Gerhard Weag mówi tak: „Chcesz poznać Nowy Testament? Jedź do Jerozolimy. Kościół? Do Rzymu. Samego siebie? Wejdź na Drogę św. Jakuba”.
W Piwnicznej odbyła się 29 sier- pnia uroczystość połączenia Beskidzkiej Drogi św. Jakuba z Jakubską Cestą na Słowacji. – Wczoraj szliśmy z Piwnicznej do Starego Sącza. Dziś pojechaliśmy do słowackiej Litmanowej i przez Eliaszówkę zeszliśmy tu, pod kaplicę na Piwowarówce, a zakończymy w Piwnicznej. W ten sposób łączymy oba szlaki – opowiada Krzysztof Baran, który przyjechał spod Bielska-Białej, by wziąć udział w otwarciu nowego fragmentu jakubowej drogi. Na Piwowarówce Mszy św. przewodniczył bp Kazimierz Górny z Rzeszowa. – Znaczymy szlaki, chodzimy nimi, bo to jest forma szerzenia kultu św. Jakuba. Cieszę się, że tych szlaków jest coraz więcej – mówi ks. Andrzej Loranc ze Szczyrku, prezes Ogólnopolskiego Bractwa św. Jakuba. Szlaki, jak przed 700 laty, łączą już całą Europę. – Na Słowacji mamy oznaczonych w sumie 300 km trasy. Planujemy oznakować jeszcze 450 km, tak aby połączyć Słowację, Polskę, Austrię, Węgry, z północy na południe, ze wschodu na zachód – mówi dr Gerhard Weag, prezydent Dróg św. Jakuba na Słowacji.
Bądź pielgrzymem
Kiedyś wszystkie drogi prowadziły do Santiago de Compostela. – Dziś nie chodzi o to, że jak wejdziemy w dowolnym miejscu na szlak beskidzki, to trzeba dojść do Santiago. Przecież to jest 4 tys. km, 3,5 miesiąca albo więcej marszu. Dziś przejdę kawałek, za parę dni zrobię kolejnych 100 km. Nikt nie powiedział, że trzeba skończyć w Santiago, wielu chodzi, a nigdy tam nie dojdą – mówi. Andrzej Ochman, który znakuje szlaki św. Jakuba. To jaki jest cel? – Być w drodze – dodaje. Paweł Plezia, który znakował szlak Via Regia, mówi, że Camino jest dziś modne. – W Hiszpanii jest mile widziane mieć w CV przejście Camino. U nas też „droga” staje się popularna. Wielu traktuje to turystycznie, planują wszystko w szczegółach. Ale Bóg ma swoje plany. Stawia ci na drodze ludzi, nieprzewidziane trudności. Sam szedłem do Lourdes i cztery dni przed celem spadł śnieg. Nie dało się dalej iść. Koniec. A właściwie początek, bo nauka z tego była, nauka pokory. Wyszedłeś turystą, a stajesz się pielgrzymem. Kim jest pielgrzym? Tym, kto szuka Boga – tłumaczy Paweł Plezia.
Droga do celu
Gerhard Weag mówi, że jak chcesz poznać Jezusa, jedziesz do Ziemi Świętej, Kościół – do Rzymu. Jak chcesz poznać samego siebie, to wchodzisz na Szlak św. Jakuba. – Na Słowacji jest popularny. Chodzi o duchowość. Ludzie zostawiają za plecami pracę, media. Drogom naszym towarzyszy książeczka z cytatami z Ewangelii. Jest czas na refleksję, zastanowienie się, co złego jest w moim życiu, co poprawić. Znam wielu ludzi, których ta droga zmieniła wewnętrznie – zapewnia Gerhard Weag. Drogi oznaczone są tradycyjnie znakiem muszli św. Jakuba. – Wchodzisz na szlak, bierzesz muszlę, przykładasz do ucha i słuchasz, co Bóg chce ci powiedzieć – dodaje Gerhard. Zdaniem Pawła Plezi jednym z istotniejszych momentów szlaków jest spotkanie z drugim człowiekiem. – Prowadzi to do rozmów o rzeczach błahych, ale też fundamentalnych. Bóg stawia drugiego człowieka na drodze. Jako zadanie. Wspaniałe jest to, że ci, którzy wędrują z muszlą, są w stanie się porozumieć w każdym zakątku Europy – mówi. W słowie do uczestników bp Andrzej Jeż napisał, że to „drogi wiodące do jednego celu, do braterskiej jedności narodów na fundamencie chrześcijańskiej tradycji kontynentu europejskiego”. Jak żadne inne.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się