Matka w Kanie Galilejskiej (J 2,1-12)

Maryja w czwartej ewangelii jest obecna w dwóch kluczowych momentach: na uczcie weselnej w Kanie oraz na Kalwarii.

Wesele w Kanie Galilejskiej

Przekaz o weselu w Kanie Galilejskiej rozpoczyna się od podkreślenia, iż wydarzenie to miało miejsce trzeciego dnia. Wielu komentatorów w różny sposób starała się wytłumaczyć to, dlaczego ewangelista przywiązuje taką wagę do stwierdzenia „trzeciego dnia”.

Wydaje się, iż wzmiankowanie trzeciego dnia wesela odnosi czytelnika do szczególnych interwencji Boga[6]. W tradycji starotestamentalnej trzeci dzień oznaczy decydujący, przełomowy moment w historii świętej, jakim była niewątpliwie teofania na Synaju, która dokonała się trzeciego dnia (Wj 19,11.15-16). Jak Bóg na Synaju daje swojemu narodowi Prawo w trzecim dniu, tak Jezus daje nowe wino – znak Nowego Przymierza. Tym nowym przymierzem jest nie tylko nauka Jezusa, ale cała Jego osoba. Wychodzący z niewoli egipskiej Izraelici trzy dni szli przez pustynię i nie znaleźli wody. Trzeciego zaś dnia, gdy zatrzymali się w Mara, Mojżesz dokonał wielkiego cudu przemieniając wody gorzkie w słodkie. W tradycji Starego Testamentu trzeciego dnia ma miejsce również ofiara Izaaka (Rdz 22,4). Znak w Kanie Galilejskiej, będący antycypacją „godziny” Jezusa, jest również odwołaniem do ofiary – stanowi odwołanie do ofiary krzyża. Ofiarą tą jest „godziną Jezusa”. Również trzeciego dnia, według przekazu Księgi Rodzaju, Józef wskazuje swoim braciom sposób ocalenia życia – daje swoim braciom żywność, którą mają zawieźć oczekującym na nie rodzinom (Rdz 42,18-19). Również Jezus daje ludziom to, co potrzebne jest do życia.

W sposób szczególny takim wydarzeniem, które nasuwa się, gdy jest mowa o trzecim dniu – z perspektywy wspólnoty chrześcijan – jest zmartwychwstanie Chrystusa. Trzeciego dnia Jezus objawił swoją chwałę.

Wzmianka o zaproszeniu na weselne gody Jezusa wraz z Jego uczniami jest prostym przesłaniem historycznym. Jan nie wspomina o zaproszeniu Maryi, gdyż zapewne – zgodnie z tradycją – była ona już w domu weselnym i pomagała w przygotowaniu wszystkiego. W tej krótkiej wzmiance można jednak zobaczyć piękną głębię. Oto bowiem Maryja jest jedną z tych, którzy oczekują na przyjście Jezusa i Jego uczniów, którzy zapraszają Chrystusa i Jego wspólnotę. Jest bowiem Ona częścią narodu, który będąc „qana” – własnością Boga, czeka na nadejście swojego Oblubieńca. Oczekiwanego Mesjasza.

Nazwa bowiem miejscowości Kana Galilejska wydaje się pochodzić od hebrajskiego czasownika qana – „nabywać” i może być tłumaczona jako „własność”[7]. Można zatem domniemywać, iż Jan dlatego podkreśla nazwę miejscowości, do której zaproszono Jezusa, gdyż przybywa On do swojej własności – własności w Galilei. Można także za innymi uznać, iż nazwa Kana – własność jest aluzją do narodu wybranego, który został przez Boga nabyty na własność dla siebie (zob. Wj 15,16; Pwt 32,6; Ps 72,4). O ile Kana – oznacza własność – wskazuje na naród wybrany, to określenie Galilea, zasadniczo było synonimem czegoś gorszego. Galilejczycy uznawani byli bez mała za pogan, za ludzi nieczystych, za ludzi am’arec – ludzi ziemi. Św. Jan pisząc, iż Jezus przyszedł do Kany Galilejskiej – podaje wiadomość historyczną, a równocześnie uczy nas, iż Jezus przychodzi do każdego – do każdego kto Go do siebie zaprasza. Czy zaprasza Go człowiek dobry, czy gorszy, mniej czy bardziej pobożny – On zawsze przychodzi do tych, którzy Go zapraszają[8].

