Był nietuzinkową, a dla ówczesnych władz niewygodną postacią. Doceniał twórców ludowych, promował Nikifora, przygotował publikację dla Jana XXIII.
Ks. prof. Władysław Smoleń pochodził z Męciny, gdzie pamięć o nim wciąż jest żywa. Właśnie tam, w setną rocznicę jego śmierci, w Zespole Szkół nr 1 odbyła się uroczysta wieczornica. Wśród gości obecni byli: ks. dyrektor Tadeusz Bukowski i ks. Piotr Pasek z Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie, ks. Kazimierz Trybuła, ks. Antoni Piś, władze gminy Limanowa, rodzina ks. Smolenia. – „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie...”. W kontekście życiorysu księdza profesora Władysława Smolenia te słowa brzmią jak wykładnia – mówi Maria Lupa, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Męcinie.
– Był człowiekiem skromnym, pełnym pokory, oddanym swojej pracy, która jednocześnie stanowiła pasję jego życia. On sam i jego katedra pozostawały nieustannie w służbie Kościoła i społeczeństwa. Z jednej strony ksiądz profesor jawi się jako naukowiec zatroskany o skarby kultury, z drugiej kapłan i autorytet dla ludzi, których przyszło mu wychowywać, kształcić, czy później z nimi współpracować. Pozostawił po sobie cenny dorobek naukowy w postaci prac, rozpraw artykułów, a w sercach tych, którzy go znali i cenili, szacunek i wdzięczność – wylicza. Ks. Smoleń urodził się 31 paź- dziernika 1914 roku. Rok przed wybuchem II wojny światowej przyjął święcenia kapłańskie, a na swą pierwszą parafię został wysłany do Kolbuszowej. – Już wtedy dał się poznać jako wspaniały duszpasterz, który z wielkim zaangażowaniem podejmował swe obowiązki. Wtedy też mocno zaangażował się w działania konspiratorskie, został kapelanem AK miejscowego oddziału, Brał czynny udział w akcjach rozbrojenia Niemców i przerzutu broni – wylicza ks. P. Pasek. Po przeniesieniu do Mielca pracował jako katecheta, został też duszpasterzem bursy, którą założył bł. ks. Roman Sitko. Był niezwykle zdolnym człowiekiem. Będąc w Kolbuszowej, podjął studia teologiczne, a pracując w Mielcu – studia historyczne. Uzyskał doktorat z obu kierunków. Po zakończeniu wojny dalej prowadził działalność opozycyjną i był sprawdzany przez SB. W 1950 r. został dyrektorem Muzeum Diecezjalnego i Archiwum Kurialnego w Tarnowie, a następnie konserwatorem zabytków sztuki kościelnej naszej diecezji. – Jako dyrektor muzeum wykazał wybitny talent organizacyjny, niezwykły zapał i ogromną pracowitość. Przeprowadził dokładną inwentaryzację zbiorów, fachowo je uporządkował, a przede wszystkim zastosował nowatorski sposób ekspozycji. Kochał sztukę ludową, co wynikało z jego korzeni. To on rozsławił działalność ks. Edwarda Nitki z Paszyna i fenomen rzeźby paszyńskiej, a w kolejnych latach, już jako profesor KUL-u, wypromował krynickiego Nikifora – dopowiada ks. Pasek. Po związaniu się z lubelską uczelnią kierował Katedrą Sztuki Kościelnej, pełnił też funkcję dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych. – Niewiele osób pamięta, że w 1965 roku został wybrany rektorem KUL-u, ale władze komunistyczne nie zatwierdziły tego wyboru – przypomina ks. Pasek. Jako że jego naukowe zainteresowanie koncentrowały się wokół ikonografii Matki Boskiej, Episkopat Polski poprosił go o przygotowanie zbioru polskich obrazów maryjnych do specjalnej publikacji dla Jana XXIII. Przez całe życie pasje przeplatał z pracą naukową. Zmarł w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach 20 czerwca 1988 r. w Lublinie, a pochowany został na cmentarzu w Męcinie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się