W czchowskim "Efezie" kończy się rocznicowy, 15. "Raban do kwadratu", czyli weekendowa minioaza.
- To jest tak, że chciałam jechać na letnią oazę. Zachęciły mnie koleżanki, które już były na takich wakacyjnych rekolekcjach. Chciałam jednak wiedzieć wcześniej, czego się po nich spodziewać, więc mój tata znalazł "Raban" i tak tu trafiłam - opowiada Kinga Ocłoń ze Świebodzina. Przyjechała, żeby zobaczyć. "Raban" trwa od piątku do niedzieli.
Z Kingą rozmawiamy w sobotę. - Bardzo mi się podoba. Na razie wszystko. Pokrywa się to też z tym, co mówiły koleżanki o oazie. Fajnie, że poznałam świetnych ludzi, że są otwarci, szczerzy, że każdy z każdym rozmawia, wspólnie się modlą, bawią - dodaje.
Na wiosennym rabanie w "Efezie" pojawiło się ponad 60 uczestników. - Ta wiosenna edycja poświęcona jest cnocie miłości. Mówimy o niej oraz o dobru, dyskutujemy, modlimy się - wymienia moderator ks. Bartosz Miziński.
Tematyka jest tak uniwersalna, że aby skorzystać w pełni, nie ma konieczności bycia na każdym "rabanie". Każdy sam z siebie jest odrębną całością. Każdy też daje obraz tego, czym jest oaza i Ruch Światło-Życie. Czy "raban" jest namiastką oazy? - Słowo namiastka nie jest trafione. Może to jest taki dzwonek, pobudka, zachęta. "Raban" trwa trzy dni, ale to są intensywne dni. Można posmakować, zobaczyć i coś wartościowego przeżyć - przekonuje.
"Raban" wymyślił papież Franciszek. - Powiedział do młodych w Rio na plaży Copacabana, aby szli na ulice, aby robili raban i pokazali ludziom, że młodzi w Kościele mają coś do powiedzenia - wspomina Marta Wideł, szefowa Diakonii Formacji Diakonii, która z kolei wymyśliła oazowe minirekolekcje weekendowe. - Nie chcemy, by nasz "raban" był dla młodych, których przez tych 15 edycji przewinęło się już naprawdę wielu, rodzajem odskoczni od codzienności. "Raban" ma im pokazać, że tak można żyć na co dzień, w rodzinie, w parafii - dodaje Marta Wideł.