Inni wskazują, iż wzmiankowanie nazwy Kana Galilejska, podkreślenie, iż Jezus rozpoczyna swoją działalność w Galilei, w krainie pogan, ma dla ewangelisty ważne – ale nieco inne niż przedstawione powyżej – znaczenie symboliczne. Galilea pogan wskazuje, że akcja rozpoczyna się w krainie pogańskiej. W Starym Testamencie symbolem takiej krainy był Egipt, a wyjście z Egiptu szczególnym czasem wybawienia. Na początku drogi wyjścia z Egiptu następuje przemiana wody gorzkiej w słodką w Mara (Wj 15,22-26). Zatem Kana zastępuje miejscowość Mara, która otwierała szlak wielkich dzieł Bożych: przepiórki i manna, woda ze skały, zwycięstwo nad Amalekitami, góra Synaj i nadanie dekalogu. Wielkie dzieła Boga dokonywały się poza Izraelem w krainie pogańskiej. Dla św. Jana szlak wielkiej wędrówki z Egiptu przez Synaj i dzieła Boga zostaną zastąpione przez drogę Jezusa w krainie pogańskiej, w Galilei. Jego wielkie dzieła zastępują Stare Prawo Nowym – czyli Ewangelią. Szczytem tej wędrówki będzie wzgórze zwane Golgota (J 19,17), gdzie zostanie zawarte Nowe Przymierze. Na Golgocie zostaną dopełniony gody z Kany Galilejskiej, tutaj odbędą się zaślubiny z Nowym Ludem Bożym i tutaj dokona się jeszcze szczególniejsza przemiana, wino zostanie przemienione w krew Jezusa (J 19,34). Wesele powinno odbyć się w domu pana młodego, czyli w domu ojca pana młodego. Jeśli Jezus przejmuje funkcję pana młodego w czasie wesela, to dom Jego Ojca znajduje się w Jerozolimie. Stajemy się świadkami nowego wyjścia i nowej przemiany. Droga do Jerozolimy wiedzie przez Kafarnaum, gdzie Jezus naucza w synagodze o Eucharystii. „Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum (J 6,58-59). Jest to pokarm nieśmiertelności. Zatem wino i chleb stanowią pokarm dany od Boga i umożliwiają nam uczestnictwo w życiu Bożym. Uroczystość zaślubin jest w wielu kulturach starożytnych traktowana jako obrzęd inicjujący nowy etap życia. Jest to czas przejścia między wiekiem dojrzewania a czasem życia dorosłego. Wesele w Kanie Galilejskiej to czas przejścia między Starym, a Nowym Testamentem[9].

Jezus wraz ze swoimi uczniami zostaje zaproszony na wesele. Jest ważnym, oczekiwanym i upragnionym gościem. Jest Tym, który jest bliski dla zapraszających. On bowiem jest Tym, który ma przyjść. Jezus również dla nas jest wciąż oczekiwanym Panem. On jednak przychodzi tylko wtedy, gdy jest zaproszony i oczekiwany. W tym duchu autor Apokalipsy zapisze: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Jezus przychodzi tylko tam, gdzie jest oczekiwany i proszony. Zapraszając jednak Jezusa zaprasza się także wspólnotę Jego uczniów – zaprasza się do swojego domu, do siebie, wspólnotę Kościoła. Nie można zaprosić do siebie Jezusa i powiedzieć – „ale bez Kościoła”. Nie ma wiary w Jezusa bez wiary w Kościół i z Kościołem. Już od samych początków rodzącej się wspólnoty Kościoła żywe było przekonanie: „gdzie Jezus Chrystus, tam jest Kościół katolicki”[10]. Jeśli chcemy zatem być i żyć z Chrystusem, trzeba nam trwać w komunii z Kościołem. Chrystus żyje bowiem w swoim Kościele. Zaproszony z radością przychodzi wraz ze swoim Kościołem. Na wesele w Kanie przychodzi zaproszony Jezus wraz ze swoimi uczniami, obdarzając niezwykłym i koniecznym dobrem – obdarza w nadmiarze tym, czego weselnikom najbardziej potrzeba – wybornym winem.

Oddawane najczęściej przez „zaproszenie” w starszych tłumaczeniach Biblii (Wujka, Biblii Brzeskiej) greckie wyrażenie kalein zostaje przetłumaczone jako: „został wezwany”. Takie tłumaczenie tego terminu implikuje jakiś interes, oczekiwanie pomocy, nadanie prestiżu przychodzącej osobie. Być może takie tłumaczenie przybycia Jezusa wraz z jego uczniami – jako wezwanie Go, było dla tłumaczy pomocne w wyrażeniu oczekiwania pomocy przez weselników, a pomoc ta mogła nadejść tylko ze strony Chrystusa.

« 1 2 3 4 5 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..