Płynie w was prąd?

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 19.04.2024 11:33

Młodzi z parafii dekanatu Żabno podczas uroczystości bierzmowania usłyszeli, że mają w sobie duchowe instalacje.

Młodzi potwierdzili, że na bierzmowanie przyszli już sami, choć z rodzicami i najbliższą rodziną. Młodzi potwierdzili, że na bierzmowanie przyszli już sami, choć z rodzicami i najbliższą rodziną.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Kto z was sam przyszedł na swój chrzest? - bp Artur Ważny zaskoczył na początku młodych, którzy 18 kwietnia w kościele parafialnym w Żabnie przyjęli później bierzmowanie. - Otóż nikt, bo nie widzę, żeby ktoś z was podniósł rękę - żartował biskup. Kolejne pytanie dotyczyło już bierzmowania. I tutaj młodzi nie mieli już wątpliwości, że o własnych siłach i na własnych nogach przyszli do kościoła, żeby przyjąć dar Ducha Świętego. - I właśnie tym różni się bierzmowanie od chrztu. Wtedy przynieśli was do kościoła rodzice, teraz sami zdecydowaliście, że przyjmiecie bierzmowanie. To znak rosnącej w was dojrzałości, ale nie koniec tego wzrostu - tłumaczył na wstępie biskup.

Młodzi aktywnie włączyli się w liturgię. Czytali czytanie, śpiewali psalm, w imieniu wszystkich zgromadzonych odczytali modlitwę wiernych, przynieśli też do ołtarza symboliczne dary, jak świecę czy owoce. Skupieni, ze złożonymi dłońmi, piękni.

- Słuchaliście dzisiaj czytania z Dziejów Apostolskich o dworzaninie królowej etiopskiej Kandaki, który był człowiekiem pobożnym. Przyjechał z pielgrzymką do Jerozolimy, czytał Pismo Święte, ale droga przed nim była pusta. To prawda, że była wtedy południowa pora, gdy nikt rozsądny nie podróżował z racji upału, ale nie to jest ważne… W naszym życiu chrześcijańskim też tak bywa, że jesteśmy pobożni, chodzimy do kościoła, sięgamy nawet po Biblię, ale w naszym sercu nie ma życia, a droga, którą idziemy, okazuje się pusta. Wiecie, że ten dworzanin był eunuchem? To ktoś taki, kto symbolizuje człowieka, w którym nie ma życia, który życia nie może też przekazać innym. I znów można widzieć w tym analogię do tych, którzy mówią, że wierzą, uczestniczą w liturgii, ale swojej wiary nie przekazują innym, nie opowiadają o Jezusie, nie dzielą się życiem, którym On jest - mówił bp Artur.

By to jeszcze lepiej zobrazować, biskup porównał sakramenty chrztu, bierzmowania, małżeństwa i kapłaństwa do elementów duchowej instalacji. - Każdy z nas je ma, ale czy płynie w nich Boże życie, tak jak w instalacjach domowych prąd, gaz, ciepło, woda? Trzeba, abyśmy byli jak Filip, który tak słuchał Ducha Świętego, że czynił niezwykłe rzeczy, ale też umiał opowiadać innym o Jezusie i przekonywać do tego, by uwierzyli w Niego - mówił biskup, zadając młodym na koniec Mszy trzy zadania. - Jesteśmy dziurawi i Duch przez nas przecieka. Wzywajcie Go często w swoich modlitwach, żeby przychodził i łatał te uszkodzenia. Drugie zadanie jest trudniejsze. Żyjecie w dwóch światach, fizycznym i wirtualnym. Dajcie w tym drugim znak, że przeżyliście dzisiaj coś ważnego! Czasem patrzę w internet, to sprawdzę. Trzecie zadanie jest najtrudniejsze… - zawiesił głos biskup, pytając najpierw, czy będzie po Mszy św. dobra kolacja. Odpowiedź była nieśmiała. - Zróbcie chociaż jajecznicę albo zamówcie pizzę…, ale żarty na bok. Chodzi o to, żebyście podczas tego rodzinnego spotkania podeszli do rodziców i przytulili ich, dziękując za to, że kiedyś was przynieśli do chrztu i zapoczątkowali waszą drogę do wiecznego życia - prosił już bierzmowanych biskup.

Czy młodzi spełnią te zadania? Po przemówieniu ich przedstawicielki można mieć nadzieję, że tak.

„Gość Tarnowski” ułatwia wypełnienie drugiego zadania, zapraszając do przeczytania relacji i dzielenia się nią, jak również galerią zdjęć z uroczystości, z innymi.