Tropie nad Dunajcem, rok 1966. Abp Wojtyła stoi na schodach pustelni św. Świerada. Mówi do zgromadzonego tłumu: „Na to miejsce nie można tylko przyjść. Na to miejsce trzeba przypielgrzymować i na nim uklęknąć”.
Tropie. To miejsce wybrał sobie urodzony gdzieś koło Zakliczyna Świerad, by tu oddawać się modlitwie, refleksji i ascezie. Tu też gromadził swoich uczniów, m.in. św. Benedykta, i razem wzrastali w świętości. Jeśli wierzyć Długoszowi, to było to już w 998 roku. Ponad tysiąc lat temu. – Jego sława świętości musiała być znaczna, skoro około 1018 roku na prośbę króla węgierskiego Stefana, a za zgodą Bolesława Chrobrego, udał się Świerad z Benedyktem, by nieść Ewangelię przez ziemie Królestwa Węgier. Zatrzymali się w okolicy Nitry i tam działali – opowiada ks. Stanisław Pietrzak, emerytowany proboszcz z Tropia, znawca św. Świerada. Żywot napisany przez biskupa Maurusa z Pecsu przypomina, że Świerad został dany, by pomnażać „świeżą radość świętego życia nawróconych”.
– Był zatem pierwszym polskim misjonarzem – dodaje ks. Pietrzak. Ale nie tylko. Kiedy zmarł w 1031 roku, jego ciało złożono w bazylice św. Emmerama w Nitrze. Niemal natychmiast rozpoczął się kult Świerada. Oficjalnie został kanonizowany w 1083 roku. – Św. Świerad, w Nitrze znany jako św. Andrzej, był ze św. Benedyktem nie tylko pierwszym polskim misjonarzem, ale również pierwszym polskim świętym, co jest niezwykle ważne – dodaje
Nauka
Postać i życie św. Świerada poznajemy ze wspomnianego, napisanego w 1064 roku przez bp. Maurusa życiorysu. Bardzo wartościowego, bo autor znał nie tylko przekazy, ale również Świerada osobiście. Jakie wnioski możemy wyciągnąć z lektury, z poznawania św. Świerada? – Po pierwsze, aby wiarę traktować jak radość. On uczy wierzyć, patrzeć na Boga, wpatrywać się w Niego i na żywej, głębokiej wierze budować dopiero moralność, praktykę życia. Po drugie Świerad poszedł jako misjonarz, ale zamknął się w pustelni. Aby działać, potrzeba zatem duchowej siły, a pustelnia jest miejscem przygotowania. Modlił się, czuwał i prowadził ascezę, czyli pracował nad sobą – podkreśla ks. Pietrzak. Poza tym, mimo że zakonnik żył w pustelni, modlił się i cały czas pracował przy karczowaniu lasów. – Prowadził zatem działalność cywilizacyjną – dodaje ks. Stanisław. Wpatrując się w św. Świerada, można wiele się nauczyć.
Kult
Kościół w Tropiu stoi na urwisku, można rzec – wisi nad wodą. – Tradycja podaje, że Kazimierz Odnowiciel po tym, jak kult św. Świerada zaczął się rozprzestrzeniać, nakazał na fundamentach jego pustelni postawić w 1045 roku dzisiejszy kościół. Wiele jego współczesnych elementów jest późniejszych, ale niewątpliwie mamy do czynienia ze świątynią romańską – mówi ks. Andrzej Piórek, proboszcz z Tropia. Pustelnia, miejsce, gdzie stał przemawiający abp Wojtyła, jest kilometr dalej, ale w głębi lasu. – Będąc w Tropiu, bez wątpienia trzeba tam pójść – zachęca ks. Andrzej. Warto przyjechać do miejscowego kościoła nie tylko po to, aby go zwiedzić, ale też by się tu modlić. Co środę odprawiana jest nowenna do św. Świerada. Kult jest ogromny i bardzo dawny. Dość powiedzieć, że przez wieki Tropie nazywało się Święty Świerad”. Jest kilkanaście pieśni ku czci świętego. – Mamy też relikwie i, zwłaszcza w czasie nowenn, oddajemy im cześć przez ucałowanie. Ciągle przybywają tu pielgrzymi, ostatnio z Filipin i Stanów Zjednoczonych – uśmiecha się ks. Andrzej.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się