Nowy numer 22/2023 Archiwum

Wystarczy nie przeszkadzać

W parafiach diecezji rozpoczyna się intensywny rok pracy przed Światowymi Dniami Młodzieży.

Wpierwszą niedzielę września proboszczowie tradycyjnie ogłaszają, kiedy będą spotkania formacyjne grup działających w parafiach. Na rok przed Światowymi Dniami Młodzieży oczkiem w głowie są grupy młodzieżowe. – We wszystkich parafiach dekanatu Łącko takie grupy istnieją bądź zostały założone. I co ciekawe, w niektórych przypadkach była to inicjatywa oddolna – mówi ks. Marcin Kawa, dekanalny duszpasterz młodzieży. Takie było zresztą zadanie parafialnych animatorów młodzieży, którzy po szkoleniach mieli m.in. założyć grupę, jeśli jej nie było. – Oczywiście we współpracy z księdzem proboszczem – podkreśla ks. Marcin.

W parafii Wola Piskulina grupa apostolska istniała od bardzo dawna, zmieniały się tylko kolejne pokolenia młodych, którzy chcieli się spotykać i działać. Impulsem ożywiającym aktywność młodych była peregrynacja obrazu Pana Jezusa Miłosiernego. – To było dwa lata temu. Teraz w grupie jest około 50 osób. Spotykamy się głównie w piątki. Wtedy przeważnie modlimy się śpiewem, ale mamy też rozważanie Pisma Świętego, nie brakuje także czasu na zwyczajną integrację – mówią Kaśka, Emilka, Dawid i Staszek. Ksiądz Kawa uważa, że grupa w Woli Piskulinej jest ewenementem nie tylko w skali dekanatu. – Młodzi spotykają się sami, prowadzą swoje zebrania, a proboszcz jest asystentem. Grupa często zamienia się w scholę, która liczy nawet 40 osób. Sądzę, że trudno coś takiego znaleźć w diecezji – dodaje ks. Kawa. – Odkąd jestem w parafii, grupa zawsze istniała. Zwoływali się sami i sami prowadzili swoje spotkania, ja im towarzyszę. Są bardzo samodzielni, aktywni, umuzykalnieni. Obecną grupę nazywają nawet śpiewającą! Mamy dwie animatorki, które w dekanacie organizują przygotowania do ŚDM. Młodzi mają na plebanii dwie sale, kuchnię. Sala będzie również w nowym kościele. Bez większego wysiłku z mojej strony to wszystko się dzieje, bo młodzi sami chcą, więc wystarczy nie przeszkadzać – cieszy się ks. proboszcz Grzegorz Skorupa. Dobrze działająca grupa młodzieżowa jest „miejscem powołaniowym”. Jaśka Dziedzinę, obecnie kleryka WSD w Tarnowie, do grupy przyciągnęła kiedyś radość przebywania w gronie rówieśników, którzy nie spotykali się z obowiązku. – Był duch modlitwy, poszukiwania tego, co najważniejsze w życiu – podkreśla Jasiek. Zdaniem Piotrka Turka, również kleryka z WSD, należenie do grupy ma wpływ na przyszłość młodych. – Istnieje u nas takie przekonanie, że męski animator naszej grupy przeważnie idzie do seminarium. Jeden już został jezuitą, drugi księdzem diecezjalnym, inni poprzednicy są klerykami, a ja, kiedyś animator, teraz jestem w seminarium – śmieje się Piotrek. A nawet jeśli nie zrodzi się powołanie, pozostaje przyjaźń. – Możemy na siebie liczyć i tak jakoś lepiej iść przez życie – podkreśla Kasia. Grupa w Woli Piskulinej jest też przykładem przełamywania stereotypowego spojrzenia na młodych. – Łączy nas nie tylko koleżeństwo czy przyjaźń, ale wspólne szukanie Boga, chwalenie Go śpiewem. Interesuje nas życie duchowe – podkreśla Dawid.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast