie. Nawet najlepszy rodzic do Pana Boga wołami dzieci nie zaciągnie, bo to byłoby przeciwskuteczne. Jako wierzący ufają, że modlitwa wiele może, szczególnie gdy ma się tak możnego protektora jak św. Józef.

Młodszy lepszy

Są już, poza prośbami, także podziękowania na naszych nabożeństwach i widać, że ludzie otrzymują łaski – przyznaje ks. Andrzej. To sprawia, że o św. Józefie mówi się dziś nie tylko w kościele, ale i na krynickiej ulicy. – Ja miałam od zawsze nabożeństwo do św. Józefa, bo mój dziadek, wielki autorytet, zresztą cieśla, także był Józefem. Ale kiedyś się obraziłam na św. Józefa, bo długo się przez jego wstawiennictwo modliłam i nic nie otrzymałam – przyznaje Elżbieta Oleksy. Do czasu. W miejscu, w którym zwykle siada w krynickim kościele, pojawił się kiedyś, w związku z tym, że ruszało nabożeństwo do tego świętego, nowy obraz św. Józefa. – To jest wizerunek autorstwa brazylijskiego artysty João Fucciego. – Józef jest młody, trzyma na rękach Jezusa, kolory są żywe, nieoczywiste – opowiada Jarosław Małek.

Elżbietę ten Józef z obrazu ujął. – Pomyślałam, że to jest Józef, z którym bym znów mogła porozmawiać. Ten, z którym rozmawiałam wcześniej, był starszy, z siwą brodą, podpierał się laską. Myślę, że wizualizacja wiele zmienia – dodaje Elżbieta. Obecnie w parafii trwa przygotowanie do przyjęcia szkaplerza św. Józefa. Sława świętego rozchodzi się, a jakże inaczej, po cichu.

Światłowskaz

Organizatorzy nabożeństw zachęcają do tego, by sobie odpowiedzieć na pytanie: „Kim dla ciebie jest św. Józef?” – Mnie w nim bardzo pociąga to, że uważnie słuchał tego, co Bóg do niego mówił, i poddawał się temu głosowi. Jako kapłanowi jest mi to też bardzo potrzebne – przyznaje ks. Liszka.

Leszek Arak podkreśla, że dla niego to niesamowity wzór ojcostwa. – Fenomen. Na dzisiejsze czasy skrojony. W dobie internetu, wywlekania wszystkiego na światło dzienne, chwalenia się, w dobie gadulstwa – Józef jest inny. Działał, nie gadał. Dla mnie to wzór ojcostwa. Umiał zaopiekować się rodziną, pokornie dla niej tak wiele zrobić. Wzór do naśladowania – mówi. Jarosław Małek określa Józefa dwoma słowami: latarnia morska. – Wichura, sztorm, burza, ciemno, a on stoi niezłomnie, nie rusza się i cały czas daje światło, sprawiając, że inni czują się bezpiecznie prowadzeni do celu – tłumaczy. Dla każdego Józef zostawia jakiś przykład, dla każdego może być wzorem czegoś innego.

Nie tylko w szopce

Wokół św. Józefa i comiesięcznych nabożeństw gromadzi się coraz więcej wiernych, także tych przyjezdnych. Obchodzony parę lat temu w Kościele Rok św. Józefa pozwolił trochę „odkurzyć” postać opiekuna Świętej Rodziny. Jarosław przyznaje, że kiedy był w Nazarecie, zaskoczyła go dysproporcja między bazyliką Zwiastowania NMP a kościółkiem św. Józefa. – W mojej wrażliwości religijnej św. Józef jest drogą i bramą, przez którą także można wejść do królestwa – mówi. Coraz większe znaczenie tego świętego w parafii zdrojowej nie znaczy, że dokonuje się tu przewrót kopernikański. – Raczej to jest przywrócenie św. Józefowi należnego miejsca. On kiedyś, także w moim pojęciu, funkcjonował trochę jak jedna z figurek z bożonarodzeniowej szopki, którą trzeba było też postawić, żeby obraz był pełny – przyznaje Jarosław Małek. Dziś, jak mówi, w czasach kryzysu męskości, ojcostwa, trzeba orędowników, trzeba wyraźnych wzorów. Potrzebujemy Józefa. Nie tylko w betlejemskiej szopce, ale w naszej codzienności.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.