Bochnianie oddawali makulaturę na budowę studni w Sudanie Południowym.
„Makulatura na Misje” – tak brzmi akcja pozyskiwania papieru, którą zorganizował oddział Stowarzyszenia Rodzin Katolickich przy parafii św. Pawła w Bochni. – Dowiedziałam się od pana z Instytutu Filipa Adwenta, że poszukują chętnych parafii do zbierania makulatury, której sprzedaż posłuży budowie studni w Sudanie. Szukałam o tym problemie wiadomości w internecie i rzeczywiście, sprawa jest poważna: tylko 60 procent ludności ma studnie, z czego 1700 osób przypada na jedną studnię. Zabolało mnie to, że przynoszenie wody spoczywa na kobietach i dzieciach. Jak dzieci mają do wyboru iść po wodę czy pójść do szkoły, idą po wodę, bo bez niej nie da się żyć. Więc nie ma żadnej edukacji. W tych warunkach żyją też nasi misjonarze. Wydaje mi się, że są za cicho, że nie mówią głośno o swoich potrzebach. Zaproponuję na Walnym Zebraniu SRK w Tarnowie, żeby w taką akcję włączyło się więcej parafii. Obliczono, że 45 parafii mogłoby zebrać w ciągu miesiąca tyle ton makulatury, by opłacić budowę jednej studni, która kosztuje 45 tys., jeśli teren jest trudniejszy pieniędzy trzeba więcej. A u nas parafii w diecezji jest ponad 450! Ile to byłoby studni?! A do tego nasza akcja miałaby aspekt wychowawczy. Boli mnie to, jak widzę, że ludzie do niesegregowanych śmieci wyrzucają na przykład kartony, a obok stoją „dzwony” na makulaturę – mówi Maria Ślusarz z SRK przy parafii św. Pawła w Bochni.
– To też akcja dydaktyczna, bo ludzie dowiadują się o Sudanie, krajach misyjnych, o ludziach mających tak podstawowy problem jak brak wody. Poza tym to jest pierwsza taka akcja w naszej parafii, kiedy wspieramy Kościół powszechny, dzieło misyjne zbierając makulaturę – mówi ks. prał. Jan Nowakowski, proboszcz parafii św. Pawła.
Z makulaturą przyjeżdżały całe rodziny. – To, co zbierzemy, pomoże ludziom w Afryce, na budowanie studni. Oglądałam raz taki program, jak daleko kobiety muszą chodzić, żeby przynieść wodę, nieraz z małymi dziećmi. Jak człowiek to zobaczył, to po prostu wzruszenie chwytało za gardło. A poza tym ta woda, którą oni piją jest brudna. Więc, jak uda się wybudować studnie głębinową, to przynajmniej będą pić czystą – mówi Zofia Bacik.
Filip Adwent urodził się w 1955 roku w Strasburgu. Jego ojciec, oficer, był lekarzem stomatologiem. Matka, osoba wykształcona, znająca trzy języki, pracowała w Radzie Europy, jeszcze przed powstaniem Unii Europejskiej. Ich syn Filip ukończył studia medyczne ze specjalizacją z anestezjologii i ratownictwa medycznego. Posługiwał się co najmniej pięcioma językami. Był człowiekiem o bogatym życiu wewnętrznym. Należał do Akcji Katolickiej. Jako młody człowiek w wieku 25 lat zaczął organizować transporty z pomocą humanitarną do Polski, co robił do swojej śmierci. Pomoc, którą organizował, docierała do różnych miast w Polsce. W wieku 40 lat przyjeżdża do Polski. W latach 2004 – 2005 był europosłem reprezentującym Podkarpacie. Zginął w wypadku samochodowym w 2005 roku. Parę miesięcy po śmierci powstał Instytut im. Filipa Adwenta. Jedną z inicjatyw Instytutu jest pomoc w budowie studni w Sudanie. Studnia ta będzie nosić imię Filipa Adwenta. Pomysł takiego dzieła zaproponował ks. Kazimierz Kurek salezjanin. Zbieranie makulatury i pieniędzy odbyło się w wielu miejscach w Polsce. Zebrano na razie ponad 20 tys. złotych. Instytut im. Filipa Adwenta propaguje działalność w zakresie pomocy medycznej i charytatywnej, rozwoju polskiej oświaty, edukacji i kultury, promocji wartości rodziny, umacniania osiągnięć narodu polskiego, kształtowania postaw zgodnie z chrześcijańskimi zasadami moralnymi. Wytyczone cele realizuje poprzez organizowanie pomocy dla Polski, w tym dla osób chorych, niepełnosprawnych, ubogich i starszych, szczególnie z Podkarpacia, organizowanie i wspomaganie obozów, rekolekcji, sympozjów, pielgrzymek, placówek oświatowo-opiekuńczych oraz pomocy rodzina-rodzinie w Polsce i poza jej granicami, współpracę z Polonią i wszystkimi osobami życzliwymi dla narodu polskiego i Polski.