Nazwa miejscowości pochodzi prawdopodobnie od wróża, który działał tu przed wiekami. Była tu ponoć pogańska świątynia. Jeżeli nawet, to siły zła ustąpiły w Róży przed Boską potęgą.
W1970 roku ks. Józef Kuchta zostaje wikariuszem w Zasowie. Dostaje 3 wioski do opieki, m.in. Różę, do której jeździ katechizować dzieci. – Mówili wtedy, że Róża jest „czerwona” – wspomina. Być może wzięło się to z tego, że już przed II wojną światową powstała tu komórka Komunistycznej Partii Polski. Pierwsze Msze św. odprawia u Kubickich. Powoli kiełkuje myśl o budowie punktu katechetycznego, może kaplicy? Żeby dostać pozwolenie, stawiają „budynek gospodarczy z chlewnią”. Działkę pod niego daje Emilia Biduś. – Po sąsiedzku ks. Zyzak budował podobny na Wiewiórce, ale nie trzymał się dokładnie planów, więc wzięła go milicja i zatrzymali budowę – wspomina ks. Józef. W Róży budowa jest co do centymetra zgodna z planami. Nie ma się do czego przyczepić. – Wie pan co, nawet sygnaturka wzywająca na Mszę św. była zabudowana w otworze wentylacyjnym – wspomina Mirosław Kot, parafianin. Msze w tej „kaplicy” odbywają się od 1973 roku. Później dostawiają mieszkanie dla księdza, plebanię, za „Solidarności” legalizują „samowolkę”, i zamiast kaplicy budują kościół, który dziś łączy wszystkich parafian.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.