Każdego roku w diecezji do bierzmowania przystępuje parę tysięcy gimnazjalistów. Coraz większa część z nich korzysta wcześniej z rekolekcji zamkniętych.
Z ks. Piotrem Adamczykiem, rekolekcjonistą z Diecezjalnego Centrum Pielgrzymowania „Opoka” w Starym Sączu rozmawia Grzegorz Brożek
Grzegorz Brożek: Dużo rekolekcji dla gimnazjalistów Ksiądz głosi w Centrum?
Ks. Piotr Adamczyk: Coraz więcej. Są parafie, które od jakiegoś czasu przysyłają do nas grupy. Pojawiają się grupy z nowych miejscowości. Od lutego do maja praktycznie nasz dom wypełniony jest gimnazjalistami. Są to młodzi przygotowujący się do bierzmowania, ale i ci, którzy już przyjęli ten sakrament.
Jak ważne jest to, żeby przyjechali, uczestniczyli w tych bądź innych rekolekcjach?
To jest bardzo ważne, bo idzie o to, żeby oni doświadczyli tajemnicy Boga, który działa. Żeby przyjąć dar Ducha Świętego trzeba spotkać się z Jezusem. U początku bycia chrześcijaninem stoi nie tyle decyzja, ale jest wydarzenie, którym jest spotkanie Jezusa. Trzeba młodym taką przestrzeń fizyczną i duchową dać. Trzydniowe rekolekcje zamknięte są bez wątpienia taką okazją, by dać im czas na adorację, rozmowę, refleksję. W sobotę Msza św. u nas jest z samego rana. Gdyby była w środku dnia poczuliby, że to kolejny punkt programu, który muszą zaliczyć. A tu nie o to chodzi. Msza jest rano. Dla tych, którzy chcą, którzy wstaną. Ale niech zrobią to świadomie, z własnej woli. Próbujemy na różne sposoby zachęcić ich do myślenia, do przeżywania, do zadawania sobie samemu pytań. Tak naprawdę mam wrażenie, że rekolekcje zaczynają się wtedy, kiedy oni stąd wyjeżdżają, kiedy zaczynają trawić to, co usłyszeli, przeżyli i zaczynają tym żyć.
Bierzmowanie jest sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej. Czy ci, którzy go przyjmują zdążą dojrzeć?
Dojrzewali w życiu wiary, wyrośli w rodzinach katolickich, wyrośli w tradycji chodzenia do kościoła, tradycji modlitwy. Idzie o to, by dziś robili to nie z rozpędu, ale świadomie i samodzielnie. Szukają sensu, treści. Wyczuleni są na fałsz, nieszczerość, obłudę. Pierwszy krok w dorosłość, pierwsze świadome wybory. Pamiętam taki fragment z listu św. Pawła do Tymoteusza, w którym pisze, że będą złe czasy, ludzie krnąbrni, itd. Jedno zdanie mnie tam uderza. U Pawła jest: „Będą zachowywać pozory pobożności, wyrzekając się jej mocy”. Niektórzy z chrześcijan w swoim życiu idą takim szlakiem: chrzest, komunia, bierzmowanie, małżeństwo, czasem i kapłaństwo. To może być czasem tylko jakby piękny spektakl. Młodzi mają oczy i uszy. Słyszą i widzą, widzą swoich starszych kolegów, koleżanki, którzy przyjęli dar Ducha Świętego, a ci, którzy się przygotowują za nic nie mogą tego dostrzec. Starsi stają się antyświadectwem dla młodszych. To niedobrze.
Kluczowe jest świadectwo?
Mnie na rekolekcjach umacnia widok opiekunów, nauczycieli, którzy na oczach swych uczniów nie wstydzą się wziąć krzyża do rąk i ucałować go, nie wstydzą się uklęknąć do kratek konfesjonału, przystępują do Komunii świętej.
Młodzi mówią, że ważne jest także świadectwo, które otrzymują od kapłana. Bo może on mądrze mówić, ale jak to, co słyszą rozjeżdża się z tym, co widzą, to jest bardzo niedobrze.
Św. Paweł mówił, że już nie głosimy mądrości tego świata. Bo tu nie chodzi o mądrość, żeby im ją przekazać, bo to można sobie wyszukać. Myśląc o sobie sądzę, że osobiście jestem im winny podzielenie się z nimi moim doświadczeniem wiary, doświadczeniem Boga z mojego serca. To jest dziś najważniejsze. Zwłaszcza na progu dojrzałego życia wiary tych gimnazjalistów, którzy przygotowują się do bierzmowania. Dajmy im świadectwo naszej wiary.