To jest taki gomółkowski próg: albo się odbijesz i poszybujesz, albo się potkniesz i spadniesz głową w dół.
Z tym Gomółką to było tak, iż miał raz powiedzieć, komentując sytuację Polski, że staliśmy już nad przepaścią, ale na szczęście udało się nam zrobić krok do przodu.
Ten próg przyszedł mi do głowy, kiedy zdarzyło mi się odwiedzić na rekolekcjach młodzież przygotowującą się do bierzmowania w ramach programu „Młodzi na progu”. Bierzmowanie nazywane złośliwie „sakramentem uroczystego pożegnania z Kościołem w obecności biskupa” jest takim progiem, wyraźną granicą, linią w życiu 15- czy 16-latków, którzy już od jakiegoś czasu dają wyraźne sygnały, że - co prawda - pozostają na utrzymaniu rodziców, ale duchowo żyją na własny rachunek. Sakrament Ducha Świętego to często ostatnia rata długu spłacanego przez młodych dorosłym. Potem następuje, także u nas, ich znaczny odpływ z Kościoła. Ktoś wymyślił zatem program „Młodzi na progu”, który na papierze nie jest przecież rewolucyjny, ale w praktyce rodzi niezwykłe owoce.
Trwają rekolekcje grupy formującej się z programem „Młodzi na progu”. Konferencje głoszą młodzi. Zajęć jest dużo, wiele elementów integracyjnych, łamiących naturalne bariery, osobiste strefy komfortu. Sobota wieczór. W czasie nabożeństwa młodzi uczestniczą w modlitwie wstawienniczej. To głębokie doświadczenie wewnętrzne. Dla wielu bardzo emocjonalne. Obok księża siedzą w konfesjonałach. Młodzi, poruszeni, klękają do kratek. Spowiadają się różnie, ale często „do spodu”. Wielu nie udaje się ukryć wzruszenia. Są i tacy, którzy niechętnie na to patrzą. Ale jedni się spowiadają, trwa modlitwa, inni popłakują w pokoju. Łamią się najtwardsi. Potem mówią, że naprawdę odczuli działanie Boga, który dotknął ich serca. Nie wiedzą, dlaczego i jak, ale coś się jednak stało, a ich sceptycyzm pęka jak skorupka na jajku.
Poruszeni, wzruszeni, inni, bogatsi o niezwykłe doświadczenie kontynuują przygotowanie do bierzmowania. Znaczna część nie wraca do tego, co wydarzyło się na rekolekcjach. Wielu jednak szuka drogi dla siebie. Szuka kontynuacji. O ten próg, z którego można się odbić, można się jednak także potknąć. Pułapka polega na tym, jak mówi jeden z doświadczonych duszpasterzy, że zasadniczo w Kościele nie mamy niczego dla tych młodych ludzi, żadnych młodzieżowych wspólnot, które pozwoliłoby im potem kontynuować tę drogę, to doświadczenie, otwierając się na głos i moc Ducha Świętego.