Krwawa przepowiednia

Czy Dunajec pod Górą św. Marcina w Tarnowie musiał spłynąć krwią, żeby miasto stało się wolne w 1918 roku bez jednego wystrzału?

Wędrowała po mieście legenda, że Polska dopóty nie stanie się wolna, dopóki Dunajec pod Górą św. Marcina nie spłynie krwią. Tak się też stało zimą 1914 roku, kiedy przez rzekę przewożono rannych w bitwie pod Łowczówkiem, gdzie ginęli walczący w wojsku austriackim polscy legioniści i Rosjanie.

Tarnów musiał jednak czekać kilka lat Wielkiej Wojny, by w październiku 1918 roku ogłosić się wolnym miastem i bez jednego wystrzału rozbroić austriackich żołnierzy. Właściwym aktem wyzwolenia miasta z rąk austriackiego zaborcy była noc z 30 na 31 października.

To wówczas oficerowie Władysław Dziadosz (odpowiedzialny za Polską Organizację Wojskową w obwodzie tarnowskim) i Jan Styliński (odpowiedzialny za POW w mieście) razem z innymi wojskowymi z „Organizacji Wolność” (m.in. kpt. Wojciech Piasecki, porucznicy Leopold Gebel, Klaudiusz Skwarczek, Józef Giza, Roman Pollak, Ludwik Maciejowski) służącymi w 20 pułku piechoty ck. Armii dokonują rozbrojenia żołnierzy austriackich w mieście.

Pierwszy rozkaz polskiej komendy garnizonu w Tarnowie brzmiały: „Służymy odtąd swemu narodowi i rządowi. Stańmy się jego obroną, podporą i wyrazem siły. Krew nasza odtąd do Polski należy i tylko za nią gotowiśmy ją przelać. Niech żyje rząd polski w Warszawie! Niech żyje armia polska! Niech żyje polski od dziś pułk dwudziesty!”.

Więcej przeczytacie w najnowszym poszerzonym numerze "Gościa Tarnowskiego"!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..