Światowe Dni Młodzieży to nie tylko okazja do rozwijania duszpasterstwa młodzieży, ale także włączenia dorosłych w życie Kościoła.
Przekonuje o tym ks. Czesław Haus, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Tarnowie. W tej wspólnocie od paru lat regularnie odbywają się popołudniowe niedzielne obiady rodzinne. – To jest przede wszystkim spotkanie rodzin, które ma zbożny cel, jakim jest - w ostatnim czasie - wsparcie ofiarami, dowolnymi datkami organizację ŚDM w naszej parafii - .mówi ks. Czesław. Ludzie, którzy przychodzą po południowej Mszy św. mają szwedzki stół przygotowany przez innych parafian, wybór kilku dań i deserów, dzięki którym wspólnota gromadząca się w tzw. dolnym kościele wspólnie spożywa rodzinny, parafialny obiad. Potem jest trochę zajęć integracyjnych dla starszych i młodszych parafian, mała loteria, etc.
- To jest przede wszystkim integracja parafii. Zwłaszcza, że widzę nowe twarze, tych, którzy weszli ostatnio do naszej wspólnoty, zaglądają i odkrywają, że można wspólnie rodzinnie i przy okazji parafialnie przeżyć niedzielne popołudnie. Nie zaś w 4 ścianach domu, pozamykani, czasem skazani na siebie – mówi ks. Haus.
W większości parafii modelem niedzielnej obecności w kościele jest przyjść przed rozpoczęciu wracać szybko do domu. Ks. Haus pracował kiedyś na misjach w Peru, ale po sąsiedzku, w Brazylii widział budujące obrazki. - Piękny zwyczaj. Parafianie przygotowują poczęstunek i po Eucharystii ludzie w niej uczestniczący zostają jeszcze przy kościele, wspólnie się posilą, siedzą, bawią, rozmawiają, śpiewają. Spędzają ze sobą nie 10 minut, ale 2,3 godziny. Ludzie są wzajem sami dla siebnie radością. To jest autentyczna wspólnota, druga rodzina – mówi ks. Czesław. Kapłan byłby zadowolony, gdyby udało się przenieść małą cząstkę z tego do nas. - Myślę że idziemy w dobrym kierunku. Sądzę, że Światowe Dni Młodzieży pozostawią trwały ślad nie tylko w młodych, ale w parafiach. Pozwolą nam dorosłym zbliżyć się do siebie, poczuć wspólnotę – mówi.
Parafianie niedzielne poołudnia uważają za dobry pomysł. – Świetny, bo integruje nas. Nie zawsze są tłumy na spotkaniu, ale ci, którzy przychodzą są ze sobą, jest okazja, żeby posiedzieć, porozmawiać. Nie musimy po Mszy św. uciekać od razu do domu, żeby spędzać czas ze sobą, bo jesteśmy dla siebie na co dzień. Tu w parafii budujemy także istotną wspólnotę, która chce być rodziną – mówi Krzysztof Skrobiś z par. pw. Miłosierdzia Bożego.