W mury świątyni bp Andrzej Jeż wmurował kamień węgielny.
Parafia liczy sobie zaledwie 600 wiernych. Ludzie są tu, jak to na łemkowszczyźnie, raczej niezamożni. Kto został na miejscu utrzymuje się z mleczarstwa, jednak wielu szuka pracy za granicą. Przez wiele lat wspólnota gromadziła się w miejscowej cerkwii grekokatolickiej, która po akcji „Wisła” pełniła funkcję katolickiej świątyni. Cerkiew została oddana unitom 17 lat temu. Przez jakiś czas była współużytkowana przez katolików, ale kiedy trwałe porozumienie okazało się wątpliwe, trzeba było zdecydować, co dalej. – Została w domu parafialnym przygotowana tymczasowa kaplica, w której dziś odprawiamy – mówi ks. Józef Rosiek, proboszcz parafii. Jest tu kilka lat. Biskup Wiktor Skworc zapytał go, czy po zakończonych inwestycjach w Kamienicy Górnej nie objąłby parafii w Śnietnicy, z myślą o budowie kościoła. Tak się stało. Trzy lata temu wizytację w dekanacie przeprowadził obecny biskup diecezjalny Andrzej Jeż. – Pokazałem wam wtedy 3 drogi. Porozumienie z właścicielami cerkwii, pozostanie w kaplicy i budowę nowego kościoła. Znając Wasz maksymalizm, przeczuwałem, że obierzecie tę trzecią drogę – mówił w homilii w czasie uroczystości murowania kamienia węgielnego. Ta odbyła się 29 września.
- W czasie kolędy sondowaliśmy co robić. Ludzie zdecydowali się budować. To jest ważne, że ta budowa idzie nam do przodu, bo nie tyle proboszcz musi, co wierni zdecydowali się i chcą budować – dodaje ks. Józef Rosiek. 4 września 2012 roku otrzymali pozwolenie na budowę kościoła. Na plac weszli 28 września. Rok później kościół był wzniesiony w stanie surowym. – Marzymy, żeby przed zimą jeszcze przykryć – dodaje ks. Józef. - Dzierżawimy od Pana Boga świat. Nie jesteśmy jego właścicielami. W tej budowanej świątyni chcemy Bogu zwrócić wszystko co od niego otrzymaliśmy – przypomniał w homilii bp Andrzej Jeż. – Gdyby w Polsce budowano tak szybko jak wy w Śnietnicy, w parę lat mielibyśmy drugą Japonię – komplementował budowniczych bp Andrzej Jeż.