Swoje dokonania zaprezentowało 12 z blisko 50 szkół regionu tarnowskiego, które przystąpiły w tym roku do projektu.
Z Urszulą Blicharz, dyrektorem tarnowskiej delegatury Małopolskiego Kuratorium Oświaty rozmawia Grzegorz Brożek.
Grzegorz Brożek: Czym jest projekt „Mieć wyobraźnię miłosierdzia”?
Urszula Blicharz: Jest odpowiedzią na apel Jana Pawła II, który prosił byśmy „dawali świadectwo miłosierdzia” i nieśli pomoc ludziom potrzebującym. To działanie skierowane do uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, które ma przyczynić się do pobudzania inicjatyw wychowawczych w szkołach, promowania wśród młodzieży wartości uniwersalnych. Ma również służyć tworzeniu w szkołach województwa małopolskiego podstaw trwałego wolontariatu.
Jak Pani ocenia, po VII edycjach projektu, jego skuteczność?
W szkołach gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych wolontariat, różnego rodzaju, jest szeroko rozwinięty. Właściwie można zaryzykować stwierdzenie, że jest w każdej. Nie zawsze jest w formie zorganizowanej, nie zawsze długofalowy, nie zawsze związany z tym projektem, czasem tylko akcyjny, to jednak - jak obserwujemy pracę szkół - takie działania są właściwie w każdej placówce. Najpiękniejsze zaś jest to, że bardzo często pomoc drugiemu jest inicjowana przez uczniów, którzy widząc biedę materialną, moralną czy potrzeby przychodzi do nauczycieli i inicjuje formy pomagania. To daje nadzieję.
Czy rozwijanie wolontariatu jest zadaniem szkół?
Szkoła uczy, ale przede wszystkim musi wychowywać, formować młodych ludzi, wspierać rodzinę. Nauka jest ważna, bo szkoła ma uczyć, ale ważniejsze jest uczenie wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka, kształtowanie postaw. Szkoła musi uczy jak być dobrym człowiekiem. Wolontariat jest praktycznym sprawdzianem, czy udaje się to przekazać.
To udaje się czy nie?
Myślę, że tak. Uważam, że młodzież jest naprawdę dobra. Często to uczniowie inicjują działania pomocowe, widzą biedę, potrzebę, zgłaszają problem i pytają, czy nie można by czegoś zrobić. To często od nich wychodzi inicjatywa. Mają w sobie wiele empatii, wrażliwości, i potrafią to okazać. Często zawstydzają dorosłych.
Jednak w projekcie „Mieć wyobraźnię miłosierdzia” z roku na rok bierze udział mniej uczniów. Dlaczego?
Mamy w Polsce bardzo wiele instytucji pożytku publicznego, które mają wpisane w statucie edukację i chcą młodzież pozyskać dla swoich działań. Szkoły są wręcz bombardowane projektami, zaproszeniami. Być może niektóre decydują się na takie projekty, z których mogą mieć większe korzyści? Są konkursy, programy wolontaryjne, w których szkoła może wygrać niemałą kwotę pieniędzy czy sprzęt multimedialny. „Mieć wyobraźnię miłosierdzia” daje nagrodę młodym w postaci wyjazdu do Rzymu. Prawdopodobieństwo wygrania tu głównej nagrody jest chyba mniejsze, niż w innych konkursach. To też ma znaczenie, że część placówek wybiera inne projekty wolontaryjne. Chciałabym jednak zauważyć, że dobro i tak się dzieje.
Szkoły chwalą się kwotami, które ich zespoły zebrały. Czy to jest miara sukcesu tego papieskiego projektu?
Absolutnie nie. To są jednak liczby, które dają wyobrażenie o wielkiej pracy młodych ludzi. Oni wiedzą, że ważny jest każdy człowiek, każdy gest dobroci, nawet ten najmniejszy, który bywa czasem najcenniejszy.