Jeszcze kilkanaście lat temu historię kapelana "leśnych żołnierzy" znało niewielkie grono wtajemniczonych. Zaczyna się ono powiększać, co najważniejsze - także o młodych.
- Kiedy Henryk Ferenc, żołnierz Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej, zaprosił mnie na mój pierwszy szlak górski śladami ks. Gurgacza, od Łabowskiej Hali do Krynicy, niewiele wiedziałem o tych żołnierzach i ich kapelanie - opowiada mi Jerzy Basiaga z Nowego Sącza, z którym rozmawiam któryś raz z kolei, kiedy to dzwoni i prosi, by o ks. Władysławie Gurgaczu coś napisać.
Słyszałam o nim, choć niewiele. Raz przy jakiejś okazji, będąc w Nowym Sączu, zrobiłam zdjęcie tablicy pamiątkowej jemu poświęconej na bursie jezuitów. Już Basiagę poznałam przez telefon, więc uznałam, że może kiedyś się przyda.
- Ale coś się pan tak uparł na tego Gurgacza? - pytam.
- W testamencie mi było to dane, więc nie mogę odpuścić. Henryk Ferenc, zanim zmarł, w 2003 roku zaprosił mnie i jeszcze dwie inne osoby, żebyśmy kontynuowali organizację corocznych Mszy na Hali Łabowskiej - opowiada.
Poza tym pod wpływem spotkań i rozmów z "żołnierzami wyklętymi", a także ludźmi, którzy pamiętali ks. Gurgacza, sam zaczął się coraz bardziej interesować, coraz więcej czytać, szukać kolejnych informacji. Dziś w jego posiadaniu jest cała korespondencja ks. Gurgacza, którą otrzymał od jego siostrzenicy.
- Już od jakiegoś czasu dążę do tego, aby rozpoczął się proces beatyfikacyjny ks. Gurgacza. Był z tymi chłopcami, którzy wtedy mieli zaledwie po 20 lat, do samego końca - przekonuje pan Jerzy.
- Po co on w takim razie poszedł do tego lasu? Przecież to nie było jego miejsce?
- Ci żołnierze chodzili do niego do Krynicy spowiadać się. Wiedział, jaka tam jest sytuacja i chciał zapobiec rzezi. Namawiał ich, by postępowali w imię Ewangelii. Poprzez te jego działania nie doszło do przelewu krwi - mówi pan Jerzy.
Ks. Władysław Gurgacz 2 lipca 1949 został aresztowany przez UB, a następnie w procesie pokazowym przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Krakowie, na wniosek prokuratora wojskowego Henryka Ligięzy 13 sierpnia 1949 został skazany w trybie doraźnym na karę śmierci przez sędziów Władysława Stasica i Ludwika Kiełtykę. Wyrok wykonano 14 września 1949 przez rozstrzelanie w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie. Zrehabilitowany został 20 lutego 1992.
Postanowieniem z 9 listopada 2007 r. za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej został odznaczony pośmiertnie przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Na doroczne Msze w Hali Łabowskiej, gdzie znajduje się obelisk jemu poświęcony, kilkanaście lat temu przychodziło kilkadziesiąt osób, w ubiegłym roku było już kilkaset.
Także inne inicjatywy związane z pamięcią o ks. Gurgaczu i "żołnierzach wyklętych", jak ostatnia projekcja dwóch filmów związanych z tą tematyką i spotkanie z ich reżyserem Krzysztofem Brożkiem z Krakowa, które odbyło się 2 lutego w sali widowiskowej przy parafii "kolejowej" oo. jezuitów w Nowym Sączu, przyciągają coraz więcej ludzi. Filmy "Pamiętam" i "Zdradzeni o świcie" obejrzało ponad 200 osób.
- Trzeba było dokładać krzesła i ławki. Cieszy też obecność młodzieży. Była to dla nich potężna lekcja patriotyzmu. Pamięć o bohaterach walki o niepodległość Polski jest żywa i to znaczy, że nie są im obojętne "Bóg - Honor - Ojczyzna" - mówi Leszek Zakrzewski z Nowego Sącza.
Tutaj można zobaczyć zwiastun filmu "Zdradzeni o świcie":
Zdradzeni o świcie, reż. Krzysztof Brożek - zwiastun
Filmoteka Małopolska