Miałem dziś przyjemność przeczytać ze dwie setki ogłoszeń parafialnych zamieszczonych na stronach internetowych parafii naszej diecezji.
Wszystkie mówiły jednym głosem: rozpoczyna się Wielki Post. Preludium do ogłoszenia tego faktu były wyjaśnienia dotyczące postu ścisłego oraz wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Dalej zachęta do podejmowania umartwień, jak ograniczenie czasu na telewizję, a zwiększenie go dla modlitwy, skupienia, ciszy.
W niektórych ogłoszeniach za umartwienia uznano czasową abstynencję od alkoholu, papierosów i innych używek.
Negatywnemu przeżywaniu Wielkiego Postu towarzyszyła tradycyjna propozycja pozytywna. Ponownie wierni usłyszeli zaproszenie do udziału w nabożeństwach pasyjnych, w piątkowych Drogach Krzyżowych czy niedzielnych Gorzkich Żalach. Gdzieniegdzie zapowiedziano rekolekcje i poinformowano, że już rozpoczął się tak zwany czas spowiedzi i Komunii św. wielkanocnej.
Czy ludzi wciąż to jeszcze obchodzi? Wielki Post? Popiół? Modlitwa? Umartwienia? Jałmużna? Ile jest w nas wiary, a ile przyzwyczajenia?
Św. Paweł powie w Środę Popielcową, że nadchodzi czas upragniony. Liturgia bardzo zwięźle, po krótkim interwale kilku niedziel zielonych, powagą ciemnego fioletu wskazuje, że zaczyna się coś ważnego i poważnego: czas wewnętrzności, czas pokuty.
W tym ostatnim określeniu zawiera się całe bogactwo znaczeń, odpowiadających konkretnym postawom i czynnościom chrześcijanina w okresie Wielkiego Postu.
Najczęściej rozumiemy pokutę jako karę lub umartwienie, ale wnikając w przeszłość tego słowa, zdajemy sobie sprawę, że pokuta oznacza uspokojenie, uśmierzenie i zadośćuczynienie, a jednocześnie wiąże się z aktywnością, z krzątaniem się.
Zatem czas pokuty to czas uspokojenia serca, uśmierzenia bólu zadanego przez grzechy, zadośćuczynienia za popełnione winy.
To czas duchowej aktywności, krzątania się około własnego życia. Dzięki tym sensom polska „pokuta” zbliża się do greckiej „metanoi”.
Czas Wielkiego Postu jest czasem przemiany, symbolizuje naszą paschę na wzór Paschy Jezusa, nasze przejście z grzechu do wolności życia w łasce dzięki ofierze Chrystusowej męki.
Praktyka pokutna Kościoła nie zatrzymuje się nad grzechem, nie grzebie się w grzechach, prowadząc do jakiegoś samoudręczenia.
Czyniąc pokutę jesteśmy powołani do nawrócenia, które zawsze ma wymiar pozytywny. Nawrócenie przecież oznacza porzucenie zła, a wybór dobra.
Nawrócenie prowadzi z niewoli do wolności, z grzechu do łaski. Pamiętajmy o pozytywnym wymiarze pokuty-nawrócenia.
Choć chrześcijanin w rachunku sumienia zstępuje w otchłań własnego serca, to jednak jest wezwany przez Boga do wstępowania w górę, ku pełni życia, ku świętości.
Trzeba się więc cieszyć, że księża znów mówią to samo, co przed rokiem, że może nawet przepisują stare ogłoszenia zmieniając tylko datę. Znów mamy szansę przeżyć coś niezwykłego, czego nikt nie mógł wymyślić, co zostało nam podarowane.