Najpierw dzieci podczas szkolnych rekolekcji, a teraz dorośli zobaczyli sztukę o ks. Janie Czubie, tarnowskim misjonarzu zamordowanym w Kongu.
W bobowskiej „Koronce” dzieci i młodzież przedstawili sztukę o ks. Janie Czubie, który w Bobowej stawiał pierwsze kapłańskie kroki jako wikariusz. Później został misjonarzem w Kongu, gdzie zginął śmiercią męczeńską.
Przedstawienie o ks. Janie wpisuje się w szereg wydarzeń przygotowujących parafię w Bobowej do 20. rocznicy jego śmierci.
- Przygotowując się do tej rocznicy napisałam scenariusz sztuki „Ks. Jan Czuba. Męczennik za wiarę i pokój”. Korzystałam z osobistych wspomnień pani Barbary Kowalskiej, która prowadziła teatr w Bobowej, a pomagał jej ks. Jan. Sztuka jest odpowiedzią na prośbę św. Jana Pawła II, który zachęcał nas swego czasu, abyśmy pamiętali o męczennikach XX wieku. Tę pamięć chcieliśmy przekazać młodemu pokoleniu w Bobowej. W przedstawieniu wzięło udział blisko 40 aktorów. Obejrzały je dzieci podczas rekolekcji szkolnych, a dziś gramy je dla dorosłych widzów. Mam nadzieję, że niektórzy przypomną sobie przedstawienia, które powstały także dzięki pomocy ks. Jana - mówi s. Rozaria Dorota Dorożewycz, dominikanka.
Przygodę ks. Jana z teatrem w Bobowej opisuje emerytowana polonistka Barbara Kowalska.
- Pewnego razu ks. Piotr, który grał w naszych przedstawieniach, przyprowadził nowego księdza. To był ks. Jan. Człowiek szalenie nieśmiały, nie chciał grać, ale z nami być. I stał się dobrym duchem naszego teatru. Dbał o to, żeby przywieźć aktorów na próby i przedstawienia, gdy któryś miał daleko. Jeździł do teatru w Tarnowie, by pożyczać stroje… On nam zaproponował, żebyśmy do repertuaru włączyli także sztuki religijne. Wtedy, w naszym teatrze amatorskim graliśmy m.in. „Betlejem polskie” Lucjana Rydla, „Zemstę” Aleksandra Fredry, „Rozmowę z katem”, a potem graliśmy sztuki o tematyce religijnej. Mam wrażenie, że ks. Jan najbardziej przeżył sztukę „Sługa Niepokalanej”. W wywiadzie, który udało mi przeprowadzić z ks. Janem w ostatnim roku jego pracy w Bobowej, dowiedziałam się, że nasz teatr pozwolił mu otworzyć się na drugiego człowieka, walczyć z nieśmiałością. Ten okres bycia z nami w teatrze traktował jako jeden z najpiękniejszych w swoim życiu kapłańskim. Co ciekawe, doświadczenie wyniesione z naszego teatru przydało się ks. Janowi w Kongu. Znał dobrze język francuski, potrafił dogadać się z ludźmi, stanąć śmiało na czele tych, którzy mu zaufali. To sprawiło, że władze poprosiły ks. Jana, by był mediatorem między zwaśnionymi plemionami podczas pierwszej i drugiej wojny domowej w tym kraju. Stanął na czele rozmów pokojowych, a nawet był wiceprezydentem ds. rozbrojenia. Chciał pokoju i niósł pokój. To pragnienie przerwała męczeńska śmierć - opowiada pani Barbara.
Sztuka, którą można było zobaczyć na scenie „Koronki”, przypomniała oba doświadczenia - ks. Jana. Bobowski - teatr amatorski i teatr jego życia na misjach.
- Mamy nadzieję, że wkrótce rozpocznie się proces beatyfikacyjny ks. Jana - mówi s. Rozaria. W przedstawieniu już to się stało. W finale dramatu ks. Czuba otrzymuje od Chrystusa gałązkę palmową - symbol świętości i zwycięstwa, które jest silniejsze od śmierci.