Wbrew pozorom mały może bardzo dużo, czego przykładem jest kiełkowska szkoła jubilatka.
Chodziłem tu w latach 60. XX wieku. To była i jest nadal mała wiejska szkółka. Ale już wtedy, wbrew stereotypom, otwierała perspektywy dzieciom ze wsi. Nigdy nie mieliśmy problemów, żeby dostać się do szkół średnich – mówi Janusz Dybski, absolwent kiełkowskiej szkoły, dziś zastępca burmistrza Przecławia. – Z tej szkoły wyszło wielu przedsiębiorców, ludzi znacznych, lekarzy. Problemem tylko było i jest to, że aby robić karierę, musieli wyjechać. Ale podstawy dostali tu dobre – dodaje sołtys Kiełkowa Zbigniew Markulis, który do szkoły chodził 10 lat wcześniej.
Zarówno Dybski, jak i Markulis pamiętają wszystkich swych nauczycieli. – Do dziś dzięki nauczycielom poziom jest tu wysoki, jeden z wyższych w gminie Przecław – dodaje J. Dybski. Obecnie do podstawówki chodzi niewiele, 70 dzieci. – Razem z rodzicami, dziećmi i nauczycielami stanowimy zgrany zespół. To ma wielkie znaczenie w wychowaniu, co jest najważniejszym zadaniem szkoły. Małe środowisko, w którym wszyscy się znają i współpracują, gwarantuje efekty w wychowaniu – przyznaje dyrektor szkoły Maria Jaje. Ekonomia jednak ma swoje prawa. Coraz mniej jest w Polsce małych szkół, jak ta kiełkowska, choć to właśnie one gwarantują sukcesy w wychowaniu. Czy byt jubilatki jest zagrożony? – Mam nadzieję, że nie, zresztą samorząd dba o tę placówkę i szkoła 100-latka wygląda jak „osiemnastka”, odnowiona, doinwestowana – mówi Maria Jaje. Sołtys Z. Markulis przyznaje, że obok kościoła szkoła jest bardzo ważnym miejscem bo stanowi centrum życia społecznego i kulturalnego na wsi. – Dopóki szkoła ma nabór na dotychczasowym poziomie, to nie ma powodów, by niepokoić się o swoją przyszłość – potwierdza wiceburmistrz Janusz Dybski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.