Czad! - to mało powiedziane. Wszyscy tańczyli tu tradycyjne tańce ukraińskie i obowiązkowo - makarenę. Zobaczcie.
- Wszyscy wariują tu z radości, jest barwnie za sprawą tego, że mamy tak wiele narodowości w okręgu limanowskim: Czad, Chile, Francję, Republikę Środkowoafrykańską, Słowację, Ukrainę, Madagaskar, będziemy mieć Niemców i Włochów - mówi ks. Marcin Baran, okręgowy duszpasterz młodzieży z Limanowej.
W okręgowym dniu wspólnoty w parku miejskim każda z narodowości miała czas, by na scenie zaprezentować swój kraj, tańce kulturowe. Nikt tu jednak spokojnie nie oglądał tego, co się działo na scenie. Wszyscy tańczyli tradycyjne tańce ukraińskie i kaczuchy. Polsko-ukraińskie "Hej, sokoły" słychać było aż pod bazylikę. Nie mogło też zabraknąć wspólnej makareny. Polacy świetnie się bawili z Czadyjczykami. Niepotrzebna im znajomość języka, wszyscy rozumieją: "Merci, Seigneur, merci".
Wśród nich jest Jeremie, wolontariusz, który do Siekierczyny przyjechał ze Szwajcarii. - Dla mnie wszystkie tańce są nowe, i polskie, i afrykańskie - mówi nam po polsku, zna też bardzo dobrze m.in. francuski. Skąd się tu wziął? - Mój ojciec jest Francuzem, a matka Polką, poznali się w Szwajcarii. Ksiądz proboszcz w Siekierczynie jest wujkiem mojej matki. Poprosił mnie, żebym do niego przyjechał na czas, kiedy w parafii będą pielgrzymi z Czadu, i pomógł się z nimi porozumieć - wyjaśnia. Nie żałuje, że przyjechał. - Spodziewałem się, że będzie dużo radości i tak jest - dodaje.
Makarena w Limanowej
Gość Tarnowski
A to jeszcze kaczuchy...
Gość Tarnowski