W Rożnowie odbyło się spotkanie dla seniorów. Radość z oglądania wnuków na scenie bezcenna, ale w duszy tęskno do kolędowania sprzed lat.
W Rożnowie spotkania dla najstarszych mieszkańców parafii organizowane są od 12 lat. Przygotowuje je Szkolne Koło Caritas we współpracy z parafialnym oddziałem i miejscowym proboszczem ks. Markiem Trusiem.
- Cieszymy się, że w spotkaniu co roku bierze udział coraz więcej osób. W tym roku gościmy ok. 70 seniorów. Zawsze rozpoczynamy Mszą św. w kościele, a później w szkole nasi uczniowie prezentują przygotowane występy. Mamy dla naszych gości także samodzielnie wykonane drobne upominki z aniołami w nawiązaniu do tytułu dzisiejszego wieczoru "Anioły są wśród nas" - mówi Katarzyna Krawczyk, katechetka i opiekunka SKC w Rożnowie.
Na scenie zaprezentowały się szkolne chóry żeński i męski, prowadzone przez Jarosława Musiała. Ciekawostką jest to, że do męskiego należą niemal wszyscy chłopcy z gimnazjum. Występ ze Świętą Rodziną i aniołami w roli głównej przygotowała z uczniami Jadwiga Sadłoń. I najmłodsi "zerówkowicze" wyrecytowali wierszyki dla najstarszych mieszkańców parafii. Był także czas, by przy posiłku wspólnie pokolędować.
Chór męski przy rożnowskiej szkole, do którego należą niemal wszyscy chłopcy z gimnazjum Beata malec-Suwara /Foto Gość - Dla nas to radość tu przychodzić. To okazja, by się spotkać, ale i zobaczyć naszych wnuków. Tu, w szkole, mamy ich pięcioro - Julę, Wojtka, Karinkę, Mikołaja i Wiktorię. Mamy też wnuków w Paleśnicy i takich, którzy już szkołę skończyli i są na studiach. W sumie trzynaścioro - mówią pani Maria i Antoni, którzy małżeństwem są od 52 lat.
Przy stole wspominają, jak to dawniej się kolędowało po domach i nie trzeba było nikogo do tego zapraszać ani się umawiać. - Byłem Żydem przez parę pięknych lat, chodziliśmy po wsiach z kolędą, jeździliśmy też na przeglądy grup kolędniczych do Białki Tatrzańskiej czy Myskowa. W Białce Rożnów zajął raz drugie miejsce - wspomina pan Antoni.
- To były inne czasy czasy, muzyka tylko zagrała i serce się na drugiego otwierało. Nikt nie patrzył, że dywany, ale do domu zapraszali. Dziś każdy jest zajęty, może dni są krótsze, bo każdemu go brakuje - dodaje pani Maria.
Dziś nadal kolędują, ale głównie w gronie rodzinnym przy szopce, która zajmuje sporo miejsca w pokoju. - Młodzież dziś nie bardzo do takiego tradycyjnego kolędowania się garnie, a szkoda, bo z takich spotkań radość była większa - dodaje z tęsknotą pan Antoni.
Zapraszamy do GALERII ZDJĘĆ ZE SPOTKANIA.