W diecezji, podobnie jak w całym Kościele, rozpoczął się Rok Życia Konsekrowanego.
Tarnowska katedra wypełniła się w przeddzień Adwentu kapłanami i siostrami zakonnymi, którzy razem ze swym biskupem rozpoczęli w diecezji obchody Roku Życia Konsekrowanego.
Znam siostry zakonne z różnych zgromadzeń już od początku kapłaństwa. Najbardziej albertynki, bo pracowały na mojej pierwszej parafii, w Łysej Górze, i służebniczki dębickie, bo współpracowałem z nimi w domu biskupa tarnowskiego, a i teraz zdarza się nam spotykać w ramach pracy kurialnej.
Siostry zawsze były dla mnie pannami czuwającymi, adwentowymi, nawet swoim wyglądem, zwłaszcza służebniczki, przypominały roratkę - adwentową świecę. Przyszło mi patrzeć, jak się modlą, jak do siebie odnoszą, jak pracują.
Na ich przykładzie można się nauczyć, co to znaczy czuwać. Ale najpierw trochę o historii słowa…
„Czuwać” pochodzi od czasownika „czuć”. A w polu znaczeniowym tych dwóch wyrazów trzeba uwzględnić jeszcze przymiotnik „czuły”. Co to znaczy „czuć”? Najpierw doznawać wrażeń zmysłowych, przede wszystkim za pomocą węchu.
Mówimy czasem, że ktoś miał nosa, to znaczy w porę wyczuł jakąś sprawę i na tym zyskał lub coś przewidział. Czuć - oznacza więc nie tylko reakcję na wrażenia zmysłowe, ale i jakąś otwartość na to, co duchowe, niewidzialne, czego można się jedynie domyślać.
Czuć i czuwać - to dostrzegać, pojmować, uświadamiać sobie, zwracać uwagę, uważać, strzec, pilnować, nie spać nawet… Zobaczmy, jak wiele znaczeń odkrywają nam oba czasowniki, z których jeden pojawia się w ewangelii na I Niedzielę Adwentu.
„Czuwajcie” to podstawowa postawa człowieka wobec Boga. Życie, świat, które nam podarował, to jakby ów dom z Chrystusowej przypowieści. Bóg - Gospodarz zostawił nam wszystko naszej pieczy, powierzył nam staranie się o siebie, o innych, o ziemię i o niebo. Kiedy przyjdzie niespodziewanie, chce nas zastać czuwających, skupionych, uważnych.
Sen jest tu symbolem porzucenia tej czujności, ale głębiej grzechu, kiedy odrzuca się Gospodarza i w Jego miejsce stawia się siebie lub innych albo rzeczy. Człowiek żyjący w grzechu śpi.
Człowiek żyjący w łasce, spełniający swoje powołanie, zadania, obowiązki, człowiek wyczulony na Boga, nie śpi. Jest zawsze gotowy na spotkanie z Nim, czy to z wieczora, czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. Człowiek czuwający to zarazem ktoś czuły, czyli kochający i serdeczny. Takimi winniśmy być ludźmi, taka powinna być nasza codzienna postawa.
Jezus wzywa do czuwania swoich uczniów. Można powiedzieć, że to oni są owymi odźwiernymi, którzy pierwsi mają otworzyć drzwi, kiedy gospodarz zapuka. Tak jest w istocie. Bóg powołał wybranych przez siebie kapłanów, biskupów i prezbiterów, aby czuwali, byli strażnikami zawsze gotowymi na przyjście Pana. Ale Jezus rozszerza swój rozkaz na wszystkich.
Kiedy Bóg pytał Kaina o Abla, ten odpowiedział, że nie jest stróżem brata swego. A jest przecież odwrotnie, każdy z nas ma zadanie czuwać nad sobą, ale i nad innymi. Być odpowiedzialnym za innych, uznawać w bliźnich kogoś niezwykle ważnego. Bóg dał nam siebie za braci i siostry. Dlatego „czuwajcie” dotyczy nas wszystkich.
To zadanie spoczywa na ludziach mających pieczę nad innymi, na rodzicach, wychowawcach, przełożonych, ale i na starszych względem młodszych. Czuwać oznacza kochać ich, troszczyć się o nich, ale też w porę wyczuwać zagrożenia, przeszkody i chronić zwłaszcza bezbronnych i niewinnych przed złem.
Czasem pytamy kogoś o samopoczucie. Bolączką naszych czasów jest przerost samopoczucia nad współczuciem. Egoizmu nad miłością bliźniego. Bywa, że samopoczucie, zwłaszcza dobre, jest ważniejsze od wszystkiego, nawet od Boga, którego postrzega się jako burzącego nasz święty spokój.
Niech Adwent będzie dla nas czasem, w którym powoli, ale stanowczo będziemy przechodzić od samopoczucia do współczucia, od kultu naszego ja do miłości względem Boga i bliźnich.
Nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Czuwanie nie oznacza wysiłku ponad miarę, czegoś niewykonalnego, ale właśnie dlatego, że Bóg nas umacnia, uzdalnia do czuwania jest ono możliwe. Nie brakuje nam żadnej łaski i jest z nami Ktoś, kto nad nami stale czuwa, kto nas pilnuje, kto troszczy się, byśmy byli zawsze gotowi otworzyć drzwi naszego życia, gdy Ojciec zapuka. To wielka nadzieja i radość wynikająca z naszej wiary.
Świadkami tej nadziei są siostry zakonne, które pracują w kilkuset parafiach i domach naszej diecezji. Nie bałbym się powierzyć im pieczy nad drzwiami. Będą wiedziały, kiedy otworzyć Gospodarzowi. Bo czuwają.